reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Karolciu aż się wzruszyłam.Trzymaj się Babo i myśl pozytywnie.Nie wolno Ci wątpić.Jestem cały czas z Tobą i jestem zła na Ciebie że tak trzymasz nas w niepewności...;-)
 
reklama
Kahaka - może powiedz, że nie wyrabiasz w pracy, jesteś cały czas przemęczona i rozdrażniona, a na dodatek dzieci cały czas Ci chorują. Znając szkolne życie - nie ma czasu, by chwilę usiąść, odpocząć, coś zjeść. Jeśli lekarka jest ok, to na pewno da Ci zwolnienie. Moja na wejściu zaproponowała l4, bo uważa, że w ciąży po przejściach szkoła nie jest zbyt dobrym miejscem pracy. Ja mam na razie l4 do poniedziałku. W poniedziałek kolejna wizyta i może będzie już widać serduszko... Mam nadzieję... Przeraża mnie trochę 7 miesięcy spędzonych w domu, jakoś sobie tego nie wyobrażam. Ale jeśli Fasolce tak lepiej...
 
czesc dziewczyny
melduje ze niestety wyladowalam na wekend w szpitalu
w czwartek rano zaczelam plamic/krwawic przestraszylam sie i maz mnie zawiozl do szpitala bylam przygotowana na najgorsze jak weszlam na usg to zamykalam oczy zdziwilam sie bardzo bo sie okazalo ze dzieciatko zyje, podali mi leki i kazali lezec zatrzymali, wczoraj wyszlam ze szpitala mialam jeszcze kontrolne usg lekarz potwierdzil ze fasolka sie rozwija juz wiecej nie plamilam ale lekarz dam mi zwolnienie i kazal sie oszczedzac, teraz laze w lozeczku trzeba walczyc i miec nadziej
Karolcia - ogromnie sie ciesze ze u Ciebie wszystko w porzadku trzymam kciuki !!
pozdrawiam Was wszystkie
 
miśkam, ja miałam dość siedzenia w domu w wakacje i szłam do pracy nastawiona bojowa, że popracuję do końca 1 semeetru. Ale już nie daję rady i to prawda, że dzieci ciągle chore. Najgorsze jest to, że ciągle jestem na nogach - w zasadzie 5 godzin zegarowych stoję, kucam, schylam się itp.
 
Karolcia81 no nareszcie mogę to napisać- UFFFFFFFFFFFFFF. Ciekawe czy kawaler się potwierdzi za kilka tyg :-D
monisiowata uffffff2 :-) może miałaś jakiegoś krwiaczka, który sobie wypłynął i stąd ta krew. Uważaj na was :tak:
 
Witajcie wtorkowo i nawet dość słonecznie...

karolcia81
- miód dla duszy słyszeć z rana takie dobre wieści... :-):tak: Gratuluję! Twój "kawaler" ma termin w moje imieniny, więc to na pewno bardzo dobra data... ;-):cool2:

onaxxx - fajnie, że się ujawniasz od czasu do czasu i "czuwasz"... &&& za pozytywny rozwój sytuacji osobistej... ;-) No i za mamę oczywiście...

anagrzymis, kok.o, emilchen, danutaski - witajcie Kochane... (*) dla waszych Aniołków... Szkoda tylko, że akurat na tym wątku przyszło nam się poznać... :-( Ale w grupie siła, więc i my się wreszcie podniesiemy i staniemy na nogi... danutaski, niestety, trochę potrwa zanim dojdziesz do siebie... daj sobie czas... ale z każdym dniem naprawdę powinno być łatwiej, choć przed tobą na pewno jeszcze wiele trudnych chwil i dni... Póki jesteśmy razem, wzajemnie się wspieramy, to na pewno damy radę... ;-)

ilona24 - biedactwo, doskonale rozumiem twoje rozgoryczenie i złość; my staramy się od lipca 2010, też 2 poronienia za nami i... nic więcej... :-( a czas leci... Teraz wyrzucam sobie, że nie zaczęliśmy się starać wcześniej, ale do głowy by mi wtedy nie przyszło, że będą takie problemy i tak się wszystko potoczy...zwłaszcza, że w innych kwestiach mieliśmy zwykle pod górkę i życie wiele kłód nam pod nogi rzuciło, no to założyłam, że tym razem musi być inaczej... o ironio... jak rzeczywistość pokazała, jednak nie musi i nie jest...czyli kolejny raz pod górkę...

