Fajnie, ze zgadałysmy sie, ze jestesmy prawie wszystkie - oprocz Agnezz - spoza Piły, z roznych stron Polski. I chyba wszystkie nas przygnało za mezami??? :laugh: Jak dotad tylko ja jedna byłam tu na wygnaniu (wsrod znajomych, ktorych mam tu baaardzo nielicznych).
W Zielonej Gorze mieszkalam z rodzicami w domku na obrzezach, pomiedzy jednym lasem a drugim, wiec klimacik mialam wrecz wiejski

a zaraz moglam sie znalezc w miescie, na starowce, ktora po dzis dzien uwielbiam

Moze wlasnie w Pile brakuje mi tego klimatu, a nie samego faktu, czy jest duza czy mala. Po prostu brak tu "ducha"

Ale mniejsza juz z tym.
Co do pracy, to ja chyba mialam wiecej szczescia niz rozumu

Zaraz po obronie zlozylam dokumenty w co bardziej interesujacych mnie miejscach, po miesiacu dotalam 2 propozycje pracy, a po 3 kolejna. I nie musze Wam chyba dodawac ze bez jakichkolwiek znajomosci

Sami z mezem bylismy w szoku po prostu, ze tak gladko mi poszlo.Po prostu nie znalam nikogo, a jednak takie miałam szczescie. I pracuje do dzis.z dnia na dzien przenioslam sie do piły.
Moj pierwszy szef byl taki zawsze uradowany, ze tak mi pieknie poszlo bez zadnych koneksji i po dzis dzien przy wszelkich okazjach wychwala mnie pod niebiosa

Mile jest spotkac takiego szefa w pracy, szkoda ze niewielu jest takich. Czego i Wam zycze!
A co do cen, to nieprawda, ze male miasto, to taniej

O wiele drozej

Ja we wszelkie ubraniowe sprawy zaopatruje sie w Zielonej Gorze, co mniejsze sprzety tez. Jedzenia nie targam, a kiedys wozilam tez

Pozdrawiam!!
p.s. - Ewuniu, a Ty nas pobilas rekordem odleglosci od domu. Wspolczuje, wiem jaki to smutek za rodzina i tesknota, na poczatku to jest jeszcze troche szok, bo przeprowadzka, nowe mieszkanie itd, a pozniej przychodzi kryzys. Powodzenia.