reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Teściowie i rodzice... chwalimy i narzekamy

pocieszam się faktem że w piątek już wraca do PL :tak: i będe mieć spokój aż do świąt bo wtedy to my jedziemy do kraju
a nie chce się z nią kłócić bo tam mieszkamy w jednym domu i do momentu dopóki się mały urodził miałyśmy naprawdę dobry kontakt :-(
 
reklama
muszę się wygadać bo mnie zaraz szlak trafi :wściekła/y: właśnie wyszła ode mnie teściowa i się dowiedziałam że moje dziecko oddycha toksynami :wściekła/y: bo w mieszkaniu ciepło , kurcze myślałam że mnie szlak trafi normalnie , przecież nie mogę mieć okna otwartego 24h/dobę , bo myśmy na ogrzewaniu nie wyrobili , wg niej mały ma problemy z zasypianiem bo w powietrzu u nas są toksyny no i zaczełam się zastanawiać jakie i on na to że dwutlenek węgla , no ale przecież w mieszkaniu są raptem 3 osoby ja ,ona i mały więc za wiele go nie wytwarzamy a w mieszkaniu jest cały czas cyrkulacja bo wszystkie drzwi są pootwierane a nie wszędzie grzejemy , no i nie chciałam z nią dyskutować więc wysłuchałam co ma do powiedzenia i zmieniłam temat , ona za drzwi a mały od razu usnął , no przecież chyba lepiej znam swoje dziecko :tak:

Ania wychodzi na to że jedyna toksyną jaką dziecko oddycha jest obecność teściowej haha.

Olewać i tyle.Nie ma innego sposobu.Ja kiedyś miałam taką( niedoszła na szczescie) teściowa....Ona zawsze miała racje , nawet jak nie miała to i tak wg niej miała:wściekła/y:

Pamietam kiedys jak z jej syneczkiem byłam to mi tekst walnęła

"Ty Dorotka to byś załozyła sklep spożywczy ( też mi biznes buhaha), byscie się pobrali a, jak będzie dziecko ja będę wychowywać."

Czyli ja od rana do nocy zapierda...ć w sklepie a ona z moim dzieckiem..

Do rozstania naszego się tez przyczyniła..ach ale teraz mam lepszego i męża i tesciową haha
 
muszę się wygadać bo mnie zaraz szlak trafi :wściekła/y: właśnie wyszła ode mnie teściowa i się dowiedziałam że moje dziecko oddycha toksynami :wściekła/y: bo w mieszkaniu ciepło , kurcze myślałam że mnie szlak trafi normalnie , przecież nie mogę mieć okna otwartego 24h/dobę , bo myśmy na ogrzewaniu nie wyrobili , wg niej mały ma problemy z zasypianiem bo w powietrzu u nas są toksyny no i zaczełam się zastanawiać jakie i on na to że dwutlenek węgla , no ale przecież w mieszkaniu są raptem 3 osoby ja ,ona i mały więc za wiele go nie wytwarzamy a w mieszkaniu jest cały czas cyrkulacja bo wszystkie drzwi są pootwierane a nie wszędzie grzejemy , no i nie chciałam z nią dyskutować więc wysłuchałam co ma do powiedzenia i zmieniłam temat , ona za drzwi a mały od razu usnął , no przecież chyba lepiej znam swoje dziecko :tak:

Nie no wiadomo, ze raz dziennie trzeba wywietrzyc mieszkanie, ale na okraglo to bzdura jakas :baffled: a dwutlenek wegla to toksyna??? :baffled:
Olej, olej, olej :tak::tak::tak:

Eh, Ania, olej babę:wściekła/y:! Ja według mojej teściowej wszystko robię źle:wściekła/y:! Siedzi franca całymi dniami w domu, ostatnio na dzień babci przylazła na kawę i opierdzieliła mnie że Łukaszkowi nie gotuję rosołku na skrzydełkach, bo bardzo dobrze robi na złamania, a na kolacje powinnam mu robić galaretę z nóżek:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:! A najlepsze, ze kazała mi recepty wykupować a aptece w Chorzowie (6km), bo tam jest złotówkę taniej!!! A niech ona mi, k...wa powie kiedy ja mam to robić jak nawet z domu nie mam jak wyjść, a w ciągu dnia mały nie śpi i czasem nie wiem w co ręce wsadzić:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:!!!!

Tobie to sie trafilo, szok :szok: moja tesciowa to pikus przy Twojej :tak: Trzeba bylo jej powiedziec ze niech sama robi i przynosi synkowi.

Ania wychodzi na to że jedyna toksyną jaką dziecko oddycha jest obecność teściowej haha.

