reklama
Jest ładna żółciutka i nie śmierdzi
To czego się czepiasz? :-)
Wędruj na rozpakowane. https://www.babyboom.pl/forum/mamus...nych-mamusiek-45833/index176.html#post8170158 Tzn. gorąco zapraszam w ten śnieżny poranek.

Pytałyście co u mnie?! Nie mam siły pisać znowu tego samego, więc... kopiuj/wklej z innego wątku ;-)
03.01 (wtorek) od rana jakoś się źle czułam – CIŚNIENIE!!! Na 12.00 byłam umówiona na USG w szpitalu, ale coś mnie tknęło, więc od razu się spakowałam, jakbym miała zostać w szpitalu. No i tak się też stało. Ordynator w Grójcu podczas badania zapytał mnie o to nieszczęsne ciśnienie i jak mu powiedziałam, że miałam 170/110 po powiększonej dawce Dopegytu, to powiedział – od razu na oddział!!! Więc się położyłam. No i tak, jak wam na bieżąco relacjonowała moje SMS Lili (za co jej serdecznie dziękuję) starali się wszelkimi sposobami zbić to moje ciśnienie, ale nic to nie dawało L . W piątek wieczorem ordynator, wraz ze swoim synem (też ginekolog pracuje w szpitalu Czerniakowskim w Warszawie) podjęli decyzje, że oni już zrobili wszystko, co w ich mocy i będą szukali dla mnie miejsca w innych klinikach, szpitalach. Tym bardziej, że Grójec nie ma specjalnego sprzętu do ratowania i opieki nad wcześniakami. Syn ordynatora miał gadać ze swoim przełożonym, by mnie przetransportować do stolicy, ale widocznie coś tam nie wyszło, bo w niedzielę zaczęli bombardować Radom telefonami z prośbą o przyjęcie mnie. I udało się, choć jak się potem okazało – z wielkimi bólami. Więc zostałam przewieziona. Tam w przeciągu 2-3 godzin z-ca ordynatora podjął decyzję, że tniemy i to jak najprędzej. Bo to już nie chodziło o małego, tylko o mnie – bali się, że wpadnę im w stan przedrzucawkowy i może to się zakończyć dla mnie nieciekawie. Więc o 17.25 wyjęli ze mnie małego Wojtusia i od razu zabrali go na oddział pod tlen. Mnie zaszyli, a raczej zakleili i było po wszystkim. Na drugi dzień kazali wstać i dopiero wtedy mogłam zejść do maleństwa mojego kochanego, by zobaczyć go po raz pierwszy. Był taki maleńki i bezbronny z tym „słonikiem” na nosku. No ale to moje cholerne ciśnienie wcale nie chciało się unormować. Więc leżałam dalej na oddziale, ku irytacji ordynatora, który codziennie na obchodzie dopytywał się, czy aby już nie idę do domu. No i zwracali się do mnie per „grójecka gwiazda”
Potem, po kilku dniach kuracji ( a próbowali na mnie dosłownie wszystkiego łącznie z tą nieszczęsną nitrogliceryną dożylnie, przez którą płakałam ja z bólu i pielęgniarki z żalu nade mną i moim cierpieniem) pomyśleli, że może by zrobić konsultację z kardiologiem i endokrynologiem, bo może coś tam jest nie halo. No i zrobili. Kardiolog orzekł, że Ew serduszku nic nie ma, a Endo stwierdził, że mam mała niedoczynność tarczycy (biorę Euthyrox N25) i że to ciśnienie mogło być od tego. Potem to już młody był już ze mną i 25.01 mogłam wreszcie wrócić do domu!!! Ale nie tak od razu, bo jeszcze na kilka dni pojechałam do rodziców…
Po powrocie do domu zastałam pokój chłopaków zasypany wręcz paczkami od was. Stanęłam w drzwiach i rozryczałam się jak głoopia. Zresztą do tej pory jak to wspominam mam łzy w oczach. Bo… Ja nie wiem jak ja mam wam dziękować za to wszystko, za okazane serce, za pomoc, za zainteresowanie, za, nie boję się tego powiedzieć, za przyjaźń, bo uważam was za moje najlepsze e-przyjaciółki.
