Helou:-)
Wczoraj jak zwykle podczytywałam was z doskoku,ale pisać nie miałam czasu...wiadomo,dziś juz M. znów musi jechac...eeech....:-

-

-(
Małami- co do Twojego małża,to ja pamiętam,jak pisałas o jego dzieciństwie,jak był traktowany (i nadal jest

)przez rodziców.Pewnie,że to tłumaczy jego nerwowość,ale...jej nie usprawiedliwia tak do końca.Powinien coś z tym zrobić...tylko ,wiadomo,chłopina pracuje od świtu do wieczora,no,kiedy????Tulam Cię mocno i mam nadzieję,że z czasem będzie lepiej.
Ida-co do DVD to juz ci
Emiś odpowiedziała,że ok.400zł,"tam" też ok.100 E,wiadomo,że różnie w zależności od marki i sklepu

.A wiesz,że Amelka dostała od Maksia stara klawiaturę od kompa?



- ucięliśmy kabel i "pisze " na niej zawzięcie

.Co prawda juz dwa klawisze wywaliła,ale,co tam;-)

.Przynajmniej mam czasem spokój,jak ja siedzę przy kompie,nie rwie się do mojej.Ale tylko czasem....

.Ogladalismy teraz "laptopy" dla dzieci,ale...nie spodobał mi sie żaden...

- wszystkie,które widzieliśmy,miały tylko malutkie "okienko" ,nie pełny ekran...łeee tam,nie dla Amelki.
A co do twojego M. ,to wlaściwie dlaczego nie miałby sobie założyć konta????Mamy już
Michała, to i M. by mógł być.Nikt nie wymaga,by czytał wszystkie nasze "wypociny" ,i może nawet lepiej,żeby czasem nie

;-)


,ale przynajmniej bysmy wiedziały,że to on,a nie Ty,hihi


;-).
My z M. mamy osobne laptopy i nie zaglądamy sobie przez ramię.Ale nieraz mu daję coś poczytać,albo sama czytam głośno;-).I on tak jak M.
Idy zna już trochę Dziewczyn i czasem pyta,co tam u ktorej

.
A co do podnoszenia głosu na dziecko,to przeciez naturalne,że jak dziecku np. grozi upadek czy inne niebezpieczeństwo,to odruchowo ostrzegawczo krzykniesz,a nie będziesz spokojnie przemowę wygłaszać,a dziecko w tym czasie spadnie czy np. się poparzy


.
A z tym lepszym "wysławianiem sie " w piśmie niż w mowie,to miałam tak samo- zawsze wolałam napisac,niż mówić.
A może któraś z Was by mogła polecić jakis fajny,co ma duzy ,kolorowy ekran?Są w ogole takie????
Nat,jaki piękny,"wypasiony" post


.Częściej takie prosimy:***
A co do "szaleństw w kuchni",to powiem Ci tak- dopóki nie musiałam,tzn. mieszkając z rodzicami,to w kuchni nic nie robiłam,nic nie umiałam.Jak się wyprowadzilismy z exem na drugi koniec Polski,siłą rzeczy musiałm się nauczyć gotować.Pytanie,czy w ogóle Ci się chce?Bo są ludzie,którzy zwyczjnie gotowac nie lubią

.Ale jesli masz chęć cos sobie zrobić,to próbuj smiało- przeciez swiat się nie zawali,jak coś się nie uda

.Mało to porażek zaliczyłam,zanim się nauczyłam???



