gosiulek73
mama K&K&A
Karolciu aż się wzruszyłam.Trzymaj się Babo i myśl pozytywnie.Nie wolno Ci wątpić.Jestem cały czas z Tobą i jestem zła na Ciebie że tak trzymasz nas w niepewności...;-)
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Witaj i zapalam dla Twojego aniołka (*)Jestem tu nowa i piszę, bo myślę, że tego potrzebuję
W ciążę zaszłam szybko, przy drugim cyklu starań. Początkowo było wszystko ok, niestety w okolicy 6 tygodnia ciąży ginekolog stwierdził że zarodek jest za mały. Przez następny tydzień zarodek nie urósł, dostałam skierowanie do szpitala, gdzie dodatkowo zrobili mi badanie beta HCG porównawcze, które spadało co oznacza ciążę obumarłą
Zabieg łyżeczkowania miałam 8 września, po którym czułam się przez kilka dni "zmęczona". Lekkie krwawienie i pobolewania podbrzusza, 23 września byłam na wizycie u ginekologa który stwierdził że wszystko się dobrze goi. Mam czekać na pierwszą miesiączkę, po tym czasie odczekać dwa pełne cykle miesiączkowe, po czym przyjść na sprawdzenie grubości endometrium - obecnie ma ono 6mm. Z podstawowych badań krwi wychodzi na to ze jestem zdrowa. W ciąży nie piłam, nie paliłam, jadłam jak trzeba, wypoczywałam, nie nosiłam ciężarów. Jedyne co - miałam dużo stresów, gdyż akurat tak się życie ułożyło.
Z całości wynika, że jestem jedną z wielu - która nie zrobiła nic złego tylko miała pecha - jak to wszędzie mówią "najprawdopodobniej wada genetyczna zarodka". Mam świadomość że ludzi spotykają dużo gorsze rzeczy w życiu i że już niedługo będę mogła się starać o nową ciążę, jednak nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Czuję pustkę. Chodzę po kontach i płaczę. Wyobraźcie sobie że będąc dwa tygodnie po zabiegu, dostałam gratulacje z powodu zajścia w ciążę, od koleżanki która nie wiedziała co mnie spotkało. Gdy zaczęła składać mi życzenia, otwarłam tylko usta i nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa...
W życiu codziennym jestem przez najbliższe mi osoby w rodzinie i przyjaciółki odbierana jako ta która zawsze twardo stąpa po ziemi, pomaga postawić na nogi gdy coś się wali - prawda jest taka że teraz gdy taka przykrość spotkała mnie, nie potrafię sobie z tym poradzić.
Pomóżcie proszę, jak się z tego podnieść![]()
Trzymam kciuki za wizytę.Hej babeczki,
danutaski, przykro mi, że Cię to spotkało. Pozbierać się po tym nie jest łatwo, ale dasz radę! Zobacz, ile nas tu jest...Porób badania, odczekaj ile trzeba i do dzieła ;-)
Karolciu, uff, jak cudnie!!!!!!! Ciekawe, czy lekarz wywróżył płećjaki badania masz do zrobienia?
Ja dzisiaj byłam na badaniach - morfologia, mocz, toxo i CMV. Wyniki jutro.
Za tydzień mam wizytę u gi, chcę poprosić o L4. Podpowiedzcie, co jej mówić, żeby dała bez problemu - przypomnę, że pracuję w szkole w zerówce.
Ty się przyzwyczaisz a fasolce na pewno lepiej .Kahaka - może powiedz, że nie wyrabiasz w pracy, jesteś cały czas przemęczona i rozdrażniona, a na dodatek dzieci cały czas Ci chorują. Znając szkolne życie - nie ma czasu, by chwilę usiąść, odpocząć, coś zjeść. Jeśli lekarka jest ok, to na pewno da Ci zwolnienie. Moja na wejściu zaproponowała l4, bo uważa, że w ciąży po przejściach szkoła nie jest zbyt dobrym miejscem pracy. Ja mam na razie l4 do poniedziałku. W poniedziałek kolejna wizyta i może będzie już widać serduszko... Mam nadzieję... Przeraża mnie trochę 7 miesięcy spędzonych w domu, jakoś sobie tego nie wyobrażam. Ale jeśli Fasolce tak lepiej...
Będzie dobrze.Trzymam kciuki.czesc dziewczyny
melduje ze niestety wyladowalam na wekend w szpitalu
w czwartek rano zaczelam plamic/krwawic przestraszylam sie i maz mnie zawiozl do szpitala bylam przygotowana na najgorsze jak weszlam na usg to zamykalam oczy zdziwilam sie bardzo bo sie okazalo ze dzieciatko zyje, podali mi leki i kazali lezec zatrzymali, wczoraj wyszlam ze szpitala mialam jeszcze kontrolne usg lekarz potwierdzil ze fasolka sie rozwija juz wiecej nie plamilam ale lekarz dam mi zwolnienie i kazal sie oszczedzac, teraz laze w lozeczku trzeba walczyc i miec nadziej
Karolcia - ogromnie sie ciesze ze u Ciebie wszystko w porzadku trzymam kciuki !!
pozdrawiam Was wszystkie
Wczoraj byłam dosłownie godzinę zegarową w pracy.miśkam, ja miałam dość siedzenia w domu w wakacje i szłam do pracy nastawiona bojowa, że popracuję do końca 1 semeetru. Ale już nie daję rady i to prawda, że dzieci ciągle chore. Najgorsze jest to, że ciągle jestem na nogach - w zasadzie 5 godzin zegarowych stoję, kucam, schylam się itp.
Kasiu wszystko ok.Wynik 1:9000 iles tam.Malutkie prawdopodobieństwo.
Odetchnęliśmy wszyscy.