forever - nie zazdroszczę...
dziewczyny

ale mam stracha teraz

Leo w sobotę wywrócił się w swoim pokoiku, jakoś niefortunnie tak no... nikogo z nas w pokoju nie bylo, więc nie wiemy co i jak tak naprawdę; z faktów to tyle, że jak wpadłam do pokoju zaniepokojona łomotem i wyciem małego, to zbierał się z podłogi obok łóżka zanosząc się od płaczu; z nosa odrobinę krwi polecialo (ale b.malo i nawet nie żywej, tylko takiej rozwodnionej), od razu nos jak bania; uspokoiłam go na rękach bo wyjatkowo beczał dłuzej niż przez kilka sek., ale zaraz pognal dalej do zabawy; wygląda na to, że przywalił twarzą - noskiem - w łóżko albo podłogę; i powiem tak: coś mnie wewnątrz mocno zaniepokoiło, ale mój M. oraz moja przyjaciółka, która akurat u nas byla, machnęli ręką twierdząc, że jeszcze nie raz taki upadek chłopaczyna zaliczy; no i ok; potem był spacer, mały na nim usnął, a potem nadeszła ciężka noc, podczas której okazało się, że opuchnięty jest również nosek wewnątrz, bo mały praktycznie nie może oddychać przez nos - wyłącznie ustami; no ale znów żeśmy sobie wytłumaczyli, że przecież to normalne, że spuchnięte, że przecież to silne uderzenie, a że jakby nosek był złamany, to na pewno Leo by się dalej nie bawił, tylko płakał; tylko że wczoraj powinno być chyba ciut lepiej, prawda? a nie było; i o ile w dzień nie ma w sumie problemu, o tyle w nocy jest masakra; Leo nie jest przyzwyczajony do oddychania ustami, więc prawie wcale nie spał, tylko się wiercił i kwękał; wlazłam w net i oczywiście sobie poczytałam o tym, co się mogło stać i jakie są konsekwencje np. złamania przegrody nosowej

od rana usiłuję nas wcisnąć na jakąś wizytę do laryngologa - bezskutecznie; o terminie wizyty przez NFZ nawet szkoda gadać - listopad; a prywatnie też wcale nie tak fajnie, bo jak dotąd najwcześniejszy termin to jutro o 14 (czyli kolejna okropna nocka przed nami); gdzie nie dzwonię to albo urlop, albo terminy odległe; tak naprawdę pozostaje mi albo lecieć gdzieś na ip do szpitala z laryngologią, albo doczekać jutra; coś mi podpowiada, że mały jednak nie kwalifikuje sie na IP, bo ani nie było krwotoku, ani go to nie boli (przynajmniej nie ma odruchu przy dotyku), ale wolałabym dziś lekarza odwiedzić;
trzymajcie kciuki, żebym jednak gdzieś tego laryngologa dorwała dzisiaj!!!!!
sorki, ze tylko o sobie...