U mnie tak będzie... wiesz. Mam 173cm wzrostu, schudłam w tym roku do 62kg, chciałam zejść do tych 58kg jeszcze żeby zachować granicę dolną zdrowego BMI przy moim wzroście.
Nie powiem, z mojej tylko winy zaniedbałam to odrobinę i zaczęłam podjadać, waga mi pokazała 65... załamka.
Teraz waga mi rośnie, 66kg już pokazuje. Ciężko mi sobie wyobrazić, że na koniec ciąży ja się ocknę przy jakimś koszmarze 80kg... nigdy nie miałam takiej wagi i nie mogę sobie nawet tego wyobrazić.
Wycięłam z diety wszelkie formy cukru oprócz cukru od-owocowego (ale owoce raczej typu śliwki, jabłuszko, gruszka - żadne arbuzy, banany, winogrona), jedzenie przetworzone typu gotowce (gotuję sama), jem dużo warzyw, produkty pełnoziarniste, chude mięso ale głównie rybki jem... jogurty naturalne bez dodatków, orzechy. Piję wodę, herbatę bez cukru, kawę, ziółka. Soki, napoje -> out.
Trochę guilty jestem bo ostatnio żarłam lody

Więc teraz mam niesmak, że mnie podkusiło. Bo ciąża ciążą ale to głupia zachcianka i wcale nic dobrego nie wniosła.