reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Czy są na forum przyszle mamy z Piły???wlkp??

Maassandra, Maksio śpi u siebie. Na razie jego łóżeczko stoi w naszej sypialni. Do naszego łóżka bierzemy go na karmienie w nocy, a potem z powrotem do łóżeczka. Oczywiście czasem zdarza nam się przysnąć na trochę razem.
Jeśli chodzi o przestrzeń, w której mógłby się czuć źle, to opatulam go ciasno rożkiem lub kołderką i nie wydaje się szczególnie zaniepokojony. Wyobraź sobie, jak trudo będzie Wam później odzwyczaić dzidzię od spania z Wami - będzie płacz, stres... A jeżeli przyjdzie drugie dziecko, to co wtedy? "Wyrzucić" starsze do własnego łóżeczka, żeby wziąć do siebie młodsze, czy śpimy całą rodziną - chciałam uniknąć takich sytuacji. Poza tym ja się boję, że ja albo mój mąż możemy zrobić małemu krzywdę, jeżeli któreś z nas nieostrożnie przewróci się z boku na bok. Z dzidzią w łóżku to właściwie nie jest sen, ale czuwanie.
Nie wiem jak inne dzieci, ale Maksio wydaje z siebie niesamowicie dużo odgłosów śpiąc - popiskuje przez sen, przeciąga się stękając, gaworzy sobie, zdarza mu się we śnie "zapłakać" jeżeli coś mu się śni - trudno jest spać obok tak "gadatliwej" istotki - ciągle otwierasz oczy, żeby sprawdzić, czy nic mu się nie dzieje.
No i jeszcze jedno - ja uwielbiam spać tuląc się do mojego męża. Przez cały dzień jestem zajęta głównie dzieckiem, więc chcę chociaż w nocy być blisko Tomka.
A dzidzia ciasno opatulona do snu czuje się chyba dobrze, bo specjalnie nie narzeka i budzi się tylko na jedzonko. Jak widać, jestem zdecydowaną zwolenniczką "rozdzielności" sypialnianej ;)

Nie udaje mi się natomiast doprowadzić do sytuacji, gdy mały zasypia samodzielnie w swoim łóżeczku. Zasypia zawsze u któregoś z nas na rękach, lub leżąc na kanapie w pokoju, w którym my jesteśmy, lub w łóżku po karmieniu (albo na moim ramieniu, gdy trzymam go do odbicia), lub wręcz przy piersi (wiem, że to nie jest zalecane, żeby nie traktował piersi jako "uspokajacza", ale cóż zrobić, zresztą ja też często wtedy łapię komarka ;) ). Delikatnie przekładamy go wtedy do łóżeczka. Bałam się, że mały będzie się budził natychmiast, domagając się dalszego noszenia i przytulania, ale na szczęście nie protestuje :) Na razie wszelkie próby przyzwyczajenia go do samodzielnego zaśnięcia kończą się szeroko otwartymi oczkami i krzykiem...

Miłego dnia, dziewczyny!
 
reklama
Ależ cisza zapanowała - co dziś porabiacie przy tej pięknej pogodzie? U mnie jest moja Babcia; Maksio w ramach spaceru dziś wystawiony w wózku na taras i Babcia go pilnuje, a ja próbuję nadrobić zaległości w domu...

Pozdrawiam!
 
Helou. Olu, zleklam sie troche jak mi o tym watku napisalas, i jezeli to chodzi "tylko" o infekcje to mi ulzylo :) Wiem ze to nie zadne tylko, ale przychylam sie do zdania Massandry, popieram w 100 % i nic juz wiecej w tym temacie nie dokladam. Massandra przetrze mi teren i mam nadzieje dowiedziec sie z bezposredniej relacji jak to wyglada :) U nas ze szkoly rodzenia laski rodza w wodzie i jest ok, prawda Monika?? U nas tez MUSI byc ok!!!

Co do spanka, to popieram Ole, zeby nie spac z dzidzia w lozku. Dzidzia szybko sie nauczy ze z mama i tata sie spi najlepiej, a potem zaczynaja sie problemy... Akurat wczoraj w pazdziernikowym Dziecko czytalam o oduczaniu dziecka spania z rodzicami, Massandro, chyba masz ta gazetke, dawali nam na zajeciach.

Wiecie, kupowalam sobie dzis stanik ciazowy i kobieta do mnie: pani juz na dniach bedzie rodzila?? ale mnie zaskoczyla, mowi ze brzuch mam juz tak nisko... rzeczywiscie juz ostatnio Mala lezala nisko...ja jeszzce nie moge rodzic bo za tydzien mam przeprowadzke, potem musze miec czas zeby wszystko jej naszykowac :)
 
Magi, nie chciałam Was broń Boże straszyć, tylko chwilę wcześniej zauważyłam właśnie taki wątek :) Na pewno wszystko będzie w porządku.
 
Ok Olu ;)

Massandra,
a co bierzesz do szpitala dla Dzidzi?? Bo pieluchy wiem ze daja, pamietam ze mowily zeby zabrac reczniczek, ale ubranka tez, nie?? Bo wlasnie zaczelam sie dzis zastanawiac i sie pogubilam ;)

Nie czekajac juz na przeprowadzke porobilam pranko i zaraz sie wezme za prasowanko dzidziowych ubranek. Zamowilam posciel, rozek, pieluch jeszcze troche, no i czeka mnie jeszcze male bieganie po sklepach, i bedzie wszystko :)

A jakie macie przescieradelka?? Ola Ty juz masz doswiadczenie, kupowalas frotkowe na gumce??
 