Olewać i tyle.Nie ma innego sposobu.Ja kiedyś miałam taką( niedoszła na szczescie) teściowa....Ona zawsze miała racje , nawet jak nie miała to i tak wg niej miała:wściekła/y:

Pamietam kiedys jak z jej syneczkiem byłam to mi tekst walnęła

"Ty Dorotka to byś załozyła sklep spożywczy ( też mi biznes buhaha), byscie się pobrali a, jak będzie dziecko ja będę wychowywać."

Czyli ja od rana do nocy zapierda...ć w sklepie a ona z moim dzieckiem..

Do rozstania naszego się tez przyczyniła..ach ale teraz mam lepszego i męża i tesciową haha

Nie no pewnie,. harowac na jej synka :wściekła/y::baffled:
 
własnie zauważyłayście, że mamuśki wobec synów są zazwyzczaj nadopiekuńcze................. ja tam rozumiem, jak dziecko jest małe, ale, jak słyszę, jak czasami do męża mamuśka powie to normalni szok:szok::szok::szok::szok::szok:
 
moja teściowa do tej pory jest nadopiekuńcza!!! a potem się dziwi, że syn na łatwiznę idzie!!! No bo nauczony, że wszystko pod nos!
Np. Mama umówiła Daniela z pewną firmą na spotkanie i Daniel dostał maila z pełnymi wytycznymi jak tam dojść !!! I ucz tu dziecka samodzielności....
 
tez sie powymadrzam w tym temacie niedlugo ;) hehehe
z mezem mieszkamy ok 800km od jego rodzicow, no i omi jeszcze nie widzieli malego na zywo, tylko skype :]
no wiec jak juz do nich jechac, to konkretnie :) jedziemy w poniedzialek i wracamy ...po swietach :)
zaczynam sie bac ;) hehehe
pozdrowionka!
 
tez sie powymadrzam w tym temacie niedlugo ;) hehehe
z mezem mieszkamy ok 800km od jego rodzicow, no i omi jeszcze nie widzieli malego na zywo, tylko skype :]
no wiec jak juz do nich jechac, to konkretnie :) jedziemy w poniedzialek i wracamy ...po swietach :)
zaczynam sie bac ;) hehehe
pozdrowionka!

To trzymaj sie mocno :-D

Kamcia to i tak dobrze bylo ;-):-D
 
:-)Witam wszystkie mamy:-)
Ja jestem w takiej sytuacji, że zarówno moja mama jak i teściowa muszą czasami opiekować się Pawełkiem, ponieważ ja jeszcze studiuję.
Nie chciałam brać dziekanki, bo to ostatni rok studiów i w dodatku studiuję zaocznie. Byłam przekonana, że bez tego sobie poradzimy. Mąż też mnie namawiał, żebym nie przerywała studiów.

Babcie były bardzo chętne do opieki nad dzidzią i są nadal z tym, że ja mam mieszane uczucia.

Obie babcie trochę za bardzo przejęły się rolą i zaczynają po swojemu wychowywać nasze dziecko.

Moja mama cały czas uparcie dodaje małemu do wody glukozę, mimo iż ja nie chcę mu dawać glukozy. Z piciem nie mamy większych problemów, ładnie pije wodę, więc glukoza była zbędna, ale moja mama uważa że z glukozą piję więcej...
Zaznaczam, że bez glukozy wypijał wystarczająco, żadnych problemów z zatwardzeniami itp nie było...

Za to teściowa to już kompletnie przeszła samą siebie. Bez naszej zgody, ani nawet nie informując nas o tym zaczęła Pawłowi dawać jabłko. To pierwsza rzecz jaką Pawełek dostał oprócz mleka. Uważam , że to ja powinnam decydować o tym co i kiedy mu wprowadzę, a poza tym to tak naprawdę poczułam, że teściowa odebrała mi wielką frajdę. Nie widziałam ani Pawełka minki, ani nie uczestniczyłam w tym wydarzeniu. To moje pierwsze dziecko i każdy nowy etap jest dla mnie czymś ważnym, ale widać tylko dla mnie.
Z resztą Pawełek ma AZS, mieliśmy dokładnie konsultować co mu dajemy z pediatrą i trochę z tym poczekać. On nawet nie skończył 4 miesięcy. ( gdy ta sytuacja miała miejsce miał 3, 5 miesiąca)
Powiedziałam o tym teściowej, ale ona mi na to, że jej dzieci zaczynały dostawać wszystko od 3 miesięcy, a jak pół roku miały to jadły wszystko i tak powinno być.:wściekła/y:

Mąż na szczęście zareagował i sytuacja się normuje. Teściowa też się zreflektowała i zaczęła nas bardziej słuchać. Mam nadzieję, że tak zostanie.
Ostatecznie Paweł jabłka już nie dostaje. Rozmawiałam z pediatrą i kazała nam troszkę poczekać. Jeszcze na to wszystko nałożyła się u Pawła infekcja- zaraził się od męża zapaleniem gardła, ma przez to trochę zwężone oskrzela. Inhalujemy go i to pomaga, więc myślę, że nie długo będzie zdrowy. W każdym razie do póki kaszle nie mamy mu nic innego prócz mleka dawać, bo to nie odpowiedni czas.

