Hej dziewczynki,
Witamy sie z Duesseldorfu. :-) Julianek dzisiaj zaczal kolejny blok hipertermii. Morfologia tym razem na poczatek terapii jest na dopuszczalnej dolnej granicy, wiec pewnie bez transfuzji sie nie obejdzie. Dzis rano go uspili i od tego czasu, z malymi przerwami na marudzenie i cycusia, spi. Ja wyrwalam sie na miasto na zakupy. Musze jeszcze kupic kilka prezentow, a ze szpitala wypuszcza nas dopiero 23-go jak Julianek bedzie sie dobrze czul.
Sorry, ze ostatnio malo tu sie udzielam, ale u nas straszny mlyn. Remontujemy gruntownie mieszkanie i nie mamy czasu na nic. Choc babcia przyjechala do pomocy z dziecmi, to nadal zajec mamy tyle, ze starczyloby na obdzielenie jeszcze kilku osob. Tu przyjechalam tym razem sama z Juliankiem pociagiem. Niby mialo byc szybciej i bezbolesniej, ale wczoraj jakis straszny pech chcial, ze stalismy gdzies w szczerym polu ponad 3 godziny, bo ktos sie rzucil pod pociag jadacy przed naszym i podroz zamiast 4 godzin zajela nam prawie drugie tyle. Zalamac sie mozna, zdrowy odbiera sobie zycie, a moj chory synek walczy o nie...
larkaa - do trzech razy sztuka ;-), mnie tez, pamietam, oblali 2 razy i dopiero za 3-cim zdalam. Za pierwszym na miescie, bo egzaminator kazali mi skrecic w ulice, gdzie byl zakaz skretu, ktorego oczywiscie nie zauwazylam (byl ukryty za wielkim drzewem), a za drugim na placyku, bo, rzekomo, zaparkowalam o jakies 10 cm za daleko od kraweznika (nie mierzyl odleglosci, to byla jego ocena "na oko").

Ale w Polsce to chyba normalne, ze czepiaja sie takich rzeczy i podpuszczaja niedoswiadczonych kierowcow, niby robia to pod pozorem wyeliminowania niedouczonych, ale wcale nie przyczyniaja sie tym samym do zwiekszenia bezpieczenstwa na drogach. Chyba nigdzie indziej kierowcy (czytaj mezczyzni!) nie jezdza az tak agresywnie jak w Polsce.