reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ach ci nasi mężczyźni!!!

A tak z drugiej strony to kocham tego swojego Mężusia mimo że taki niedobry jest
 
reklama
JA TEŻ MOJEGO KOCHAM ALE CZASAMI ZASTANAWIAM SIE NAD TYM CZEMU ON Z DOBREJ I NIEPRZYMUSZONEJ WOLI NIE MOŻE NIC ZROBIĆ ZEBY MI BYŁO LŻEJ... TAK CHCIAŁ DZIECKA I TAK MÓWIŁ ZE MI BEDZIE POMAGAŁ ALE JAKOŚ W TO NIE WIERZE :wściekła/y:
 
No mój też chciał dziecka ale żadnej pomocy mi nie proponował i nie zaproponuje. Bo On uważa że od tego to ja jestem, choć mam cichą nadzieje że jeszcze dzięki kruszynce uda mi sie coś zdziałać w sprawie Jego pomocy:-) Z własnej nieprzymuszonej czy przymuszonej woli to i tak mi nie pomoże i tak:-( Bo to taki typ który uważa że mężczyzni po to mają kobiete aby charowała jak wół nie ważne czy w ciąży czy też pracuje to są jej obowiązki i koniec i jak mam go oduczyć takich poglądów jak on od małego był tak wychowywany??
 
Jeszcze jego dzieciak mieszka z nami i też go uczy że w niczym nie trzeba pomagać, bo skoro tatuś nic nie robi to On też nie będzie.
 
Nie Wiem, Ale U Mnie Najgorsze Jest To, Ze Mój Pan Przez Pierwszy Rok Mieszkania Razem Taki Nie Był... Dopiero Potem Przyzwyczaił Sie Do Dobrego I Koniec!!! Jakbym Wiedziała Ze Tak Bedzie To Bym Robiła W Domu Jak Najmniej Zeby Teraz Miec Z Niego Pomoc;) ;-) A Teraz Masz Babo Placek !!!
 
Skoro taki nie był to masz sporą szanse na zmiany:-) bo Mój tak jak pisałam to od dziecka tak wychowywany:-( I dotrzeć do Niego to ciężko... Ja nie umiem Ci poradzić co zrobić pierwsza zawsze jest rozmowa może być najpierw spokojna jeżeli nie ma żadnych efektów to jest już niespokojna, która też nie przynosi efektów a dalej co robić?? Ciągle sie kłucić płakać w ukryciu lub nie, nażekać do Niego marudzić Mu pokazywać że jesteś zmęczona wykonczona NIE DAJE EFEKTÓW.
 
Choć nie znoszę mojej teściowej to muszę jej przyznać, że dobrze wychowała swojego syna :tak:a mojego męża :tak:
Teraz nie ma go w domu bo pracuje za granicą, ale jak był bardzo dużo mi pomagał. Nigdy nie musiałam mu mówić, żeby coś tam zrobił sam się domyślał. Po narodzinach naszego synka, zakasał rękawy i pomagał jak nigdy. Potrafi w domu zrobić wszystko i robił. Kochany ten mój chłopina. Dobra to ja może przestanę go tak wychwalać aby nie zapeszyć..... ale serio fajny facet mi się trafił :tak:
Ma też parę wad, ale...... da się z nimi żyć, kto ich nie ma ;-)
 
A mój ślubny to taki pokręcony trochę jest. Z jednej strony mamusia go tak wychowała , że od sprzątania, gotowania, prania i robienia zakupów jestem tylko ja. Nawet zmyć talerza i kubka nie potrafi tylko wkłada do zlewu i to czeka na mnie. A z drugiej, czasamiz nieprzymuszonej woli odkurzy i umyje okna. Ale jeśli chodzi i Wiktorię to nie mogę powiedzieć zlego słowa, jak trzeba jej coś kupić to jedziemy na zakupy, nakarmi ją, przewinie i oczywiście kąpie ( ja jej jeszcze nie kapałam sama, powiedziałam że to będzie tylko jego działka) Ale jak bysmy mieszkali z teściami to napewno by taki nie był. Teściówka wszystko za niego by robiła, bo to jedynak to oczko w głowie a tym bardziej teraz jak jest pierwsza wnuczka, ale spoko powoli go zmieniam
 
Ja tam mogę raczej tylko ponarzekać. Znamy się(jesteśmy razem) 10 lat. Po ślubie prawie 3 lata. Nie wiem gdzie ja miałam oczy,każdy mi mówił-zastanów się co ty robisz. A ja -kocham go i z nim będę. Wiem że mogłam być z innym,ale miałam klapki na oczach. On ciągle na rybach, ja ciągle czekająca aż przyjdzie do mnie .W wojsku spotykał się z inną. Ja dla niej nie istniałam-jak później powiedział nie chciał jej zranić bo niby była w nim zakochana. Spotkałam się z nią-tylko gadali ze sobą. Na studiach też spotykał się z innymi-dla niej byłam jego siostrą. Teraz wiem że głupia byłam i nie rozstałam się z nim po tym. Dowiedziałam sie pół roku przed ślubem i bałam się zostać sama. Kochałam go. Teraz nic do niego nie czuję. Nie podnieca mnie już, patrzę na niego jak na brata. Nie umiemy rozmawiać ze sobą. Jedno co dobrego mnie od niego spotkało to nasza córka. Gdyby nie ja tez by jej nie było. Teraz między nami ciągłe pretensje. Więcej on do mnie. Robię w domu wszystko oprócz gotowania, nie lubię tego. On ciągle mi to wypomina. Ja jemu zarzucam że nie zajmuje się małą. Ja bym przeżyła, ale dziecko potrzebuje ojca. Nie wiem już jak mam z nim rozmawiać. Mówię mu co mi nie pasuję , ale on sobie z tego nic nie robi. Jestem pewna że kiedyś się z nim rozwiodę. Powiedziałam mu o tym ,traz mi to wypomina.Nic się nie zmienił. Czy jest w ogóle sens bycia z nim?
 
reklama
mija79- ja bym odeszła, skoro sama jeszcze twierdzisz że go nie kochasz to po co się męczyć, a zostawać dla dobra dziecka- nie wiem czy nie większym dobrem jest odejść i być szczęśliwą. Twoja córeczka przecież to wyczuwa, moja siostra przyrodnia powiedziała kiedyś do mojego ojca że jest mu wdzięczna że odszedł, bo bolało ją że nie ma taty na codzień ale żyła w spokojnym domu bez awantur. Przecież jak od niego odejdziesz to on nie przestanie byc jej tatą. Pomyśl, szkoda się męczyć. Skoro i tak masz się rozwieść to po co tracić czas...... A może trafisz na swoja połówkę??
 
Do góry