Odnośnie jeszcze miejsc intymnych złapała ostatnio jeszcze tatę za siusiaka i mówi "Co to, tatusia pisiaczek?"

To co wyprawia Asia od wczoraj to się w głowie nie mieści. Bunt jakiś czy co?
Zaczęło się rano gdy już ubrana w kurtkę itd stanęła za domkiem dla lalek i zaczęła się bawić. Za nic nie mogłam jej stamtąd wyciągnąć a czas naglił. No to ciach, przerzuciłam łobuza przez ramię, ona wierzgała i wrzeszczała ale jak usiadła na dole do wózka to się momentalnie uspokoiła.
No ok, myślę sobie, chciała się pobawić a ja ją tu z domu wyciągam, ma prawo być wściekła.
Do przedszkola weszła chętnie mimo że była pani Gwiazda ;-) więc też z tego powodu z tą babką nie rozmawiałam jeszcze, ale obserwuję;-)
Wracając do tematu. Idę po pracy po Asię. Stajemy z Julką w bramce a młoda zabawiona, wcale niechętnie wyszła z sali. Po czym momentalnie uciekła na koniec korytarza gdzie stoi klatka z królikiem.
I tak spędziłyśmy 15-20 minut w oczekiwaniu aż Panna Joanna zechce się ubrać




W międzyczasie już wezwałam A na pomoc bo ciągle było "A gdzie tatuś?"
Dwa razy zrobiła mnie w konia przybiegając i za chwilę uciekając z powrotem. Nie chciała się ubierać i już

Jak już przyszła okazało się że ma siusiu i wielką kupę w majtach.

No nic, przebrałam i wtedy łaskawie dała się ubrać i na luzie wyjść z przedszkola.
Pojechaliśmy na zakupy. Tam Asia była wszędzie, nie szło z nią wyrobić, do tego stopnia że A chodząc krok w krok za nią zgubił ją w H&M

na szczęście pani jakaś ją złapała

No to mówię, idź z nią na plac zabaw. Jak później do nich doszłyśmy z Julką to nie wierzyłyśmy własnym oczom co ta mała koza wyprawia. Energii za ośmiu

cud że się nie zabiła. Ten plac zabaw jest tam na jakby pierwszym piętrze, na takim statku. I młoda m.in. próbowała się przecisnąć przez barierkę, chyba żeby wypaść

całe nogi jej przeszły zanim ją złapałam
Oczywiście namówić ją do powrotu do domu graniczyło z cudem ale jakoś poszło. Oczywiście po odstawieniu auta i podczas powrotu wózkiem do domu Asia darła się jak szalona bo a to nie chciała czapki, a to chciała wyjśc (a lało jak z cebra), a to że nie chce folii itd.
W domu za to przez dwie godziny non stop rozwalała i układała puzzle, non stop. na końcu już robiła to chyba z zamkniętymi oczami. I nadal nie śpiąca. Zasnęła z łaską o 21.
Noc okropna, o 4 rano a to o lalę prosiła, a to mnie kopała po twarzy już jak zasnęła, a to mam się tu przesunąć a to to, a to sram to

zasypiała i się budziła.
Rano oczywiście ani jej nie mogłam kremem posmarować, ani ubrać, ani nic! Tylko i wyłącznie TATUŚ!!! Cud że dzisiaj był w domu, nie wiem jak ja sobie z nią jutro poradzę, jak on będzie w pracy.