Magi, tak, prześcieradła mam frotowe na gumce. A pod prześcieradło położoną ceratkę na wszelki wypadek :)

Ładna dziś pogoda, nakarmię dzidziusia i na spacerek :):)
 
Eh, Olu, ale Ci zazdroszcze ze juz masz Maksia przy sobie i ten stres porodowy za soba .... I taka piekna pogode sprzyjajaca spacerkom :)
Ja mam dzis strasznistego mulka, na dodatek zlosc mnie bierze bo zamowilam rozek na allegro i gosc sie nie odzywa...Na zakupki dla malej w Pile wybieram sie w przyszlym tygodniu, jak juz wyplatka bedzie :)
 
Cześć dziewczyny,
Wczoraj wypuścili mojego synka ze szpitala. Jestem potwornie zmęczona, bo:
- anemia,
- tydzień w szpitalnym łóżku,
- synuś myli dzień z nocą.

Po kolei opiszę jak było.
W piątek 21.10. zdesperowana umyłam podłogi (60 m2), w trakcie brzuch lekko pobolewał. Objawów zbliżającego porodu - zero. W sobotę o 5 rano poczułam że jest mi jakoś dziwnie mokro. Sprawdziłam - śluz jak kurze białko. Wstałam z łóżka i zaczęło ze mnie chlupać takie rozwodnione, bezbarwne, śluzowate w ilości coś około szklanki. Na czop wydało mi się to za dużo podejrzewałam sączenie wód. Obudziłam męża formułką : Kochanie to już.
Pamiętałam że jeśli odchodzą wody muszę jechać do szpitala. Zapakowałam torbę. Pojechaliśmy na izbę przyjęć. Było przed szóstą. Na izbie położne odczynnikiem sprawdziły czy to na pewno wody. Wynik nie był jednoznaczny. W badaniu rozwarcie zaledwie na 1,5 cm, pęchęrz się badał (czyli nie pęknięty od dołu), skurcze dość częste ale słabe. Wiedziałam że akcja nie rozkręci się tak szybko i że czeka mnie leżenie na patologi, bo już byłam po terminie lub wywołanie porodu. Męża odprawiłam do domu, żeby dospał i czekał na sygnał ode mnie.
Położyli mnie na trakcie porodowym i podłączyli KTG. Skurcze były ale słabe i za częste. Kazali chodzić. W trakcie chodzenia zaczęło znów się ze mnie sączyć. W czasie badania pęcherz pękł, wody były zielonkawe. Rozwarcie 2 cm. Dostałam oksytocynę na wzmocnienie skurczy. Bez efektu. Położna niezwykle sympatyczna, cały czas była ze mną, rozmawiała, śledziła KTG. Zaniepokoiły ją spadki tętna dziecka, najpierw do 90, nagle do 60. Telefon do lekarza. Szybka decyzja cesarka. Golenie podbrzusza cewnik, przesiadka na inne łóżko. W sali operacyjnej leżę naga na stole, z jednej strony ginekolog - Raukuć, z drugiej piekielnie przystojny chirurg dziecięcy. Położne uwijają się wokoło. Nade mną pani anestezjolog pyta na co chruję, ile ważę, podaję wagę sprzed ciąży, poprawiam się zaraz ale dokładnie nie potrafię sobie przypomnieć. Anestezjolog przyciska mi do twarzy maskę tak mocno że nie mogę oddychać, ledwo wciągam powiertrze, widzę że już dezynfekują mi brzuch a ja jeszcze nie śpie. Ściągam maskę i przerażona mówię - ja jeszcze nie śpię. Środek usypiający dostaję dożylnie. Odlatuję nie wiem kiedy.
Budzi mnie uczucie że nie mogę oddychać. Coś mnie dusi, przed oczami ciemno a ja próbuję złapać oddech. To była rura intubacyjna. Powoli odzyskuję świadomość. Wiozą mnie na łóżku a położna która wcześniej mi towarzyszyła mówi - Ma pani ślicznego synka 58 długi, waży 3870. Kompletnie nie rozumiem o co kobiecie chodzi - Jakie dziecko? Czuję okropny ból. Jęczę - boli, boli.
Środek przeciwbólowy dostaje dopieto na sali pozabiegowej.
Ciąg dalszy nastąpi
 
Basoni, cudownie, że już jesteś w domu z maleństwem!! Jeszcze raz gratulacje!!
Czekam na ciąg dalszy relacji.
Jak się czujesz po cesarce? Jak Twój synek?
 
reklama
czesc dziewczyny :) szczeglnie witam Basoni juz rozdwojana :) jeszcze raz serdeczne gratulacje :) i jak juz pisala Ola czekamy na ciag dalszy ;)

Magi, z tym opuszczonym brzuchem to roznie bywa... ;D ja juz tak chodze trzeci tydzien ;D do szpitala dla dzidzi biore recznik i chusteczki do pupy. pieluch nie biore, bo mowili, ze maja. ubranka tez maja, z tego co pamietam. a w sprawie przescieradelka - ja kupilam flanele i mam uszyte 3 sztuki :)

Z tym spaniem w lozku rodzicow to pewnie macie racje, ale nie wiem czy bede taka twarda ;) tak mi sie zawsze wydawalo, ze jestem osoba zdecydowana i konkretna, i nie bede sie zbytnio rozczulac, zeby pozniej nie miec rozpieszczonego dziecka...ale im blizej tym sama nie wiem jak bedzie :)

juz chcialabym urodzic, wiecie.... wczoraj mialam taka jazde emocjonalna...sama nie wiedzialam dokladnie o co mi chodzi, no i rozczulaniom nie bylo konca ;D dzisiaj za to mam powera i pucuje mieszkanko, piore i nawet mam zamiar upiec placek ;)

milego dnia




 
Do góry