.I nawet teraz potrafię cos sknocić,bo sie zagapię,zapomnę o czymś czy coś

- w końcu to tylko kuchnia,nie wyjdzie- trudno,bywa

.
SPESZYL FOR JU
rybka duszona na warzywach
3 średnie marchewki
1pietruszka
1młoda cukinia
papryka czerwona
papryka żółta
1 por
3 filety z jakiejś ryby
serek topiony Hochland ten prostokątny
czosnek (może być granulowany,z torebki)
vegeta
masło
koperek
natka pietruszki
marchewki i pietruszkę obrać i pokroić w plasterki
W szerokim płaskim rondlu lub głębokiej patelni rozpuścić 1\4 kostki masła z 1\2 szklanki wody
Na to wrzucic pokrojone marchewki i pietruszkę ,posypać odrobina vegety i dusić na małym ogniu pod przykryciem,az będa prawie miękkie.
Wtedy dodać umytą,przecięta wzdłuż na pół i pokrojoną w "półplasterki" cukinię.Po jakichs 5 minutach pokrojoną w paseczki paprykę.znów posypac odrobiną vegety i czosnkiem.
Na to pokrojonego w plasterki pora- całego,i te zielone i białe części.znów posypac odrobinką vegety i czosnku.Jak por bedzie miękki,położyć na nim plasterki serka topionego,a na nim pokrojone na kawałki filety .Znów posypac odrobiną vegety i czosnku.
Gdy ryba będzie prawie uduszona,posypać koperkiem i natką pietruszki.I już.Robota prawie żadna,bo tylko marchewki obierasz i pietruszkę,a reszte tylko myjesz i kroisz w plasterki.No i w czsaie,gdy jedna warstwa się dusi,przygotowujesz i dodajesz następną.Proste,łatwe,szybkie i smaczne- u nas wszyscy się zażerali,a zrobiłam z o wielke większej ilości,niż Ci podałam
Ok.koniec off-topicu

Sheeney- super,że wizyta u gina udana i posłuchałas serduszka,coc rozumiem Cię,że skupic przez Tomcia za bardzo się nie mogłas

.A co do kurtki zimowej,to Ty taki hardkor jesteś,że W NORWEGII chcesz w zimie w swetrach tylko chodzić????




.chyba jednak cos będziesz musiała sobie sprawić...


;-).
Baska- co do wkładek antykoncepcyjnych to chyba źle się wyraziłam- bo chodziło mi o coś w sensie "spirali",a na tej ulotce to "wkladką " nazywali.to takie spirale najnowszej generacji.
Co do stwierdzenia "Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko",
Renatka ,to i u nas w rodzinie jest często przytaczane


.Z tym,że rozumiane w sensie,że nalezy pozwalac dziecku się brudzić,od tego ma mamę,że przebierze,umyje,wypierze,a nie,żeby brudne łaziło,bo wiadomo,to jakos tak przykro patrzeć

.U nas to jest tak,że też je "siama".I czasem zwykły śliniak daje rade,a czasem np. potrafi "się uczesać" łyżeczką z jogurtem

.albo rękawy po łokcie w obiadku uciapane.Ale ja po obiedzie i tak ja rozbieram do drzemki,więc to naturalnie samo wychodzi.Czasem musze zmienic nawet body,a czasem nie.
Natomiast co do prasowania,to szkoda mi na to zwyczajnie czasu- prasuję od wielkiego dzwonu rzeczy,które tego naprawde wymagaja- jakie płócienne bluzeczki czy coś w tym stylu,a trykoty nigdy w życiu- kto by mi kazał???

.wieszam tak,by sie nie gniotly i od razu po zdjęciu z suszarki składam w kostkę.i nie sa wymięte.Jeszcze tego brakuje,bym godzinami nad deską do prasowania sterczała

- znam przyjemniejsze sposoby spędzania wieczorów


.Przy tej ilości prania,ktorą robię,to bym nic,tylko prasowac i prasowac musiała.Ważne,ze ubranka czyste i swieże.
wioli- moja mama ma taka manię prasowania wszystkiego- tak,jak piszesz- majtki,skarpety,ścierki kuchenne- no,obłęd

.I widz,że jak nie urok,to....hmhm....siostra Cie piesem uraczyła i nici z leżenia i pachnienia...:-(
chyba to wyślę,bo cos długie jest.ale piszę dalej