Teraz już powoli docieram się z tym wszystkim. Wojtuś rośnie jak na drożdżach, choć nie wiem ile waży, bo przez te mrozy nie chcę z nim wychodzić do ośrodka na ważenie, a w domu wagi brak L. Zjada po 100 ml co 3 godziny i spi, więc mamusia ma czas, żeby się przespać, albo żeby coś zrobic w domu. Szew już mi się ładnie zagoił, choć czasem jeszcze troszkę zaboli. A dzięki temu, że był klejony – prawie wcale nie ma po nim śladu. No i schudłam już 10 kg, czyli do wagi sprzed ciązy brakuje mi tylko 4kg. Kacper jest braciszkiem zachwycony – chciałby go całować i tulić, ale nie za bardzo mu pozwalamy, bo chodząc do szkoły ma styczność z innymi dziećmi, które przecież mogą być chore, a przez to on może przynieść zarazki do domu. Poza tym bardzo się nim opiekuje – jak tylko młody zaskrzeczy albo zapiszczy Kacper jest przy nim pierwszy i go uspokaja J. Darek nie może się nacieszyć Wojtusiem – podobnie jak ja. I teraz nie wyobrażam sobie jak my mogliśmy w ogóle kiedyś myśleć, że to nie czas na drugie dziecko.
03.01 (wtorek) od rana jakoś się źle czułam – CIŚNIENIE!!! Na 12.00 byłam umówiona na USG w szpitalu, ale coś mnie tknęło, więc od razu się spakowałam, jakbym miała zostać w szpitalu. No i tak się też stało. Ordynator w Grójcu podczas badania zapytał mnie o to nieszczęsne ciśnienie i jak mu powiedziałam, że miałam 170/110 po powiększonej dawce Dopegytu, to powiedział – od razu na oddział!!! Więc się położyłam. No i tak, jak wam na bieżąco relacjonowała moje SMS Lili (za co jej serdecznie dziękuję) starali się wszelkimi sposobami zbić to moje ciśnienie, ale nic to nie dawało L . W piątek wieczorem ordynator, wraz ze swoim synem (też ginekolog pracuje w szpitalu Czerniakowskim w Warszawie) podjęli decyzje, że oni już zrobili wszystko, co w ich mocy i będą szukali dla mnie miejsca w innych klinikach, szpitalach. Tym bardziej, że Grójec nie ma specjalnego sprzętu do ratowania i opieki nad wcześniakami. Syn ordynatora miał gadać ze swoim przełożonym, by mnie przetransportować do stolicy, ale widocznie coś tam nie wyszło, bo w niedzielę zaczęli bombardować Radom telefonami z prośbą o przyjęcie mnie. I udało się, choć jak się potem okazało – z wielkimi bólami. Więc zostałam przewieziona. Tam w przeciągu 2-3 godzin z-ca ordynatora podjął decyzję, że tniemy i to jak najprędzej. Bo to już nie chodziło o małego, tylko o mnie – bali się, że wpadnę im w stan przedrzucawkowy i może to się zakończyć dla mnie nieciekawie. Więc o 17.25 wyjęli ze mnie małego Wojtusia i od razu zabrali go na oddział pod tlen. Mnie zaszyli, a raczej zakleili i było po wszystkim. Na drugi dzień kazali wstać i dopiero wtedy mogłam zejść do maleństwa mojego kochanego, by zobaczyć go po raz pierwszy. Był taki maleńki i bezbronny z tym „słonikiem” na nosku. No ale to moje cholerne ciśnienie wcale nie chciało się unormować. Więc leżałam dalej na oddziale, ku irytacji ordynatora, który codziennie na obchodzie dopytywał się, czy aby już nie idę do domu. No i zwracali się do mnie per „grójecka gwiazda”

Po powrocie do domu zastałam pokój chłopaków zasypany wręcz paczkami od was. Stanęłam w drzwiach i rozryczałam się jak głoopia. Zresztą do tej pory jak to wspominam mam łzy w oczach. Bo… Ja nie wiem jak ja mam wam dziękować za to wszystko, za okazane serce, za pomoc, za zainteresowanie, za, nie boję się tego powiedzieć, za przyjaźń, bo uważam was za moje najlepsze e-przyjaciółki.
