aniajw
mama Natusi
Hejka wpadam żeby się pochwalić i jednocześnie pożalić:-(. CZyli tak, od przyszłego tygodnia zaczynam kurs księgowość komputerowa i jestem mega szczęśliwa:-).
A pożalić się muszę na mojego małego zbója
, ostatnimi dniami doprowadza mnie do płaczu (dosłownie). Dziś np. byłyśmy u mojej siorki i było oki bawiła się super z Julką. Do domu też bez problemu przyjechała, a jak tylko zdjełam jej kozaki na stojącą, a nie na siedząc na krzesełku to zaczęla ryczeć- to był jeden z pierwszych powodów do wrzasków
. Potem siedziała nie rozebrana z kurtki na tymże krzesełku i darła się chyba z 10 minut. No jak juz pozwoliła się rozebrać to zachciała iśc do kąpieli. W porządku zdejmuję jej ubranie w łazience,a ona naciska sobie pompkę przy butelce płynu do kąpieli i znowu wrzask bo ona nie chce żeby kapało
. Łoooo myślałam że wyjdę z siebie. W końcu się nie wykąpała. Tylko latała na golaka. No i tak płakała prawie godzinę i o byle co jej chodziło
. O dziwo ja byłam w miarę opanowana na zewnątrz, ale w środku mnie nosiło. Wreszcie zasnęła przed 21-ą tylko w górnej części piżamy (z wielkim problemem i oczywiście wrzaskiem ją założyła). No a jak już zasnęła to się rozryczałam:-(, i jeszcze jak zobaczyłam w kuchni na stolę maskę kotka , którą rozerwała na strzepy, a którą specjalnie jej dziś zrobił Radzio (bardzo się przy niej namęczył i starał aby fajnie wyszła), a ta krowa ją po prostu wzięła i rozszarpała
. Wiem że to błahostka ale... to tak nie umię opanować swojego płaczu i rozżalenia
. No to mi trochę już ulżyło jak Wam to napisałam.
Tośka trzymaj się i mocno tulam
A pożalić się muszę na mojego małego zbója
, ostatnimi dniami doprowadza mnie do płaczu (dosłownie). Dziś np. byłyśmy u mojej siorki i było oki bawiła się super z Julką. Do domu też bez problemu przyjechała, a jak tylko zdjełam jej kozaki na stojącą, a nie na siedząc na krzesełku to zaczęla ryczeć- to był jeden z pierwszych powodów do wrzasków
. Potem siedziała nie rozebrana z kurtki na tymże krzesełku i darła się chyba z 10 minut. No jak juz pozwoliła się rozebrać to zachciała iśc do kąpieli. W porządku zdejmuję jej ubranie w łazience,a ona naciska sobie pompkę przy butelce płynu do kąpieli i znowu wrzask bo ona nie chce żeby kapało
. Łoooo myślałam że wyjdę z siebie. W końcu się nie wykąpała. Tylko latała na golaka. No i tak płakała prawie godzinę i o byle co jej chodziło
. O dziwo ja byłam w miarę opanowana na zewnątrz, ale w środku mnie nosiło. Wreszcie zasnęła przed 21-ą tylko w górnej części piżamy (z wielkim problemem i oczywiście wrzaskiem ją założyła). No a jak już zasnęła to się rozryczałam:-(, i jeszcze jak zobaczyłam w kuchni na stolę maskę kotka , którą rozerwała na strzepy, a którą specjalnie jej dziś zrobił Radzio (bardzo się przy niej namęczył i starał aby fajnie wyszła), a ta krowa ją po prostu wzięła i rozszarpała
. Wiem że to błahostka ale... to tak nie umię opanować swojego płaczu i rozżalenia
. No to mi trochę już ulżyło jak Wam to napisałam.Tośka trzymaj się i mocno tulam


Pozostaje mi zaufac lekarzowi.Ech co ja gadam bedzie dobrze bo musi i juz
Troszkę pomaga uświadomienie sobie, że te wrzaski i histerie są przejawem niezrozumienia własnych emocji i strachu z tym związanego. Ona się po prostu boi tego, co się z nią dzieje... A prowokować takie sytuacje może to, o czym piszą dziewczyny - dużo bodźców, zmęczenie itp. Przetrwać, przetrwać i jeszcze raz przetrwać
Weronika skończyła pić mleko z butli jak miała coś koło 4 lat. I to piła modyfikowane.
Obawiam się że z Magdą czeka mnie to samo, bo Ona rano i wieczorem flachę obalić musi.
Do tego zauważyłam też, że nic nie działa na Nią tak, jak powiedzenie czegoś stanowczym tonem - ale bez krzyku. Natomiast jak Ona się na coś uprze, to ja mogę Ją prosić i tłumaczyć do upojenia, mogę też krzyknąć i nic. Np. często jest tak, że Magda kładzie się do spania ze mną na naszym łóżku. I albo zasypia, albo poleży chwilę i stwierdza że chce do swojego łóżeczka. Bywa że poleży tam i wraca do mnie, więc ja nie wstaję na wszelki wypadek, bo nie chce mi się tak latać w te i z powrotem. No i ostatnio tak było, że poszła do siebie. Tomek siedzi przy kompie pół metra od Jej łóżka i pyta czy posłać łóżeczko. Na to Magda "mama pościeli". Mnie się nie chce wstawać, więc odpowiadam, "Madziu, nie, tata pościeli" tonem proszącym, po tym następuje przepychanie "nie - Mama" - "nie - Tata" i zaczyna się powoli płacz. Wtedy ja mówię stanowczo - "Madziu, Tata pościeli i koniec dyskusji" i wtedy jest natychmiast "dobrze, Tata pościeli". Nie wiem, może moje dziecko jest takie "uległe" a na Wasze to nie podziała, ale spróbujcie....;-)
no i gdzie kupować rzeczy, które różowe nie są? Masakra jak sa brązowe spodnie to mają choćby miniaturowego różowego motylka/kwiatek- nie ma sprawiedliwości na tym świecie ;/.