reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Lady MK - z tego co pamiętam, to u Ciebie był 8 tydzień z hakiem. Ja miałam ten sam obraz na usg, co Ty i lekarz kazał mi jeszcze poczekać tydzień. W międzyczasie robiłam jeszcze betę. zawsze może wchodzić w grę opóźnione jajeczkowanie. W 9 tygodniu dalej nie było zmian. Odstawiłam w międzyczasie Luteinę. Nic mnie nie ruszyło. Konieczny był zabieg. Zrobili go dopiero w 10 tygodniu, bo wcześniej nie mogłam ze względów zawodowych. Powiedzieli, że nic się nie stanie. Rzeczywiście wszystko jest ok. Myślę, że jak by co, to możesz jechać i po powrocie zdecydować co dalej, no chyba, że samo się wszystko rozstrzygnie.
Przytulam
 
reklama
Lady MK, wlasnie dobrze ze potrafisz bez emocji pisac. To znakomity poczatek podejscia do tematu zadaniowo. To, co nam wyroslo, to po prostu jakas pomylka i trzeba sie tego pozbyc jak guza. Ja sobie przynajmniej tak tlumaczylam. W momencie kiedy zobaczylam na scanie ze jest pustka w lozysku, przestalam myslec jak o dziecku - to bylo TO, COS czego nalezalo sie jak najszybciej pozbyc. Nie wiem jak szybko pozbywa sie organizm ciazy bezzarodkowej (rzucilam temat na poradach ekspertow, ale jak do tej pory cisza), w moim przypadku szla luteina, wiec mogla trzymac na sile. Moze samo poszlo by wczesniej. Jesli u Ciebie nie zaczal sie proces poronienia, to pewnie najlepiej by bylo wrzucic pigulki, ale... Mamy srode, wyjazd po pigulach bylby ryzykowny. Mozesz zaryzykowac wyjazd bez prowokacji, ale moze Ci sie uruchomic na urlopie akcja i wtedy tez dupa. Wiesz... Chyba im szybciej tym lepiej - wiem po sobie jak to bylo "fajnie" pozbywac sie wyrosnietego juz lozyska. Mam nadzieje ze uda Ci sie bez takich atrakcji.
 
kłaczek, ty miałaś luteinę, a ja mam dupka, więc stąd założenie, że pewnie on podtrzymuje to "złudzenie" i może jak go odstawię, to się ruszy... Piguły ze względu na wyjazd raczej odrzucam, bo rzeczywiście mogłabym mieć niezłą jazdę, a wolałabym raczej bez niespodzianek... Najchętniej zaczęłabym właśnie od odstawienia dupka i zobaczyła, czy organizm sam coś się ruszy...do tego dojdzie długa podróż, zmiana klimatu, progesteron już spada, betka co prawda ostatnio jeszcze rosła, ale już marnie... Akcja na urlopie jakoś specjalnie mnie nie przeraża (oczywiście jeśli przebiegnie bez nieoczekiwanych niespodzianek), oczywiście będzie to pewien dyskomfort, ale do przeżycia, a ponieważ też mam już przecież w tym względzie doświadczenie z poprzedniego razu, to nie panikuję... Fakt, nie jest atrakcją pozbywanie się "tego", ale chyba i tak lepsze to niż zabieg...tamtym razem samo "wyleciało", choć miło nie było... Teraz jest o tyle "lepiej", że w razie czego zostanie mi oszczędzone oglądanie "zawartości" w postaci wydalanego zarodka, jak poprzednio...to dopiero była "atrakcja"... Nawet najgorszemu wrogowi takich nie życzę... Ten obraz to zostanie mi w pamięci już chyba na zawsze...

zjola, myślałam właśnie, żeby dziś jeszcze zrobić kontrolną betę, co by potwierdzić, czy nadal tak wolno rośnie, a może zaczęła już spadać... Natomiast co do terminu, to faktycznie dobrze pamiętasz, a licząc od owulki to mam 6t2d, więc już na pewno "coś" powinno się dziać, gdyby było ok...
 
As dzięki :-D ja sie tam na homeopatii nie znam, ale czesto sięgam po granulki i mi pomagają, te na pęcherz to rewelacja była, filipkowi na ząbkowanie podwałam i też pomagały....

Zjola jedna papuga była martwa, bez piór leżała :baffled: ale ja nie mam przyjaciól więc ich nie strace :-D

Lady MK:-(
 
Lady MK - no powinno być coś widać. Mój lekarz miał więcej optymizmu niż ja, ale czekanie nic nie dało. Jak zajdę znowu w ciążę, to do ust nie wezmę żadnych dupków ani lutein. Jak będzie coś nie tak, to przynajmniej szybciej się samo rozwiąże. Poza tym mój organizm hormonalnie jest ok. Nawet jak przestawałam brać luteinę, to nie roniłam, nawet po 2 tygodniach.
 
Pióro - Księga Symboli czyli Sennik

W wielu tradycjach narodowych pióra są uważane za połączenie pomiędzy człowiekiem a wyższą istotą. Symbolizują lot do ducha i do nieba ponad nami. Pióra noszone przez Rdzennych Amerykanów na stroiku głowy łączyły tę osobę z Wielkim Duchem. Dla starożytnych Egipcjan oznaczały wiatry i bogów stworzenia, Ptaha, Hathora, Ozyrysa i Amona. W chrześcijaństwie święty Grzegorz utrzymuje, że pióra symbolizują wiarę i kontemplację, a pióra gęsie/lotki oznaczają słowo. Znalezienie pióra może oznaczać ważną wiadomość od Stwórcy.
 