Teraz już powoli docieram się z tym wszystkim. Wojtuś rośnie jak na drożdżach, choć nie wiem ile waży, bo przez te mrozy nie chcę z nim wychodzić do ośrodka na ważenie, a w domu wagi brak L. Zjada po 100 ml co 3 godziny i spi, więc mamusia ma czas, żeby się przespać, albo żeby coś zrobic w domu. Szew już mi się ładnie zagoił, choć czasem jeszcze troszkę zaboli. A dzięki temu, że był klejony – prawie wcale nie ma po nim śladu. No i schudłam już 10 kg, czyli do wagi sprzed ciązy brakuje mi tylko 4kg. Kacper jest braciszkiem zachwycony – chciałby go całować i tulić, ale nie za bardzo mu pozwalamy, bo chodząc do szkoły ma styczność z innymi dziećmi, które przecież mogą być chore, a przez to on może przynieść zarazki do domu. Poza tym bardzo się nim opiekuje – jak tylko młody zaskrzeczy albo zapiszczy Kacper jest przy nim pierwszy i go uspokaja J. Darek nie może się nacieszyć Wojtusiem – podobnie jak ja. I teraz nie wyobrażam sobie jak my mogliśmy w ogóle kiedyś myśleć, że to nie czas na drugie dziecko.
patka82
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Styczeń 2011
- Postów
- 289
aniunia badzo mocno trzymam kciuki, wszystkiego dobrego kochana
v_jolka ciesze sie, ze wszystko dobrze sie skonczylo, ales sie nacierpiala... wspolczuje tych przygod, naszczczescie juz masz przy sobie wasze malenstwo.
v_jolka ciesze sie, ze wszystko dobrze sie skonczylo, ales sie nacierpiala... wspolczuje tych przygod, naszczczescie juz masz przy sobie wasze malenstwo.
Ostatnia edycja:
GosiaLew, dzis kupie to mleko - szczerze mowiac nie wiedzialam co z takich rzeczy tu jest i musialam sie dowiedziec. Ja juz odpinam nabial ze swojej miski, kawa na czarno mi nie przejdzie wiec kawe tez.:-(Nie wiem co by zrobil lekarz - musze kombinowac na wlasna reke i cokolwiek mnie to wkurza. Gdyby lekarz dostrzegal problem, byloby latwiej chocby dlatego, ze on wie co jest dostepne na rynku a ja musze szukac, pytac, kombinowac. A czas leci.
V_jolka, spokojnie. Na piersi dziecko zwykle ma luzniejsze kupki, ale poki kupalek jest zolty, bez sluzu i ma w porzadku zapach, to jest ok.
A u nas dla odmiany kupy nie ma wcale od przedwczoraj wieczorem. Czyli prawie poltorej doby. Na SMA Karol w ogole robil kupala 1-2 dziennie, ale teraz to juz przesada. Spinal sie mocno rano, ale nic nie wycisnal. Jak nie urok...
V_jolka, spokojnie. Na piersi dziecko zwykle ma luzniejsze kupki, ale poki kupalek jest zolty, bez sluzu i ma w porzadku zapach, to jest ok.
A u nas dla odmiany kupy nie ma wcale od przedwczoraj wieczorem. Czyli prawie poltorej doby. Na SMA Karol w ogole robil kupala 1-2 dziennie, ale teraz to juz przesada. Spinal sie mocno rano, ale nic nie wycisnal. Jak nie urok...
V_jolka, spokojnie. Na piersi dziecko zwykle ma luzniejsze kupki, ale poki kupalek jest zolty, bez sluzu i ma w porzadku zapach, to jest ok.
A u nas dla odmiany kupy nie ma wcale od przedwczoraj wieczorem. Czyli prawie poltorej doby. Na SMA Karol w ogole robil kupala 1-2 dziennie, ale teraz to juz przesada. Spinal sie mocno rano, ale nic nie wycisnal. Jak nie urok...
Witaj!
