bobofrutku specjalnie dla ciebie mam nadzieje ze bedzie ci sie chcialo przeczytac dołaczam zdjecia
Ja Damian biorę Ciebie Karolino za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Ja Karolina biorę Ciebie Damianie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
"Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela!" Mt 19, 4b-6

No dobra to pokaże wam nasz torcik

byl przepyszny na smietanie

mniam
mam nadzieje ze wam sie spodoba

po poludniu moze uda mi sie wkleic pierwsza czesc relacji

Nasze przygotowania zaczęły sie juz w sumie w sobote tydzien wczesnej kiedy to przyszła do mnie moja kumpela farbowac mi wloski

Jak wiadomo trzeba bylo sie upiększać na wielki dzień

Moj kochany jeszcze wtedy mąż staral sie pomagac jak mogł, ale czasem moje nerwy nie wytrzymywaly i juz z tego wszystkiego zaczynalam plakac, wystarczylo ze cos poszlo nie po mojej mysli i lzy lecialy jak glupie, ale byla to tez zapewne wina zblizajacego sie okresu o ktorym pozniej

Oczywiscie jak to zawsze my wszystko robimy na ostatnia chwile wiec organiste zalatwilismy w piatek tydzien przed slubem, i dzieki bogu ze byl jeszcze wolny

.....
W niedziele stwierdzilam ze zrobie sobie paznokcie

dostałam weny
mialam przyklejone tipsy i zrobilam sobie french plus na serdecznych palcach cyrkonie i na kciukach ale troszke mniej

wyszly super
poniedzialek, wtorek i sroda luzziikkk w sumie nic sie nie dzialo ja w srode latalam za jakas bielizna i ponczochami hehe
a w czwartek zaczęlo sie wielkie latanie i dym na maksa.. milion rzeczy do zrobienia a czasu tak malo.
potem w sumie w miare spokojnie mielismy, w czwartek przyjechala moja przyjaciolka juz do nas do domku, rano o 11 pojechalismy zobaczyc jak idzie pani ozdabianie kosciola , potem pojechalismy do miasta po pare rzeczy..
jak wrocilismy zamieszanie bo zaraz trzeba do kosmetyczki na zakladanie kepek jechac

a jechalo nas tam 5 hehehe
wiec pomyslcie jakie jaja byly
moja przyjaciolka ma zdjecie jak mam robione rzesy, ale jeszcze mi tego nie wysłała

po rzesach jechalysmy po mojego jeszcze narzeczonego do domku i do fary na spowiedz... masakra tyle ludzi bylo.. i jeszcze jakies babcie bezczelnie sie w kolejke wpychaly..masakra
pojechalismy do domku dmuchac dalej balony do ozdoby ogrodu...
zadzonila mama mojego D ze mamy do nich wpasc ..
jak przyjechalismy to dali kazdemu z nas takie ogromne pudelko od jubilera jak lancuszki sie chowa...
a tam w srodku karzde z nas mialo wisiorek zloty na zlotym lancuszku z przodu obrazek a z tylu wygrawerowane 8.07.2011 i napis rodzice

tak bardzo mnie zaskoczyli wisiorki sliczne

i dostalismy takze ksege gosci
aaa zapomnialam napisac ze we wtorek mialy przyjsc kurierem podziekowania dla rodzicow byla sroda a tu nic.. wiec dzwonie do tej firmy o pan mnie przeprosil powiedzial ze maszyna im nawalila ale juz jest ok i jutro wysle, a wiec w czwartek doszly, nie wiem co bym zrobila gdyby jednak nie dotarly


w czwartek o 1 w nocy moj narzeczony do mnie mowi: Karla a ja nie mam manicure zrobionego

no to ja mu jeszcze w nocy skorki ladnie wycinalam i wyrownywalam pazurki bo troszke obgryza, i ma prace fizyczna wiec trzeba bylo wszystkie wypieknic
po 2 kladlismy sie spac....a w piatek... obudziłam sie o 6 rano

I odrazu poleciałam do wanny sie ładnie wypachnic i wymyc

hahaha
Potem o 6:30 obudziłam przyjaciółke zeby tez juz zaczeła sie szykowac, bo miala mnie zawieśc do fryzjera.
Oczywiście wtedy Pan Młody dopiero przewracał sie na drugi bok
Ja do fryzjerki miałam dojechac z wilgotnymi włosami co oczywiście uczyniłam, po drodze do fryzjera pojechałysmy z rudą do sklepu po jakiego Tigerka i drozdzówke dla mnie i Pana Młodego

Ludzie patrzyli na mnie jak na czubka w tych mokrych włosach ale mniejsza
na 8:15 dojechalismy do fryzjera, ruda zrobiła mi jedno foto jak Agnieszka zabiera sie za moje wloski i pojechala budzic Pana Młodego , ktory notabene z tych nerwów juz nie spał, i wiecie co?? nawet ode mnie drozdzówki nie zjadł normalnie
Siedzac u fryzjera tak patrzylam jak za oknem zaczyna padac deszcz i az chcialo mi sie plakac

masakra
I tak popijajac burna ( bo tigera w sklepie nie mieli) i jedzac drozdzówke doszłysmy z aga do konca mojej fryzury. przyjechala po mnie ruda i pojechałysmy po Pana Młodego zawieśc go do fryzjera
Swiadek przyjechał po tablice rejestracyjne bo u nich w domu juz firma ozdabiala im samochód i były potrzebne
O 12 mialam zaczac makijaz slubny ale moje wizazystka zasiedziala sie u mojej tesciowej i malowala swiadkowa troszke dłuzej , ale o 12:30 juz zaczynałysmy makijaz