Lady MK, Ty na dupku od poczatku? Kurcze, nie wiem - jak pisalam - kiedy organizm moze sam sie zabrac za odrzucenie "pomylki", ale mozliwe ze jak odstawisz dupka to sie ruszy. Na szczescie jestes jeszcze w miare wczesnie, wiec moze bez sensacji. NIe, mile to nie jest i nikt nie obieca inaczej, ale skoro jest jak jest, to najlepiej miec to z glowy. Nie, nie chcialabym widziec ewakuujacego sie zarodka. Lozysko ostatnio widzialam, jakos nie zrobilo na mnie wrazenia - po prostu biologiczny odpad, nawet nie pomyslalam ze to jakas czesc mnie. Poszlo w kosz na moich oczach i... poczulam tylko ulge, jakby zamknely sie jedne drzwi, zeby mogly sie otworzyc nastepne. Bo od scanu wiedzialam juz, ze chce sie tego jak najszybciej pozbyc i moc podjac znow starania, bo skoro nam "przyroda" taki numer wyciela, a ja mam tyle lat ile mam, to nie ma co sie opieprzac - jest robota do zrobienia, trzeba sie pozbyc i juz. Zimno. I powiem Ci, ze tak jak na wspomnienie naszego malenstwa ktore odeszlo w czerwcu, wciaz jeszcze nie umiem opanowac lez, tak styczen przechodzi bez poczucia zalu. Raczej czuje zlosc.
 
bibiana masz racje ...to nie jest juz czas dla mnie mam 40 lat, wiec nie czas na pierwsze dziecko....ten czas minal bezpowrotnie i sama jestem sobie tego winna
Nie obraź się, ale czasami mam wrażenie, że szukasz w naszych postach potwierdzenia: "Tak jestes stara i bezwartościowa"
Nie tędy droga kochana. Masz 40 lat??? Ok jesli uważasz że twoj czas na dziecko się konczy i nie wiesz czy znajdziesz faceta w przeciągu kilku lat zastanów się co w tym momencie jest dla ciebie najważniejsze. jeśli dziecko, zdecyduj się na bank spermy i in vitro. Jeśli rodzina, czyli facet z ktorym chcesz miec dziecko, to masz poważny problem, bo faceci omijają szerokim łukiem babki o niskiej samoocenie, ktore myslą, że już przegrały zycie.... Nic nowego nie wymyślę, ale naprawdę tym podejsciem niczego nie osiągniesz.... no może deprechę podłapiesz
Witajcie...

No cóż...najwyraźniej w moim przypadku ani "szczęśliwe trampole" ani &&& niestety nie pomogły... :-( Jutro idę jeszcze raz na USG, które ma potwierdzić....puste jajo płodowe...
Ale lekarz nie daje raczej szans...na ewentualny cud... :-:)szok::angry: Chce mi się wyć, krzyczeć, gryźć i sama nie wiem, co jeszcze... Płakać to już chyba nie mam siły... Oczywiście cały czas siedzi mi w głowie tylko jedno: DLACZEGO??? Dlaczego to znowu mnie się przytrafia do jasnej cholery??? Przecież są objawy, tempka nie spada, nie mam żadnych plamień...niestety beta bardzo wolno, zbyt wolno przyrasta, progesteron spadł dramatycznie po trzech tygodniach...a w pęcherzyku ciążowym, który ma 22,5mm...zionie pustką...
I tyle byłoby relacji z wizyty u lekarza...

Słońce, tak mi przykro. Mam tylko nadzieję, że oszczędzą cię od zabiegu i czekania na kolejne starania. Nie poddawaj się.
Jestem z tobą
 
kłaczek, czytając twojego posta miałam totalne wrażenie, że napisałaś dokładnie to, co siedzi mi w duszy... Też mam takie odczucia - z tym "pozbyciem się", ruszeniem do boju kolejny raz, złością i w ogóle...wypisz wymaluj... A co do dupka, to na początku, ze względu na problem z progesteronem i niedomogą lutealną, miałam luteinę, ale ginek zamienił mi na dupka jak się potwierdziło, że jestem w ciąży... Tak więc cały czas jestem na jakimś progesteronowym "wspomagaczu"... No ale wychodzi, że u mnie się inaczej nie da, właśnie ze względu na to, że mam bardzo niski progesteron w fazie lutealnej i w ogóle zwykle miałam za krótką tą fazę - max. 9-10 dni.
 
reklama
Mysle ze to zdrowsze od zakopania sie w rozpaczy. Bo tak szczerze mowiac nie ma nad czym rozpaczac - szlag trafil nadzieje (tym razem), jakies plany, ale czy to pierwszy raz w zyciu nasze plany biora w leb? W tym przypadku dla mnie najistotniejsze bylo wlasnie to, ze to nie smierc dziecka, a pomylka bialek. Zlosc? Jak najbardziej prawidlowa, bo jak sie nie wqrwic, jak czlowiek juz oczami wyobrazni widzial raczki, nozki i rosnacy brzuszek, a tu zonk, ale (mnie przynajmniej) latwiej bylo za tym drugim razem. No i zlosc potrafi motywowac do dzialania, a rozpacz jedynie powala. Ciesze sie ze idziesz emocjonalnie w te strone. Szybciutko sie wszystko zagoi, pozbiera i wrocisz do akcji. Szczescie w tym dodatkowe, ze wylapalas "zonka" dosc wczesnie. Lady MK, dzielna dziewczyna jestes.
 
Do góry