Iwon możemy podać sobie ręce ja dziś planuję "rozmowę" z Pe.
A wkurzam się czasem tak, że albo faktycznie@ dostanę, albo szlag mnie trafi. Normalnie jak na początku ciąży...
A'propos sterylizacji i mycia wszystkiego,koleżanka mi opowiadała (dziecko rok starsze), że gdy kiedyś się odwróciła a jej synek dokladniutko wylizal podeszwę buta (z dworu latem)... do czysta :-)
U mnie Szymek przysysa się do kół od wózka. My trzymamy wózek w domu, więc wycieramy koła po każdym wyjściu, ale wiadomo, że ich nie polewam wrzątkiem

.
No i u Szymka koopy to też już baaaardzo dorośle wyglądają i pachną. Bąki tak samo. Normalnie wytrzymać nie idzie. Ale pisałam, że ja je "łapię". Tzn. jak usłyszę pierwszy bączek z reguły po jedzeniu to śmigiem na przewijak, ściągam pieluchę i czekamy na produkcję. Zrobi na papier toaletowy i wywalam do kibelka, więc nie capi mi z kosza.
Dzisiaj i ja w jakimś dziwnym nastroju jestem. Fakt, że pogoda nie nastraja zbyt optymistycznie. Na spacer nie pójdę bo nie wiem czy bym w ogóle drzwi uchyliła, tak nas zawiało. K do pracy o 5:30 wychodził garażem.
Wróci o 14 i na 16 znów idzie bo ma angielski. A pójdzie piechotką to musi wyjść o 15:20. I caly dzień znów sama z młodym w domu. Nie narzekam cale na bezczynnośc, a wręcz podoba mi się teraz przebywanie z Szymkiem bo już fajny, kumaty się zrobił. No ale jakaś lekka odmiana by się zdała. Wyjście na dwór dużo by dało, a tu nici z tego.
Tak jak pisałam mam nowy telefon, ale jednak to nie to już.
Iwon ja po prostu nie sądziłam że kiedykolwiek będę miała problem z telefonem komórkowym

. Zawsze mnie fascynowały nowe modele, nie potrzebowałąm żadnych instrukcji obsługi, po prostu gdy wchodziły nowe modele i przyjeżdzał kurier z nowym towarem to brałam do ręki aparat i intuicyjnie śmigałam po menu. Klienci wręcz się pytali czy i jak długo używam danego telefonu.
A teraz? No ok, nie mogłam się doczekać przesyłki, ale potem frajda minęła. Multum rzeczy w domu do zrobienia, a to Szymek zrobił fajną minę, albo się zaczął rechotać lyb gadać po swojemu i telefon szybko poszedł w odstawkę. Do tej pory nie zgrałam kontaktów nawet.
I powiem szczerze, że trochę się poczułam źle z tym. Że tak się cofnęłam, że nie ogarniam. A z drugiej strony wiem już czego na pewno nie chcę już robić w życiu - sprzedawać telefonów.
no i troszkę sie wkurzyłam po nowy fon uszkodził mi kilka zdjęć na karcie pamięci. oczywiście zdjęcia Szymka i kilku nie zdążyłam zgrać na kompa, więc nie odzyskam już. Posiedziałam więc wczoraj do 1 i przegrałam wszystko co się tylko dało na dysk zewnętrzny.
Poskutkowało to tym, że o 5:45 jak młody się obudził to go wzięłam do łózka (pierwszy raz odkąd się urodził zrobiłam to ja, zawsze to robił K). Myślałąm że przy mamusi to się jeszcze wyciszy i pośpimy. O ja naiwna.
Efekt wspólnego leżenia: mam krwiaka w oku (młody mi przyłożył), zadrapany nos (zgadnijcie kto to zrobił) i mnóstwo wyrwanych włosów!!!! No i oczywiście nie nie spałam bo młody chociaż trochę drzemał to tak się kręcił, ze szok. W lewo, w prawo, na brzuch i kwęk. Obróciłam go, usnął. Za chwilę od nowa historia. Nigdy więcej tego błędu nie popełnię. Ma swoje łózeczko i tam ma być do rana.
MsMickey - ja też bym raczej pora obstawiała, chociaż mój Szymek uwielbia, w szczególności w połączeniu z dynią i ziemniaczkiem.