reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie i wygraj laktator SmartSense i wyprawkę dla mamy 💖 Kliknij Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców.

    Wygraj grę z serii Słonik Balonik dla maluszka 💖 Wchodź Zadanie jest proste. Działaj i wygrywaj

reklama

Wieści od rozpakowanych mamusiek

Kwiatuszek z tym chłopcem rzeczywiście coś jest na rzeczy .
Ja tu widzę konieczną konsultację przede wszystkim z neurologiem a w drugiej kolejności z fizjoterapeutą ,bo nie wiadomo w czym problem i fizjoterapeuta może nie rozpoznać .
Dobry fizjoterapeuta nie podejmie się samodzielnej oceny dziecka w takiej sytuacji .
 
reklama
Koleżanka ma do mnie przyjechać w przyszłym tyg to "pooglądam" małego i powiem jej prosto w oczy co myślę. Zaytam czy robi inne rzeczy typu "papa" czy pokazuję. Jak mi powiedziała, że małego trzzeba usadzić do siadu, to się roześmiałam i zażartowałam, że się jej leń trafił. Bo nie wiedziałam co powiedzieć... Mi się to dziwne wydawało. Ale tłumacyzlam sobie, że Oliwka wszystko szybciej robiła.
 
kwiatuszku też bym się zaczęła martwić, tak delikatnie nakieruj koleżankę zawsze lepiej dwa razy sprawdzić niż póxniej sobie wyrzucać

pleni spokojnie, Twoja Zojka ma, czas, każde dziecko inne, inne tempo rozwoju ma, olek jak zapytasz żeby coś [pokazał to rzadko to zrobi, chyba że cos chce, ale jak się prosi żeby przyniósł buty to przyniesie, bić brawo też późno zaczął i na początku tak dziwnie uderzał rączkami, teraz jest ok, w książeczce zwierzatek nie pokaże, coś tam sobie gada, nasladuję ale pokazać nie chce, potrafi powiedzieć jak robi krowa i pies, a pies to jegio własna interpretacja a nie żadne hau hau, pomimo ze widzi na co dzień kury i koty to nie powtarza tego ,a w kurniku to mógłby zamieszkać, mowi mama dada, mniam, gdzie, nie,pic jakos po swojemu, baba


kwiatuszku czytałam historię z tabletką, jak Tomek był maly i mieszkała z nami babcia m to bardzo czesto znajdowałam tabletki pod stołem :no:
 
Kwiatuszku podziwiam Twoja kolezanke za ..nie wiem nawet jak to nazwac...Chociaz czego sie czepiam,sa "mamy" i "mamy". Te co maja wiedze i to czasami zbyt duza-te mamy pilnuja rozwoju krok po kroku,analizuja,sprawdzaja,panikuja.. Druga katgoria mam to osoby,ktore zyja w blogiej nieswiadomosci,dla nich wiekszosc jakis opoznien psychoruchowych,odchylow jest w normie, "bo przeciez ma na to jeszcze czas.."albo takich lekcewazacych sprawe lekarzy.

Znalam dziewczyne,nawet niedawno w tv w jakims reporatazu byla-dla jej lekarza to bylo normalne,ze 20-miesieczne dziecko jeszcze nie chodzi...a ona tak mu przytakiwala i nie wpadla na to,zeby skonsultowac to gdzie indziej.
 
Dziękuję dziewczyny za rady! Na Was zawsze można liczyć :tak:
Haaaa a teraz się pochwalę:tak: Widziałam Jasia:-D Jest cudowny od malego palca u nogi po sam czubek głowy:-D:cool2:
Lenka czasami podczytywałam co tam u Was na mamach wielodzietnych:tak: mamusie trojki i nie tylko czy jakoś tam to leci:-Dja jak szukam wątku to wpisuje w wyszukiwarce "wieści" i wyskakuje mi wszystko z tym wyrazem;-) A Olek na samym końcu zachorował na ospę? Bo mówią, że jesli w domu choruję kilka osób, to ostatnia osoba choruję najciężej, bo wirus się mutuje...
A jak pisze o ospie, to Wam napiszę, że mój chrześnik miał w lutym ospę. I od tamtej pory już jest na 5 antybiotyku, katar w ogóle mu nie przechodzi, tak biedny zmizerniał jak nie wiem co... A wiecie co mnie najbardziej wk*rwiło? Do przedszkola przyszedł chłopiec, strasznie się drapał, więc panie sprawdziły co mu jest. Podnoszą podkoszulek a tam pełno zamalowanych strupków!!! Matka puściła dziecko z ospą, zaraził rówieśników, po 2 tyg w przedszkolu na 60 0sób było tylko 5. I mój mały Patryczek teraz się tak męczy. Ile mu badań nie robili. Wszystko w porządku a tak biedny choruje...
 
