Gdzie moja kultura, ja się pytam?! Jeszcze się Wam nie przedstawiłam...Witajcie! Jestem Karolina...lat 30 i pół

Bezdzietna...póki co
Starania o potomka zaczęliśmy chyba 1,5 roku temu...po pół roku bez rezultatu w postaci fasolki, gin zaaplikował mi clo...łyknęłam 5 tabletek i ku swemu zaskoczeniu dwa tygodnie później na teście widniały dwie krechy...zmieniłam perfumy, odkryłam, że inka nie jest zła...zła jest kapusta kiszona i kurczak...to było cudowne 9 tygodni...niestety okazało się, że płód nie ma akcji serca i że przestał się rozwijać...szpital, łyżeczkowanie...i dochodzenie do siebie...mimo, że nie było przeciwwskazań w kolejną ciążę zaszłam dopiero w czerwcu 2011...w porównaniu do pierwszej przebiegała inaczej...zaniepokoiły mnie mizerne jej objawy, plamienia, więc kontrolowałam przyrost hcg...ten również był niepokojący...w rezultacie okazało się, że to ciąża jajowodowa...w sierpniu znów szpital i tym razem laparoskopia...
Człowiek dostaje tyle, ile potrafi unieść?! Najwyraźniej, bo działamy nadal ;D