reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kwietniowe mamy 2021

reklama
Hehe ja to bym nie chciala 5 minut,kolezanka tak miala i mowi ze to tak jakby caly bol z kazdego rozwarcia sie skumulowal w pare minut,myslalam ze zemdleje i mowinze juz by wolala pare godzin i spokojnie
Moja siostra była tak silną kobietą, że ją zaden ból nigdy nie złamał :) Nie znałam i zapewne nigdy nie poznam drugiej takiej jak ona.
Minusem jej porodu było pęknięcie po sam tylek. Ale to też przeżyła. 😊
 
To prawda [emoji17] mam przykład w najbliższym otoczeniu , sąsiad 45 lat zaczął podejrzewać że coś się dzieję w marcu i w lipcu już się pożegnał z tym światem , nikt ... Kompletnie nikt nie chciał go zdiagnozować czy wysłać na badania.... A w domu matka leżąca po udarze [emoji29][emoji29][emoji29] cholernie niesprawiedliwe to jest.... Nie zdziwię się jak i on widnieje w statystykach zmarłych na koronę...
Mój bratanek 12 letni w marcu cały czas miał zawalony nos.. do rodzinnego nie mogli się dostać, jeden antybiotyk za drugim, bo zapalenie zatok (oczywiście przez telefon), mój brat się wkurzył i zrobił awanturę, bo młody coraz gorzej miał z oddychaniem przez nos.. udało się wymusić wizytę u laryngologa- ten jak go zobaczył to mówi: "Panie prędko do szpitala przecież to dziecko ma guza, który mu wybija przez podniebienie", zanim porobili badania u nas, wysłali na onkologię do Poznania to młody miał już przerzuty na kości rzuchwy, a ten nowotwór okazał się być mięsakiem granulocytarnym (jak chcecie możecie poczytać na FB prowadzę mu profil o nazwie Drużyna Adriana), dziś powinien być już po 6 cyklach chemioterapii.. jest po 2.. 🙄 szkoda gadać.. po prostu inne choroby przestały istnieć..
 
Mój bratanek 12 letni w marcu cały czas miał zawalony nos.. do rodzinnego nie mogli się dostać, jeden antybiotyk za drugim, bo zapalenie zatok (oczywiście przez telefon), mój brat się wkurzył i zrobił awanturę, bo młody coraz gorzej miał z oddychaniem przez nos.. udało się wymusić wizytę u laryngologa- ten jak go zobaczył to mówi: "Panie prędko do szpitala przecież to dziecko ma guza, który mu wybija przez podniebienie", zanim porobili badania u nas, wysłali na onkologię do Poznania to młody miał już przerzuty na kości rzuchwy, a ten nowotwór okazał się być mięsakiem granulocytarnym (jak chcecie możecie poczytać na FB prowadzę mu profil o nazwie Drużyna Adriana), dziś powinien być już po 6 cyklach chemioterapii.. jest po 2.. 🙄 szkoda gadać.. po prostu inne choroby przestały istnieć..
Jezu Chryste, biedne dziecko. Takie malutkie, a już tak doświadczone 😔
Lekarze dają szanse na wyleczenie malucha? Jak on się czuje?
 