kasia2011 - ciężkie zadanie przed tobą, nie zazdroszczę, ale bez względu jaką decyzję podejmiesz i na ile zechcesz się angażować, to trzymam &&&... A jak wizyta?

Bella85 - normalnie szok, jakbym jakiś horror czytała... :szok: Dobrze, że wszystko szczęśliwie się skończyło...ale raczej staraj się nie fundować nam już więcej takich emocji, no chyba, że będą pozytywne... ;-)

Akunia - (*)(*) mocno przytulam, bo brak mi słów... wszystko, co ciśnie się na język wydaje się być zbyt...proste i nieodpowiednie w ogromie twojej tragedii... Podziwiam cię za wewnętrzną siłę i hart ducha...

ilona1990 - świetnie, że wszystko powoli się klaruje...i betka ładnie rośnie... Nie chcę cię oczywiście martwić, ale ja osobiście już chyba następnym razem będę patrzyć na betę z lekkim przymrużeniem oka...a to przez to, że ostatnim razem od początku ładnie rosła, książkowo, wzorcowo, idealnie, aż do jakichś 10tys. nawet potem przyrastała, choć już wolniej...i tak sobie urosła do ponad 20tys. a ciąża okazała się "pustakiem"... Wychodzi na to, że organizm jakoś się nie zorientował, że coś jest jednak nie tak, dopiero po dłuższym czasie się "połapał"... Za ciebie trzymam jednak &&& i wierzę, że wszystko będzie OK... :tak:

monisiowata - bądź zatem dzielną pacjentką i słuchaj lekarzy - leż, wypoczywaj i nie przemeczaj się, a na pewno wszystko będzie dobrze! &&&&&

A ja miałam iść dziś wyrwać "ósemkę", ale musiałam przełożyć niestety wizytę, bo jak na złość akurat "krew mnie zalała" i to praktycznie dosłownie... :dry::baffled: Sorki za dość dosadne określenie, ale to najwłaściwsze, jakie przyszło mi do głowy... Kurcze, to już druga @ po poronieniu, a skubana taka obfita... Do tego głowa mnie pobolewa w okolicach czołowo-skroniowych już czwarty dzień, a dziś tempka zamiast spaść na początku okresu, to ona jeszcze wzrosła prawie na stan podgorączkowy... :confused::szok: I o co chodzi? Tak się zastanawiam, czy to przypadkiem zatoki się nie odzywają... Macie jakąś mądrą teorię, o co tutaj biega?
 
Ostatnia edycja:
karolciu ciesze sie ze wszystko oki i tak do konca ma juz byc :-)
monisiowata dobrze moja droga ze masz l4 teraz to odpoczywaj i nie stresuj sie bedzie dobrze
kahaka trzymam kciukasy za dobre wyniki
zjola a ty kiedy odbierasz wyniki bo nie wiem czy nie doczytalam czy nie pisalas czy je juz masz czy nie?
gosiulek daj znac co z wynikami siostry , ja dalej trzymam kciuki
klaczku a jak u ciebie bo widze ze troszke mniej udzielasz sie na forum?
dla nowych aniolkowych mam zapalam(*)korde coraz wiecej nas tutaj:-(
a reszczie przesylam ogromnego buziolka :-)

no a u nas wszystko ok wczoraj mialysmy wizyte i szybki podglad malej moj skarb wazy juz ponad 1 kg serduszko wali jak dzwon lozysko prawidlowe i ilosc wod tez ,szyjka zamknieta szwem macica miekka powyzej trzech palcow nad pepkiem i kolejna wizyta za dwa tyg.

