No, żeby za fajnie się tydzień nie zaczął to odebrałam telefon od mamy, czy już wkońcu urodziłam i kiedy ma przyjechać, wrr...
(...)
Ty jeszcze tutaj...


Jutro przywiąż się do łożka i powiedz, ze się z tamtąd nie ruszasz


A ty tak ze spakowaną torbą kursujesz co dzień?
Ja bym już chyba z nerwów urodziła

andzia, torba do tej pory leżała grzecznie spakowana ... w razie czego M by przywiózł

tylko to codzienne pakowanie kosmetyczki mnie wkurzało

ale jutro już jadę z torbą ... i jak usłyszycie na TVN24, że ciężarna w Krakowie prowadzi okupację oddziału, to będę ja :-):-):-)
a jeśli o mamy chodzi, to moja też nie daje za wygraną ... przed chwilą dzwoniła, że ona do mnie do szpitala przyjedzie, żebym sama nie siedziała na KTG
ale ja pojechałam z samego rana i już dawno w domku siedzę :-) to się nazywa wyczucie ;-) jutro też chciała ze mną jechać i 'asystować' przy przyjęciu, ale na szczęście M ma wolne :-)
Nie wiem, co jest z tymi mamuśkami, ale przez te moje częste wizyty w szpitalu naoglądałam się takich scen, że paść ze śmiechu można ...
dzisiaj jedna mamuśka poszła za swoją córką do łazienki, żeby jej pomóc założyć koszulę i szlafrok przy przyjęciu



a mąż zażenowany pod drzwiami czekał
inna z 26 letnią córką i zięciem przyjechała nadzorować wizytę kontrolną i szpital obejrzeć ... i całą kolejkę na przed poradnią ustawiała

już nie mówiąc o tych wszystkich biegających z torbami po porodówce i gnębiących przyszłych tatusiów: przynieś, wynieś, nie dotykaj, idź, wracaj ... istny obłęd
ale podziwiam spokój większości tych panów, bo ja sama miała ochotę do babsztyli podejść i opowiedzieć 'bajkę o wężu'