Widzę, że nasi chłopcy urodzili się tego samego dnia :-)
Spóźnione życzenia dla Karolka z okazji pierwszego miesiąca z tej strony brzuszka
opowieść z happy endem i byle takich więcej .Pytałyście co u mnie?! Nie mam siły pisać znowu tego samego, więc... kopiuj/wklej z innego wątku ;-)
03.01 (wtorek) od rana jakoś się źle czułam – CIŚNIENIE!!! Na 12.00 byłam umówiona na USG w szpitalu, ale coś mnie tknęło, więc od razu się spakowałam, jakbym miała zostać w szpitalu. No i tak się też stało. Ordynator w Grójcu podczas badania zapytał mnie o to nieszczęsne ciśnienie i jak mu powiedziałam, że miałam 170/110 po powiększonej dawce Dopegytu, to powiedział – od razu na oddział!!! Więc się położyłam. No i tak, jak wam na bieżąco relacjonowała moje SMS Lili (za co jej serdecznie dziękuję) starali się wszelkimi sposobami zbić to moje ciśnienie, ale nic to nie dawało L . W piątek wieczorem ordynator, wraz ze swoim synem (też ginekolog pracuje w szpitalu Czerniakowskim w Warszawie) podjęli decyzje, że oni już zrobili wszystko, co w ich mocy i będą szukali dla mnie miejsca w innych klinikach, szpitalach. Tym bardziej, że Grójec nie ma specjalnego sprzętu do ratowania i opieki nad wcześniakami. Syn ordynatora miał gadać ze swoim przełożonym, by mnie przetransportować do stolicy, ale widocznie coś tam nie wyszło, bo w niedzielę zaczęli bombardować Radom telefonami z prośbą o przyjęcie mnie. I udało się, choć jak się potem okazało – z wielkimi bólami. Więc zostałam przewieziona. Tam w przeciągu 2-3 godzin z-ca ordynatora podjął decyzję, że tniemy i to jak najprędzej. Bo to już nie chodziło o małego, tylko o mnie – bali się, że wpadnę im w stan przedrzucawkowy i może to się zakończyć dla mnie nieciekawie. Więc o 17.25 wyjęli ze mnie małego Wojtusia i od razu zabrali go na oddział pod tlen. Mnie zaszyli, a raczej zakleili i było po wszystkim. Na drugi dzień kazali wstać i dopiero wtedy mogłam zejść do maleństwa mojego kochanego, by zobaczyć go po raz pierwszy. Był taki maleńki i bezbronny z tym „słonikiem” na nosku. No ale to moje cholerne ciśnienie wcale nie chciało się unormować. Więc leżałam dalej na oddziale, ku irytacji ordynatora, który codziennie na obchodzie dopytywał się, czy aby już nie idę do domu. No i zwracali się do mnie per „grójecka gwiazda”Potem, po kilku dniach kuracji ( a próbowali na mnie dosłownie wszystkiego łącznie z tą nieszczęsną nitrogliceryną dożylnie, przez którą płakałam ja z bólu i pielęgniarki z żalu nade mną i moim cierpieniem) pomyśleli, że może by zrobić konsultację z kardiologiem i endokrynologiem, bo może coś tam jest nie halo. No i zrobili. Kardiolog orzekł, że Ew serduszku nic nie ma, a Endo stwierdził, że mam mała niedoczynność tarczycy (biorę Euthyrox N25) i że to ciśnienie mogło być od tego. Potem to już młody był już ze mną i 25.01 mogłam wreszcie wrócić do domu!!! Ale nie tak od razu, bo jeszcze na kilka dni pojechałam do rodziców…![]()
Po powrocie do domu zastałam pokój chłopaków zasypany wręcz paczkami od was. Stanęłam w drzwiach i rozryczałam się jak głoopia. Zresztą do tej pory jak to wspominam mam łzy w oczach. Bo… Ja nie wiem jak ja mam wam dziękować za to wszystko, za okazane serce, za pomoc, za zainteresowanie, za, nie boję się tego powiedzieć, za przyjaźń, bo uważam was za moje najlepsze e-przyjaciółki.
Teraz już powoli docieram się z tym wszystkim. Wojtuś rośnie jak na drożdżach, choć nie wiem ile waży, bo przez te mrozy nie chcę z nim wychodzić do ośrodka na ważenie, a w domu wagi brak L. Zjada po 100 ml co 3 godziny i spi, więc mamusia ma czas, żeby się przespać, albo żeby coś zrobic w domu. Szew już mi się ładnie zagoił, choć czasem jeszcze troszkę zaboli. A dzięki temu, że był klejony – prawie wcale nie ma po nim śladu. No i schudłam już 10 kg, czyli do wagi sprzed ciązy brakuje mi tylko 4kg. Kacper jest braciszkiem zachwycony – chciałby go całować i tulić, ale nie za bardzo mu pozwalamy, bo chodząc do szkoły ma styczność z innymi dziećmi, które przecież mogą być chore, a przez to on może przynieść zarazki do domu. Poza tym bardzo się nim opiekuje – jak tylko młody zaskrzeczy albo zapiszczy Kacper jest przy nim pierwszy i go uspokaja J. Darek nie może się nacieszyć Wojtusiem – podobnie jak ja. I teraz nie wyobrażam sobie jak my mogliśmy w ogóle kiedyś myśleć, że to nie czas na drugie dziecko.