Byłam wczoraj na USG a tam nie idzie znaleźć pęcherzyka, jako, że nie widziałam ekranu to siłą rzeczy próbowałam cokolwiek wyczytać z milczących twarzy lekarki i położnej. Tylko mi nerwy się podnosiły, gmera mi tym urządzeniem tam na prawo i lewo, w końcu zapytałam, a one, że nie mogą znaleźć pęcherzyka. :dry: Nie wiem ile czasu upłynęło, ale sporo, dla mnie wieczność.

Kazała się przesiąść na fotel i tam mi zrobiła USG, dowiedziałam się w międzyczasie, że mam:
- niejednorodną macicę
- a może "to" mięśniak?
- nic nie widać, przecież jeżeli nie było plamienia czy krwawienia to pęcherzyk nie mógł zniknąć

Zastanawiałam się czy zdjęcie, które mam w domu i obraz w głowie z poprzedniego USG to wytwór mojej wyobraźni, kiedy usłyszałam JEST.W tym momencie obróciła ekran w moją stronę i mogłam zobaczyć, że nic nie widać, w sensie nie było nadal ludzika. Zmierzyła pęcherzyk urósł o tydzień, a dokładnie tydzień temu byłam u lekarza. Ucieszyłam się, na chwilę choć. Bo usłyszałam:

- że chyba pęcherzyk jest nadal pusty, choć
- wygląda jakby ten pęcherzyk był jednak żółciowy (poczułam jakby mi wielki kamień z serca spadał, gdy usłyszałam, że ...)
- bardzo trudno to jednak stwierdzić, ale tak się jej coś wydaje o tu (pokazała na ekranie)
- gdyby jednak się okazało, że pęcherzyk jest pusty to czy to nie będzie ciąża pozamaciczna, szczególnie, że mam bóle podbrzusza i kłucia (serce chyba mi w tym momencie przestało bić), sprawdziła i póki co nic nie widzi.

Jutro beta, w poniedziałek beta + koniecznie kolejne USG. Mam być pod stałą obserwacją lekarza, no i obserwować siebie czy nie występują silne bóle brzucha czy gorączka, dać sobie jeszcze czas 2 tygodnie, bo ona widziała dzieci niejednokrotnie z takich "przegranych" ciąż, i dalej brać luteinę.

No to tyle. Psychicznie jestem troszkę wypluta, gadam sobie dalej z brzuchem i zachęcam jednak do skorzystania z usługi ja jako matka, ale generalnie i tak naprawdę to dużo mnie kosztuje wynajdowanie sobie zajęć bym nie myślała,

Acha i zapytałam o przyrost bety, przyrost pęcherzyka i czy może rosnąć jak nie ma zarodka i powiedziała, że tak, bo beta bada poziom kosmówki. Więc zastanawiam się jaki jest w moim przypadku sens robienia bety.

Generalnie kolejne USG w poniedziałek muszę się wcisnąć, choćby na IP o mniej przyzwoitej porze, tylko jak to zrobić by nie zostać położonym do łóżka? A 14.07 mam normalnie pierwszą wizytę u mojego lekarza, póki co nie odbiera ode mnie telefonów, jak się do wieczora nie dodzwonię to napiszę mu sms, by zajrzał na swoją doktorską skrzynkę i koniecznie na mojego maila.

No to idę prasować i robić obiad i porzeczki obierać i mnóstwo innych rzeczy do zrobienia. Nie spodziewałam się takich "atrakcji".



Nie doczytam z wczoraj, ale wcześniej padło pytanie o jedzenie i te schematy.

Ja szłam na intuicję, oczywiście brałam pod uwagę, że dziecko "powinno" mieć wtedy i wtedy wprowadzone żółtko czy gluten, ale nie trzymałam się tego sztywno.

Pierwsze dwa tygodnie to były wprowadzane warzywa i owoce. 7-10 dni podawania obiadków jednoskładnikowych jest czasem wystarczającym by przejść na dwu skałdnikowe. Dać sobie znowu czas 7-10 dni. Wprowadzić kolejne warzywa. Ja już tu się nie bawiłam, że trzy składnikowe, tylko jak już miałam sprawdzone warzywa to ugotowałam normalnie zupę jarzynową wieloskładnikową, zmiksowałam i podałam do jedzenia. I ponownie tak 7-10 dni.

