Z takich moich przemyśleń. Nie ważne, czy straciłyśmy ciążę, czy nie już będziemy się martwić o te nasze małe dzieciaczki. Chyba kiedyś było łatwiej , brak świadomości jednak jest dobry. Moja 1 ciąża to takie pasmo nie martwienia się. Zakuje ok, nie zakuje ok. Taka chmura wali mniebto... Byłam o eony świetlne od zmartwien. Potem wszystko się wysypało . Głupie myśli. A może to nie tak, albo to nie .. przyznam się może wam to pomoże. W 1 ciąży, zwisało mi wszystko . Wstyd się przyznać, ale nie chciałam 1 ciąży , a teraz do piekła bym poszła za synem. Mam dobrego przyjaciela ginekologa , który mówi , że im mniej się przejmujemy tym lepiej. Nawet nie zdajemy sobie sprawy ile nasze myśli wpływają , na nasze ciążę.
Balowalam, nie przejmowała sie , a syn zdrowy mądry i wszystko ok. Teraz starania i zanrtwianie się o wszystko. Zjem coś nie tak, nie zjem też...to taka paranoja..