Dzień dobry kobietki!
U mnie poranek szybki jak zwykle, teraz nieco zwolnił. Arti czuwa już od 6.15 do 8, kiedy dzieci szykują się do szkoły i przedszkola oraz prowadzimy codziennie walkę z czyimś zmęczeniem i złym humorem. Dziś to był Bartek, który wściekał się o wszystko i miał półotwarte oczy, bo spał na siedząco. Wczoraj dzieciaki były na basenie, a ja cierpiałam, bo niefortunnie chwyciłam patelnię rozgrzaną do czerwoności. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ja nie poczułam bólu dłuzszy czas. Jak oderwałam rękę to skóra na palcu była tak spieczona, że nie mogłam wyprostować palca a czucie w palcu zupełnie straciłam

Później było 5 godzin bólu z dreszczami. Teraz jest w miarę ok, ale nie wiem jak będzie w najbliższych dniach to wyglądało. Pożyjemy zobaczymy.
Wpadłam z kawką poranną, lura jak nie wiem, ale zawsze jest. Arti osłuchany, ma tylko katar na tylnej scianie i nic poza tym, na szczęscie. Brzmi nieciekawie, ale w formie jest super. Generalnie przechodzimy już na pieluchy trójki, a właśnie wczoraj 7 tygodni skończył.
Wiecie, fajnie jest być w ciązy - lubię ten stan błogosławiony. Chociaż lekko nie jest. I tak jak napisałam lubię być ciężarówką, ale nie mniej rewelacyjnie jest odzyskać mobilność

Móc się schylić, szybciej podbiec, położyć się w wygodniejszej pozycji.
Sempe, suwaczka odchudzeniowego jeszcze nie wstawiam, może za miesiąc, jak już patrzeć na siebie będę mogła - póki co nie mogę za bardzo.
Pawimi - mi też się marzy wiosna,a tu nie wiadomo co jest. I deszcz, i śnieg, wiatr.... Bleeeee.... Poszłabym na jakiś fajny spacerek, ale tu kicha.