Wyszedł bosko( jak dostaniemy od fotografa zdjecia to powklejam zdjecia makijazu i wogole inne ez te juz profesjonalne).
Ja latam po domu i pakuje walizke a tu kuzwa nagle wchodzi Pani kamerzystka.... a ja w krzyk aaaaaaaaaaaaaaaaaaa przeciez my nie spakowani i nie gotowa jestem na krecenie, ale nic zabrałam wszystko co mialam pod reka i to co najbardziej potrzebne i polecialam do domu w ogrodzie do moich rodzicow sie szykowac , bo to wlasnie tam mnie krecili, drugi kamerzysta w tym czasie pojechal do Pana Mlodego filmowac jak on sie przygotowuje...
Ja latam po chacie i mowie ze jeszcze chwila bo ja za potrzeba do toalety( okres mialam:/)
i szybko zakladam ponczochy( na co Pan fotograf do mnie czy mogłabym patrzec na niego zakladajac ponczochy i sie ladnie usmiechac

)
Ja sie pytam czy do pani kamerzystki tez mam sie usmiechac bo przeciez ona tez musi miec material na film, a ona do mnie ze nie nagrywa nic granego i sztucznego tylko nagrywa bez rezyserowania) hahaha
no to ja tam uśmiech numer 5 i lecimy z ponczochami

Potem przyszła kolej na butki

załozylam
potem wygonilysmy Pana fotografa bo musiałam sciagnac bluzke zeby załozyc suknie
Duszno jak cholera myslałam ze padne , normalnie ze mnie leciało, jak mnie wiazała Ruda z zona mojego taty to myslałam ze padne i krzycze czy ktos ma cos do wachlowania w tym domu....!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Na to przybiega moja swiadkowa z gazetka metro i stalam i sie wachlowałam jak one mnie wiazały...no było tak duszno ze myslałam ze padniemy wszyscy

i na to wszystko oni mi mowia ze mam sobie zalozyc podwiazke no myslałam ze padne
mialam tak sztywny gorset a jak wiadomo szczupla nie jestem i co ja sie nawyginałam zeby ja załozyc

hehehe musiało to wygladac komicznie
Pogoda troche lepsza bo przestało padac



ubrana i wyszykowana patrze na zegarek i to juz była 14:15.... ja mowie a gdzie ten pan mlody ze swiadkiem i rodzicami( mieszkamy na jednej ulicy)
a na to moj brat mowi : " Pewnie poszedł na te ryby co sie z kumplami umowił" hahahaha wszyscy zaczelismy sie smiac( bo moj D sie smiał ze w razie jak scyka to jest juz za ryby umowiony)...
ale 14:20 sie pojawili bo troche krecenie i zdjecia im sie przedluzyły
na to moi rodzice ze teraz mamy ukleknac, a ja NO CHYBA ZARTUJECIE SOBIE ZE MNIE!!!!!!!!!!! ale jakos sie udało z tym sztywnym gorsetem
no to my mowimy ze prosimy naszych kochanych rodziców o błogosławienstwo... ja w myslach :NIE RYCZ, TYLKO NIE RYCZ.... BEDZIE SIARA JAK NIC JAK SIE ROZRYCZYSZ.. na to moj tata zaczyna mowic i tez mu sie łezka w oku kreci A JA W MYSLACH NO PRZCIEZ SIE TERAZ NIE ROZRYCZYSZ!!!!!!! Mojej tesciowej polecialy dwie lezki ale mi pomimo ze cała broda mi sie trzesła sie udało i sie nie poryczałam... masakra
Potem my wreczylismy im statuetki w ramach podziekowan poniewaz nie chcielismy na sali

pare fotek i wio do samochodu.

ktory stał przy samych schodach na ogrodzie bo bylo mokro i ja ze swiadkowa i ruda trzymalysmy suknie zeby nie dotknela kaluzy zadnej
Jak doszło co do wsiadania do samochodu to zaczeła sie masakra....( ja mowie do PM : Damian jak ja kuzwa mam wsiac z tym sto kilo co mam na sobie tak wysoko( jechalismy mercedesem ML ktory jak wiadomo jest wyzszy i ma maly schodek

)) ale sie udało
W drodze do kosciola do ktorego mamy 4 minuty szybko blyszczyk na usta i wysiadamy)
Generalnie podjezdzamy pod drzwi o 14:40... a ja patrze a tam moze z 15 osob ........i mowie kuzwa gdzie ci ludzie Damian moze oni zapomnieli o tym ze dzisiaj mamy ślub . A rano u fryzjera jak bylam zadzwonilam do PM czy czasem nie obdzwonic gosci i im nie przypomniec bo balam sie ze ludzie pozapominaja...
Ksiadz sobie ustali ze 14:52 mamy byc na klecznikach...
o 14:50 ruszam z tata a tam prawie pusty kosciol:/ myslałam ze sie zarycze...
potem idac mowie do taty: tata usmiechaj sie bo ludzie sie na nas gapia

a moja tata do mnie: teyyy ciakawe czemu sie gapia.... pewnie sie smieja ze jestem nizszy od ciebie..
ale uffff... jakos doszlismy