Ważne ,że teraz jest dobrze !!!!
Kłaczek jeśli on zrobił Ci wcześniej dużo kupek i go nieco przeciściło ,to teraz ma prawo nie robić tych kupek przez jakiś czas .GosiaLew, dzis kupie to mleko - szczerze mowiac nie wiedzialam co z takich rzeczy tu jest i musialam sie dowiedziec. Ja juz odpinam nabial ze swojej miski, kawa na czarno mi nie przejdzie wiec kawe tez.:-(Nie wiem co by zrobil lekarz - musze kombinowac na wlasna reke i cokolwiek mnie to wkurza. Gdyby lekarz dostrzegal problem, byloby latwiej chocby dlatego, ze on wie co jest dostepne na rynku a ja musze szukac, pytac, kombinowac. A czas leci.
V_jolka, spokojnie. Na piersi dziecko zwykle ma luzniejsze kupki, ale poki kupalek jest zolty, bez sluzu i ma w porzadku zapach, to jest ok.
A u nas dla odmiany kupy nie ma wcale od przedwczoraj wieczorem. Czyli prawie poltorej doby. Na SMA Karol w ogole robil kupala 1-2 dziennie, ale teraz to juz przesada. Spinal sie mocno rano, ale nic nie wycisnal. Jak nie urok...
Poczekaj jeszcze trochę i na pewno się pojawia.
Zdrówka Wam życzę .
Wysr... sie. Krem z groszku w ilosciach hurtowych, ale bez sluzu. Wlaczylam Colief - dzis przyszedl - zobaczymy co z tego wyniknie.
Po wazeniu i ocenie.
Waga 5,35 netto - ja wazylam w ciuszkach i pieluszce. Jest jak najbardziej proporcjonalny - po prostu szybko rosnie i zrobil sie rowniez dlugasny. To akurat widze po ciuchach - jak mial dokladnie 3 tygodnie, odstawilam rozm. 56 i zaczelam uzywac 62, ktore wtedy byly nieco za duze. Dzis ma niespelna 5 tygodni (w niedziele bedzie 5) i te ubranka sa tak ledwie ledwie, a rekawki mogly by byc nieco dluzsze. Poza tym midwife byl zddziwiony (facet) ze Mlodszy sie smieje i gaworzy, a polozony na brzuchu unosi sie na przedramionach. No, nie widzial jak probuje dzwigac tylek na kolanach!
W podsumowaniu dziecko bardzo silne i jak na swoj wiek duze. I rozwojowo ok. Na siatce 91 centyl. G... mi to mowi.
Oczywiscie problem z kupa tylko my widzimy... Poki co czekam na efekt kropelek. I wlaczamy mleko bez laktozy.
V_jolka, faktycznie! I ja tez mam Wojtka, tyle ze doroslego.

Po wazeniu i ocenie.
Waga 5,35 netto - ja wazylam w ciuszkach i pieluszce. Jest jak najbardziej proporcjonalny - po prostu szybko rosnie i zrobil sie rowniez dlugasny. To akurat widze po ciuchach - jak mial dokladnie 3 tygodnie, odstawilam rozm. 56 i zaczelam uzywac 62, ktore wtedy byly nieco za duze. Dzis ma niespelna 5 tygodni (w niedziele bedzie 5) i te ubranka sa tak ledwie ledwie, a rekawki mogly by byc nieco dluzsze. Poza tym midwife byl zddziwiony (facet) ze Mlodszy sie smieje i gaworzy, a polozony na brzuchu unosi sie na przedramionach. No, nie widzial jak probuje dzwigac tylek na kolanach!


V_jolka, faktycznie! I ja tez mam Wojtka, tyle ze doroslego.


Ostatnia edycja:
reklama
Podziel się: