Doris ja też o to lekarza nie dopytałam, w takim momencie ciężko myśleć o tym...ale po ustaniu krwawienia (ok. 2 tyg) doszłam do wniosku że już nic nie stoi na przeszkodzie i dobrze zrobiłam, bo oboje potrzebowaliśmy swojej fizycznej bliskości. Co do wyniku histo-pat. to moja doktorka powiedziała mi wprost: to badanie z reguły nic nie wnosi do diagnostyki, robią go bo takie są procedury po poronieniu. W moim osobiście przypadku, nie dowiedziałam się zupełnie nic z tego badania, poza tym, że pojawił się krwiak gdzieś tam, co mogło być już wynikiem obumarłej ciąży...tyle że mój przypadek był inny niż większości z was, bo wiem że pępowina się zawiązała na supeł...
MisiaMonisia masz racje, ja bym nawet powiedziała, że to czy jesteśmy gotowe na przytulanki, to w większości kwestia psychiki! Szczerze mówiąc ja też miałam obawy jak będzie wyglądało nasze pierwsze przytulanie po tym co oboje przeżyliśmy, ale wszystko było dobrze.
Mam przyjaciółkę która jest dokładnie 4 tygodnie w wyższej ciąży niż ja byłam, termin ma na koniec lipca, ja miałam rodzić końcem sierpnia. Po poronieniu najtrudniejszym spotkaniem okazało się spotkanie właśnie z tymi przyjaciółmi...tak bardzo nie mogłam się zebrać żeby się z nimi spotkać, bo czułam wewnątrz siebie, że jak tylko zobaczę jej brzuszek to automatycznie popłyną mi łzy:-( cieszę się, że jej się udało, choć na pewno bardziej cieszyłoby mnie gdybyśmy się spotykały i wymieniały doświadczeniami który Fasol w brzuchu kopie mocniej....niestety, muszę się godzić z tym, że mojej Fasolki już nie ma ze mną...