Jak będzie zdrowy zacznę mu sama wprowadzać po swojemu coś nowego do diety. Zacznę od marchewki. Jabłko też, ale najpierw sam soczek, a potem miąższ.

Eh...

Taka strasznie dziwna sytuacja. Bo z jednej strony za równo teściowa jak i moja mama są bardzo pomocne i potrzebne nam. Poza tymi sytuacjami nie mam na co narzekać...

Miał może ktoś podobną sytuację albo ma pomysł jak unikać takich sytuacji?
 
reklama
:-)Witam wszystkie mamy:-)
Ja jestem w takiej sytuacji, że zarówno moja mama jak i teściowa muszą czasami opiekować się Pawełkiem, ponieważ ja jeszcze studiuję.
Nie chciałam brać dziekanki, bo to ostatni rok studiów i w dodatku studiuję zaocznie. Byłam przekonana, że bez tego sobie poradzimy. Mąż też mnie namawiał, żebym nie przerywała studiów.

Babcie były bardzo chętne do opieki nad dzidzią i są nadal z tym, że ja mam mieszane uczucia.

Obie babcie trochę za bardzo przejęły się rolą i zaczynają po swojemu wychowywać nasze dziecko.

Moja mama cały czas uparcie dodaje małemu do wody glukozę, mimo iż ja nie chcę mu dawać glukozy. Z piciem nie mamy większych problemów, ładnie pije wodę, więc glukoza była zbędna, ale moja mama uważa że z glukozą piję więcej...
Zaznaczam, że bez glukozy wypijał wystarczająco, żadnych problemów z zatwardzeniami itp nie było...

Za to teściowa to już kompletnie przeszła samą siebie. Bez naszej zgody, ani nawet nie informując nas o tym zaczęła Pawłowi dawać jabłko. To pierwsza rzecz jaką Pawełek dostał oprócz mleka. Uważam , że to ja powinnam decydować o tym co i kiedy mu wprowadzę, a poza tym to tak naprawdę poczułam, że teściowa odebrała mi wielką frajdę. Nie widziałam ani Pawełka minki, ani nie uczestniczyłam w tym wydarzeniu. To moje pierwsze dziecko i każdy nowy etap jest dla mnie czymś ważnym, ale widać tylko dla mnie.
Z resztą Pawełek ma AZS, mieliśmy dokładnie konsultować co mu dajemy z pediatrą i trochę z tym poczekać. On nawet nie skończył 4 miesięcy. ( gdy ta sytuacja miała miejsce miał 3, 5 miesiąca)
Powiedziałam o tym teściowej, ale ona mi na to, że jej dzieci zaczynały dostawać wszystko od 3 miesięcy, a jak pół roku miały to jadły wszystko i tak powinno być.:wściekła/y:

Mąż na szczęście zareagował i sytuacja się normuje. Teściowa też się zreflektowała i zaczęła nas bardziej słuchać. Mam nadzieję, że tak zostanie.
Ostatecznie Paweł jabłka już nie dostaje. Rozmawiałam z pediatrą i kazała nam troszkę poczekać. Jeszcze na to wszystko nałożyła się u Pawła infekcja- zaraził się od męża zapaleniem gardła, ma przez to trochę zwężone oskrzela. Inhalujemy go i to pomaga, więc myślę, że nie długo będzie zdrowy. W każdym razie do póki kaszle nie mamy mu nic innego prócz mleka dawać, bo to nie odpowiedni czas.

Jak będzie zdrowy zacznę mu sama wprowadzać po swojemu coś nowego do diety. Zacznę od marchewki. Jabłko też, ale najpierw sam soczek, a potem miąższ.

Eh...

Taka strasznie dziwna sytuacja. Bo z jednej strony za równo teściowa jak i moja mama są bardzo pomocne i potrzebne nam. Poza tymi sytuacjami nie mam na co narzekać...

Miał może ktoś podobną sytuację albo ma pomysł jak unikać takich sytuacji?

ja nie mialam takiej sytuacji, obie moje mamy uwaznie obserwuja co robie z ignasiem i sie tego trzymaja, a juz na pewno same nic by nie wprowadzily do diety synka bez naszej zgody! mysle ze trzeba tu byc stanowczym i powiedziec jasno i klarownie czego sie oczekuje od babc i tyle, jesli nie beda sie stosowac to powtarzac w kolko az do skutku:)
 
Do góry