za pozwoleniem mojego gina bylam u sasiadki na wizycie wlaczylam znieczulice zeby nie brac tego emocjonalnie bo lekarz powiedzial ze mi glowe ukreci jak cisnienie mi skoczy;-)
i poszlismy z moim do niej na te symboliczne 10 min
i dowiedzialam sie tylko tyle ze ma dzisiaj cc i ze juz po wszystkim, ze pochowek bedzie,chwile jeszcze pogadalismy o jej 2latku ktory jest z jej mama i poszlismy sobie z tamtad.
takze nie bylo tak zle bo nawet nie zdazylam wlaczyc tam myslenia i nie przypomnialo mi sie nic na szczescie oczywiscie stwierdzam ze emocjonalnie jestem zimna w tym kierunku i troche mnie to martwi
korde ale nie skladnie napisalam mam nadzieje ze zrozumiecie o co mi chodzilo i przepraszam ze zasmiecam takimi rzeczami
milego dzionka
 
Jestem tu nowa i piszę, bo myślę, że tego potrzebuję :(
W ciążę zaszłam szybko, przy drugim cyklu starań. Początkowo było wszystko ok, niestety w okolicy 6 tygodnia ciąży ginekolog stwierdził że zarodek jest za mały. Przez następny tydzień zarodek nie urósł, dostałam skierowanie do szpitala, gdzie dodatkowo zrobili mi badanie beta HCG porównawcze, które spadało co oznacza ciążę obumarłą :(
Zabieg łyżeczkowania miałam 8 września, po którym czułam się przez kilka dni "zmęczona". Lekkie krwawienie i pobolewania podbrzusza, 23 września byłam na wizycie u ginekologa który stwierdził że wszystko się dobrze goi. Mam czekać na pierwszą miesiączkę, po tym czasie odczekać dwa pełne cykle miesiączkowe, po czym przyjść na sprawdzenie grubości endometrium - obecnie ma ono 6mm. Z podstawowych badań krwi wychodzi na to ze jestem zdrowa. W ciąży nie piłam, nie paliłam, jadłam jak trzeba, wypoczywałam, nie nosiłam ciężarów. Jedyne co - miałam dużo stresów, gdyż akurat tak się życie ułożyło.
Z całości wynika, że jestem jedną z wielu - która nie zrobiła nic złego tylko miała pecha - jak to wszędzie mówią "najprawdopodobniej wada genetyczna zarodka". Mam świadomość że ludzi spotykają dużo gorsze rzeczy w życiu i że już niedługo będę mogła się starać o nową ciążę, jednak nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Czuję pustkę. Chodzę po kontach i płaczę. Wyobraźcie sobie że będąc dwa tygodnie po zabiegu, dostałam gratulacje z powodu zajścia w ciążę, od koleżanki która nie wiedziała co mnie spotkało. Gdy zaczęła składać mi życzenia, otwarłam tylko usta i nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa...
W życiu codziennym jestem przez najbliższe mi osoby w rodzinie i przyjaciółki odbierana jako ta która zawsze twardo stąpa po ziemi, pomaga postawić na nogi gdy coś się wali - prawda jest taka że teraz gdy taka przykrość spotkała mnie, nie potrafię sobie z tym poradzić.
Pomóżcie proszę, jak się z tego podnieść :(
Witaj i zapalam dla Twojego aniołka (*)
Czas,czas,czas i wiara w siebie .
Musisz mieć czas na żałobę ,a potem nadejdzie czas na dalsze planowanie.
Dasz radę jak my wszystkie ,ale musisz uwierzyć ,że dasz radę.
Siła jest w Tobie.:tak:

Hej babeczki,
danutaski, przykro mi, że Cię to spotkało. Pozbierać się po tym nie jest łatwo, ale dasz radę! Zobacz, ile nas tu jest...Porób badania, odczekaj ile trzeba i do dzieła ;-)
Karolciu, uff, jak cudnie!!!!!!! Ciekawe, czy lekarz wywróżył płeć :-D jaki badania masz do zrobienia?

