Mam problem... Chyba będę musiała się umówić do ginekologa - jest kilka dni po stosunku z mężem , jeszcze nie czas na owulacje w miewam plamienia - nie obfite ale widoczne minimalnie na wkładce i na papierze- lekko brązowe ,różowe albo śluz i niteczki krwii. Myślałam na początku,że to od jakiegoś otarcia podczas stosunku ale od nocy z soboty na niedzielę nic więcej nie robiliśmy a plamienia dalej się pokazują (cały czas leciutko).
Myślę sobie ,że zrobię samobadanie szyjki - byle ją tylko dotknąć i wyczułam na niej małe zgrubienie i moja głowa odrazu ,że to polip,torbiel albo rak (w styczniu robiłam cytologię LBC i na HPV dna hr 14 typów) i wyszło mi "inne zmiany nienowotworowe, zmiany odczynowe związane z : zapaleniem i/lub typową regeneracją). Ginekolog mówił,że mogłam mieć jakiś stan zapalny, podrażnienie i było w trakcie gojenia. Oczywiście wcześniejsze te podstawowe cytologie u niego wychodziły dobrze.
Od tamtego czasu byłam u ginekologa kilka razy,przeszłam przez ciążę pozamaciczną, operację itd. I byłam na kontroli,później na drugiej i nikt nic nie mówił,żebym miała jakąś zmianę na szyjce,polipy itp. torbiel krwotoczna z września się też wchłonęła.
Teraz myślę sobie,że mój ex gin może źle mi pobrał wymaz i coś się może dzieje a on to zbagatelizował (jak mój konflikt serologiczny w ciąży z córką i infekcje moczu mojej siostry,która wywołała wysokie crp u jej córki i 10dniowy pobyt w szpitalu na antybiotyk małej).
Miewam bóle podczas stosunku ale to zależy od pozycji i właśnie drugi raz mi się zdarzyło ,że mam małe plamienia po stosunku...
Nie chce straszyć męża ale też nie chce tego bagatelizować - pogadam z nim jak wróci z pracy i się umowie do innego ginekologa to sąsiedniego miasta...