Kobitki udało mi sie zdrzemnac 2h
uf od razu lepiej nospa jednak nieco oslabila skurcze i 2h moglam sobie podarowac luksusu sennego.
Oczywwiscie skurcze nadal nieregularne, ale dłuzsze bo trwają po ok 45s.
Ciagle leci sluz z krwią, w sumie coraz go wiecej.
Ale pozostaje mi czekac. Widzac tempo mojej Kasiuli to se pare dni poczekam i sie bede tak mordowac jeszcze.
Tysiolek tak jak napisałas pozostaje nam czekac.
Moje bole zaczynaja mnie na prawde wkurzac, bo bolą jak cholera, wiec jesli to dopiero przepowiadające to ja dziekuje jak bedą wygladac te własciwe.
Choc Betii mnie pocieszyła ze u niej wygladały potem tak samo, ale to pewnie dzieki znieczuleniu.
Asiowo mi tez sie nie spieszy, wole w domu cierpiec niz w szpitalu!
Betii tez mowila ze im dluzej w domu tym lepiej, wiec korzystam.
Gosia no wlasnie polozna mnie pytala czy chce sprawdzic i podjechac do szpitala, ale ja powiedzialam ze jeszcze sie wstrzymam do skurczów co 5min w domu.
Gosiu ja tez tak mialam od pon do srody, az mi w koncu ten czop wypadł.
TO bylo bezbolesne napinanie. Szkoda ze teraz juz nie jest tak bezbolesnie, a pomiedzy skurczami boli na @.
Pasibszuch mozesz nam sie wyzalac ile chcesz, oby Tobie ulzyło choc troche.
Mam nadzieje ze wszystko sie ułozy pomyslnie z Nowym Rokiem.
Oczywwiscie skurcze nadal nieregularne, ale dłuzsze bo trwają po ok 45s.
Ciagle leci sluz z krwią, w sumie coraz go wiecej.
Ale pozostaje mi czekac. Widzac tempo mojej Kasiuli to se pare dni poczekam i sie bede tak mordowac jeszcze.
wykrecić moge ale żarówke z lampy chyba hehehe - ja już powątpiewam w to czy kiedykolwiek urodze hehehenajpierw miało być we wigilie bo już prawie wychodzi a teraz cisza - niby coś tam pobolewa ale tak naprawdę nic i dostaje chyba pomału rozstrojenia nerwów - niecierpie takiego oczekiwania - i to wsumie nie wiem na co tak dokładnie
ale co tam..... pozostaje mi położyć się do wyrka z workiem mandarynek i czekać
Właśnie a tak wsumie to w jakim momencie jechać na porodówke? ja bym już jechała jakby takie cuś jak Golandzie mi leciało z krwią ...
Tysiolek tak jak napisałas pozostaje nam czekac.
Moje bole zaczynaja mnie na prawde wkurzac, bo bolą jak cholera, wiec jesli to dopiero przepowiadające to ja dziekuje jak bedą wygladac te własciwe.
Choc Betii mnie pocieszyła ze u niej wygladały potem tak samo, ale to pewnie dzieki znieczuleniu.
Ja bym jechala dopiero ze skurczami regularnymi ponizej 10 minutoczywiscie jesli wczesniej by wody nie odeszły
Tak własnie zrobiłam przy 1 córci i dojechałam do szpitala z 8 cm rozwarciem:-) wiec juz tylko hop siup na łozko porodowe i tuliłam mała
Dlatego ja siedze w domu jak najdłuzej, po co mam sie stresowac w szpitalu...
Połozne podzieliły moje zdanie, bo w szpitalu mozna sfiksowac![]()
Asiowo mi tez sie nie spieszy, wole w domu cierpiec niz w szpitalu!
Betii tez mowila ze im dluzej w domu tym lepiej, wiec korzystam.
Zawsze można podjechać do szpitala i się dowiedzieć czy już czas zostać czy jeszcze się akcja nie rozpoczęła na dobre![]()
Gosia no wlasnie polozna mnie pytala czy chce sprawdzic i podjechac do szpitala, ale ja powiedzialam ze jeszcze sie wstrzymam do skurczów co 5min w domu.
a gdzie tam tylko ciągle mi się brzuch napina ale to już 3 dzień co tak często a tak nic a nic się nie dzieje![]()
Gosiu ja tez tak mialam od pon do srody, az mi w koncu ten czop wypadł.
TO bylo bezbolesne napinanie. Szkoda ze teraz juz nie jest tak bezbolesnie, a pomiedzy skurczami boli na @.
Ech, czasami już mam naprawdę dość. W tygodniu nie jego wina, że pracuje i go nie ma, a w weekend, jak już zrobi o co go proszę, to albo śpi, albo na kompie siedzi. A ja bym chciała, żebyśmy coś razem porobili, żeby coś zaproponował, bo mnie się już po prostu nie chce. mam wrażenie, że tracimy ze sobą czas, bo i ja zamiast gnić sama przed telewizorem wolałabym być gdzie indziej, a i on chyba też. Ale rozmowy niestety nic nie dają. Zazwyczaj to ja prowadzę monolog, on M nie usłyszę nawet słowa, tak jakby brał to na przeczekanie-ma zły dzień, pogada sobie, to jej przejdzie. Ostatnio nawet doszliśmy do tego, że dziecko to chyba nie był najlepszy pomysł. Tzn. usiłowałam mu wytłumaczyć, jak wiele w moim życiu sie zmieniło, nie mam pracy, jestem wielka i ociężała, nigdzie nie wychodzę (M całą moją ciążę robi prawko-jak na razie tłumaczenie to "nie mam kiedy"...), bo mieszkamy na zadupiu... I że gdybym wiedziała, jak to będzie wyglądało, to wstrzymałabym się jeszcze z decyzją o dziecku i sama zrobiła to prawko itp. A on, że chyba faktycznie to dziecko to nie był dobry pomysł. Czuję, że zaczyna nam się sypać. Przepraszam, że tak od razu w nowym roku wam ględzę, ale nie mam komu się wyżalić, bo nikt nie wie jak jest między nami.
Pasibszuch mozesz nam sie wyzalac ile chcesz, oby Tobie ulzyło choc troche.
Mam nadzieje ze wszystko sie ułozy pomyslnie z Nowym Rokiem.