Dziewczyny! To dla pocieszenia opisze Wam swój porod. W pt poszłam do gina, masaż szyjki, szyjka gotowa. Wyszlam z zaleceniem KTG w poniedziałek. W niedzielę o 4 uslyszałam „pyk” i odeszły mi wody. Jeszcze się ogarnęłam przed wyjściem tu i tam i na piechotę do szpitala, bo w sumie mieszkaliśmy ze 200 m od szpitala. Pani na oddziale powiedziała, że to jeszcze nic nie znaczy, że wody odeszły i jeszcze z 24h może to potrwać. Jak ja to usłyszałam, tak się wkurzyłam...
Dotarłam na porodówkę i było ok 9, zaczęły się regularne skurcze co 2 min. W tym samym czasie rodziły jeszcze 2 kobitki. Ja miałam te skurcze, chodziłam i koło 11 się zaczęło. Ból w krzyżu - taka mocna miesiączka, chciałam znieczulenie, dostałam i jednocześnie dostałam oksytocynę. Poczułam, że chce mi się tak jakby „robić 2”. I okazało się że to to... i pamiętam tylko słowa położnej „na plecy od razu bo główkę widać”. A później zlecieli się wszyscy, nawet salowe. A lekarz chciał właśnie uciskać ale „samo szło”. Więc o 12 synek był już na zewnątrz. Szedł z rączką przy buzi. Wspominam to wszystko bardzo dobrze i jednocześnie boję się, że teraz nie pójdzie tak łatwo.
 
No bo jak uziemiaja przy porodzie kogos na lezaco to jaka to fizjologia porodu...
Przy 1 lezalam jakies 15min pod ktg,przy drugim nie dalam sie polozyc ani na chwile, nawet do badania czy ktg, caly czas wertykalnie i w ruchu, sam porod tak samo,mloda urpdzona na jednym partym :)
Warto sie przygotowac, jest sporo fajnych ksiazek :)
Alpine może jakąś polecisz? Chętnie poczytam
 
Mój bratanek 12 letni w marcu cały czas miał zawalony nos.. do rodzinnego nie mogli się dostać, jeden antybiotyk za drugim, bo zapalenie zatok (oczywiście przez telefon), mój brat się wkurzył i zrobił awanturę, bo młody coraz gorzej miał z oddychaniem przez nos.. udało się wymusić wizytę u laryngologa- ten jak go zobaczył to mówi: "Panie prędko do szpitala przecież to dziecko ma guza, który mu wybija przez podniebienie", zanim porobili badania u nas, wysłali na onkologię do Poznania to młody miał już przerzuty na kości rzuchwy, a ten nowotwór okazał się być mięsakiem granulocytarnym (jak chcecie możecie poczytać na FB prowadzę mu profil o nazwie Drużyna Adriana), dziś powinien być już po 6 cyklach chemioterapii.. jest po 2.. 🙄 szkoda gadać.. po prostu inne choroby przestały istnieć..
Boze takie to straszne:(((
 
[GROUP=][/GROUP]
Spoko ja mam teorie ze natura tak to wymyslila,ze w 36 tygodniu juz bedziesz blagac o porod bo bedziesz miec dosc ciazy,bolow,brzucha i oby tylko juz wyszlo;)
Haha sama prawda! Ja jestem bardzo mało odporna na bol i w ogóle boidupka ze mnie. I jakoś w okolicach 7 miesiąca, kiedy brzuch juz duży, gniecie, ale wciąż daleko do porodu, miewałam momenty takiego dziwnego leku. Przychodził falami co jakiś czas i objawiał sie zimnym potem, takim łaskotaniem w brzuchu i przechodził. I towarzyszyła mu taka myśl, ze nie mogę uciec z własnego ciała, ze dziecko musi sie jakoś urodzic, nie ma odwrotu i łatwo nie będzie itd. Bałam sie, ze im bliżej porodu tym bede bardziej sie bała i panikowała. Ale czas upływał, ja coraz bardziej byłam obolała - a to pachwiny, a to plecy, a to po prostu miednica, ociężałość itd. I w pewnym momencie miałam juz gdzieś strach, było mi totalnie wszystko jedno byle juz urodzic😉
 
Ostatnia edycja:
reklama
Oo tego sie wlasnie boje najbardziej tego pekniecia
Ja nie pękłam z córką. Nacinali mnie. Ale ja też z niczym nie czekałam, odeszły mi wody i od razu na szpital pojechałam. Wiec już bylam pod pelna kontrola.
A moja siostra pojechala jak miała już skurcze co 3 min. I urodzila jak tylko zajechała. ;)
 
Do góry