Magi, no właśnie tak to też u Maksia wyglądało.... na początku się okropnie wściekał, gdy się budził, a ja biegłam do kuchni po kaszkę/mleko.... ale teraz już nie płacze i spokojnie czeka, tylko gdy widzi już butelkę, to zaczyna się okropnie niecierpliwić i popłakiwać, więc szybciutko go karmię

Maksio niestety wstaje dokładnie o godzinie 5, niezależnie od tego, czy zaśnie o 19 (jeżeli nie ma drzemki popołudniowej, bo potrafi nie spać) czy o 22 (jeżeli spał po południu). Jestem więc permanentnie niewyspana, nie potrafię się przyzwyczaić do wstawania o 5 i kropka
U mnie po jednorazowej akcji problemy z piersiami już się nie powtórzyły... ale niestety niestety po odstawieniu Maksia od piersi przytyłam 3 kg i jestem na siebie wściekła niemiłosiernie - zakończyła się produkcja mleczka a apetyt pozostał...


Muszę zacząć działać, bo za 3 tygodnie jedziemy nad morze i aż strach pomyśleć, co to będzie. Gruba jestem i tyle



Wniosek z tego, że po odstawieniu dzieciny od piersi wskazana jest uwaga i ograniczenie jedzenia (chociaż mi się wydawało, że przecież tak niewiele już go karmiłam - raz dziennie lub dwa - że organizm nie spalał wiele na produkcję mleczka, a otóż było odwrotnie). Oraz obserwacja, czy nic się nie dzieje z piersiami. A uczucie dojmującej przykrości, że dzidzia już nie chce mleczka od mamusi, mija - u mnie po kilku tygodniach...
Niania nr 2 jest w porządku

Maksio ją lubi, ale teraz najbardziej lubi mamusię, więc często muszę się przemykać ukradkiem po domu, żeby mnie nie widział, bo jeżeli zobaczy - to jest wielki płacz, muszę go tulić i za nic nie chce się ode mnie oderwać. Aż serce boli

A tu trzeba pracować...
Smoczki do uspokajania już dawno wyrzucone, ale za to w kwestii zasypiania mamy regres. Maksio na etapie "mama i tylko mama" w obecności mamy zasypia wyłącznie na rękach, trzymany pionowo, kołysany i mocno przytulony. Mam nadzieję, że mu to przejdzie za jakiś czas - to się chyba nazywa lęk separacyjny? No a po wyjściu niani usypiam go wyłącznie ja, bo męża albo nie ma albo ma inne ciekawsze zajęcia; tak sobie pozwolę na odrobinę sarkazmu.
Pozdrowienia dla wszystkich mamuś i bobasów