Ja dzisiaj byłam na badaniach - morfologia, mocz, toxo i CMV. Wyniki jutro.
Za tydzień mam wizytę u gi, chcę poprosić o L4. Podpowiedzcie, co jej mówić, żeby dała bez problemu - przypomnę, że pracuję w szkole w zerówce.
Trzymam kciuki za wizytę.
Powiedz po prostu ,że jesteś zmęczona,że po przyjśćiu z pracy źle się czujesz ,że dzieci chorują i koniecznie musisz iść na zwolnienie.:tak::tak:

Kahaka - może powiedz, że nie wyrabiasz w pracy, jesteś cały czas przemęczona i rozdrażniona, a na dodatek dzieci cały czas Ci chorują. Znając szkolne życie - nie ma czasu, by chwilę usiąść, odpocząć, coś zjeść. Jeśli lekarka jest ok, to na pewno da Ci zwolnienie. Moja na wejściu zaproponowała l4, bo uważa, że w ciąży po przejściach szkoła nie jest zbyt dobrym miejscem pracy. Ja mam na razie l4 do poniedziałku. W poniedziałek kolejna wizyta i może będzie już widać serduszko... Mam nadzieję... Przeraża mnie trochę 7 miesięcy spędzonych w domu, jakoś sobie tego nie wyobrażam. Ale jeśli Fasolce tak lepiej...
Ty się przyzwyczaisz a fasolce na pewno lepiej .
Dasz radę wierzę w Ciebie.

czesc dziewczyny
melduje ze niestety wyladowalam na wekend w szpitalu
w czwartek rano zaczelam plamic/krwawic przestraszylam sie i maz mnie zawiozl do szpitala bylam przygotowana na najgorsze jak weszlam na usg to zamykalam oczy zdziwilam sie bardzo bo sie okazalo ze dzieciatko zyje, podali mi leki i kazali lezec zatrzymali, wczoraj wyszlam ze szpitala mialam jeszcze kontrolne usg lekarz potwierdzil ze fasolka sie rozwija juz wiecej nie plamilam ale lekarz dam mi zwolnienie i kazal sie oszczedzac, teraz laze w lozeczku trzeba walczyc i miec nadziej
Karolcia - ogromnie sie ciesze ze u Ciebie wszystko w porzadku trzymam kciuki !!
pozdrawiam Was wszystkie
Będzie dobrze.Trzymam kciuki.
Na początku z Kubusiem też plamiłam a wytrwaliśmy prawie do końca .
Uwierz ,że maleństwo jest silne i razem to przetrwacie.:tak::tak:

miśkam, ja miałam dość siedzenia w domu w wakacje i szłam do pracy nastawiona bojowa, że popracuję do końca 1 semeetru. Ale już nie daję rady i to prawda, że dzieci ciągle chore. Najgorsze jest to, że ciągle jestem na nogach - w zasadzie 5 godzin zegarowych stoję, kucam, schylam się itp.
Wczoraj byłam dosłownie godzinę zegarową w pracy.
Miałam w tym czasie 2 dzieci niepełnosprawnych .
Wróciłam tak zmęczona i z bolącym brzuchem ,że aż się przestraszyłam czy się nie odbije to na mnie i mojej iskierce.
Dziś jest już lepiej ,więc się udało.
Wiem zatem co czujesz i starała bym się o zwolnienie na Twoim miejscu.:tak::-):-)

Witam się wtorkowo.
Wczoraj nie popisałam z Wami ,bo po przyjściu z pracy źle się czułam.
Masakrycznie bolał mnie brzuch i było mi niedobrze.
Dziś jest zdecydowanie lepiej.
byłam z psami na spacerze po 6 rano i takie fajne powietrze było,aż miło spacerować.
Wróciłam z pełnią do życia i za prasowanie się wziełam .
Teraz odpoczywam przed kompem.:-D:-D:-D
Miłego dnia :-):-)
 
reklama
Do góry