Mięcho. Nalezy pamiętać, że na tym etapie gotuje się osobno mięcho, osobno warzywa, potem tylko mięcho dodaje do warzyw. NIGDY nie odmierzałam czy to ma być 10-20g, dawałam 1 łyżeczkę mięcha na porcję zupki, z czasem to zwiększałam do łyżki.

Mięso dawałam królika, łososia, dorsza z ryb, indyka, wołowinę. Zawsze w tygodniu była jedna zupa wyłącznie warzywna bez mięsa tak czy siak z dodatkiem makaronu lub ryżu.

Gluten wprowadzałam jak dziewczyny ogarnęły temat powyższego. Tzn. wcześniej uporałam się jeszcze z żółtkiem, którego dodawałam najpierw pół do zupy, a potem całe.

Gluten dawałam tak, ze do gotującej się zupy wrzucałam najpierw 0,5 łyżeczki glutenu, potem łyżeczkę, a potem jedną, potem jedną kopiastą, a potem już dwie, bo gotowałam i mroziłam sobie.



Karola - ogromne gratulacje i dla Ciebie i dla Jasia!
 
Przykładowe gotowanie moje:

I garnek: gotuję królika

II garnek lekka baza:
- 3 średnie marchewki
- 1 średnia pietruszka korzeń
- ½ selera (wielkości jabłka)
- 5-7 talarków pora
- 2 brukselki
- 1 mały burak
- ja jeszcze gluten pod koniec gotowania

Z garnka II do dwóch misek – jedna wywar, druga warzywka z bazy miksuję

Kolejny etap „2” to z czym chce mieć z wyboru :
- ziemniak – 2 średnie ziemniaczki
- makaran – PEŁNOWARTOŚCIOWY – gotowałam 2 garstki
- ryż – ja dawałam brązowy, bo zdrowszy – no woreczek
Wszystko w miseczki powkładałam sobie.

Kolejny etap „3” przodujące warzywa, gotowałam każde osobno, ale można razem:
- brokuł – ok. 5 różyczek
- kalafior – ok. 5 różyczek
- zielona fasolka szparagowa – 2 garści – ja miałam mrożoną

Potem miksowałam lekką bazę z etapem z mięskiem i etapem „2” i „3” i wychodziło mi z każdej kombinacji około 2 słoiczki, np.
- lekka baza + mięsko
- makaron
- brokuł
- dodaję wywar z warzyw by nie było za twarde


Lub

- lekka baza + mięsko
- ryż
- kalafior
- dodaję wywar z warzyw by nie było za twarde

Pakować można w pojemniki do mrożenia Aventu, Tupperware, pojemniki na mocz, słoiczki. Pamiętać by nie nakładać do końca do 100%, tylko tak 90%, bo w zamrażarce troszkę urośnie.
1zIggET8dLQXapoHBAA7



Nie daje się do obiadków wywaru z mięsa!!! Czyli mięsko się gotuje i wykorzystuje samo mięso, a wywar do zlewu albo wykorzystać do swoich potrzeb obiadowych, można bulion na tym zrobić dla siebie.
 
Lili cholera przykro mi,ze znowu zyjesz w strachu o fasolke. Mocno trzymam kciuki,zebys z tydzien widziala juz bijace serduszko!
 
Dziewczyny a co do rozwoju i umiejetnosci dzieci...moja terrorystka tez nie pokazuje mi niczego w ksiazeczce,bo szczerze to moje nauki migiem byly przerywane. Mala wolala sobie tylko przekartkowac albo wyrwac kartke,lubi tez rzucac ksiazeczkami w psa albo bic nimi tate. 3miesiace temu nauczylam ja pokazywac lampe,zegar,obrazek-coz..jak przez pare dni ja o to nie zapytam to zapomina. Duzo pokazuje palcem i jakby syczy sepleniac -siiioto. Tak to rozumiem-co to. Kiwa czesc ale nie wtedy kiedy ma;) bardzo czesto kiwa palcem i mowi po swojemu -oj oj oj. Bynajmniej wyzywa mi tak ludzi,psy. Dylu dylu robi od wiekow,ale tak komicznie,ze wszyscy mamy ubaw. Sprawnie omija przeszkody,cwana jest,nasladuje juz takie glupoty czasami,ze slow mi brakuje. Gada przez tel,pali taty e-fajke.
 
reklama
Witam. Karola pokazbswoj skarb
Ja czekan na swiadome usmiechy.
Liwka dalej nie śpi po nocach. W czwartek ja chrzcilismyy mamy spokój.
Co tam u was ????
 
Do góry