Wrublik - na zakorkowanie przychodzi mi do głowy tylko chwilowe odstawienie korkującego jedzenia :-) Ja tak właśnie zrobiłam i dziś kupa była. Myślę, że po prostu organizm musi się powoli przyzwyczaić do nowego jedzonka, a jak będziemy podawać wspomagacze, to organizm nie nauczy się z tym walczyć sam. Co do jabłka, to nie wiem jak ma działać "przeczyszczająco",bo błonnik jest w skórce, której nie podajemy, a miąższ ma jego śladowe ilości. Może po prostu tak reaguje nieprzyzwyczajony organizm niemowlaka

Jeśli chodzi o różnice między glukozą a fruktozą - glukoza jest końcowym produktem trawienia każdego zjedzonego przez człowieka cukru złożonego - i po trawieniu dostaje się do krwi (jej poziom badamy, a czym na pewno wiesz), jest niezbędnym składnikiem wielu kluczowych cykli metabolicznych etc. To wiadomo, więc dla niemowlaka nie jest obcym, nowym pokarmem - już w ciąży krążyła w jego krwi przechwycona bezczelnie od mamusi;-)
Fruktoza też jest cukrem prostym, ale nie wchodzi w skład kluczowych szlaków metabolicznych, jest rozkładana w wątrobie i tkance tłuszczowej do...etanolu. Jej
nadmiar jest bardzo szkodliwy, prowadzi do biegunki i bólów brzucha, a nawet, w skrajnych przypadkach, do dny moczanowej. Pewnie, że polizanie jabłka nie wywoła (prawdopodobnie) biegunki (chyba, że dziecko ma nietolerancję fruktozy), ale im wcześniej podamy dziecku sok czy owoc - tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia przykrych dla dziecka konsekwencji - malutka wątroba jeszcze sobie nie radzi ( to a' propos absurdalnego pomysłu podawania soku w 1 mies. życia

)