reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Instrukcja obslugi naszych dzieci

my ostatnio uczymy Inkę zasypiać w kołysce, bez noszenia i lulania. pierwszej nocy jak u nice, półtorej h ryku, na drugi dzień pół h, a wczoraj 10minut marudzenia... tylko że jak ona płacze to nie podnosimy właśnie tylko przytulamy dupinkę (kładziemy rękę i ewentualnie głaszczemy) i śpiewam jej "ach śpij kochanie". do zachrypnięcia;)bo to takie śpiewanie szeptem i daje po gardle że szok:p aha, no i serce trzeba wyłączyć, bo jak dzidzi zaczyna żalić się i szlochać to ... najlepiej poszeptać i za chwilę odwrócić wzrok.
 
reklama
Sarisa, podpisuje się pod wszystkim co dziewczyny napisały. Ja też jakiś czas temu oduczałam małego zasypiania w wózku albo na rękach i mam tylko jedną rade konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja. Trzeba zagryźć zęby i to naprawde daje efekty, troszke sobie dziecko popłacze ale i tak myśle że to my się bardziej męczymy niż nasze dzieci ;) U nas teraz już tylko spanie w łóżeczku, czasem tylko w kryzysowych sytuacjach tatus usypia na rękach, a ja to juz wogole :) Patryk zawsze musi sobie ponarzekać jak go odkładam do łózeczka ale wtedy przytulam mu do policzków swoje i jego ręce i wtedy odpływa, a no i jeszcze głaskanie czółka i między oczkami to co dziulka pisała, u nas sie sprawdza :) No i wyczucie momentu też jest ważne, mi to sie niestety nie zawsze udaje, ale wtedy poprostu zasypianie trwa troszeczke dłuzej. Życze powodzenia i mysle że im szybciej sie to zrobi tym lepiej ;-)
 
Sarisa - nie ma innej opcji - musisz się z miesiąc pomęczyć. Ja też od początku uczyłam małego samodzielnego zasypiania,a nie było łatwo i on też najlepiej usypiał na rękach. Najpierw go po jedzeniu chwile ululałam a potem odkładałam do łóżeczka, jak zaczynał marudzic głaskałam po główce/kołysałam łóżeczkiem (mam takie z funkcją kołyski), odpalałam karuzelę, śpiewałam mu/ dawałam smoczek. Wyglądało to tak że jak mały zaczyna marudzić to coś robię,jak tylko przestaje to go zostawiam i odchodzę, jak za chwilę znów marudzi to znów mu czymś 'pomagam' i po chwili odchodzę i tak wkoło aż zasnął. Tylko idę do niego nie jak tylko zaczyna marudzić lekko,tylko jak widzę że się rozkręca coraz bardziej. Bo tak lekko dzieci sobie czasem marudzą do snu, mój sobie tak często 'śpiewa' na dobranoc. Myśle że odróżnisz zresztą sama kiedy to jest takie 'śpiewanie' na uspokojenie a kiedy na serio marudzi. Czasem to trwało godzinę albo i półtorej, ale warto się przemęczyć,bo teraz bez problemu sam usypia. Łatwo nie będzie, ale innego sposobu to chyba nie ma, tylko musisz być konsekwentna i nie podnosić z łóżeczka jak marudzi.

Super to napisals, z tym 'spiewaniem' przed snem. Pawel tez tak 'spiewa', ale juz tez zaczailismy, zeby Go wtedy nie ruszac, ewentualnie poglaskac po buzce, pocalowac, ale bron Boze nie brac na rece bo sie rozbudzi i dopiero sie syrena wlaczy.
 
moja mała też sobie "śpiewa" przed nocnym snem..ale to takie "prawdziwe" śpiewanie a'la Dudziak :-) i czasem po cichutku robi sobie pfff... i zasypia. Na uspokajanie mizianko palcem po nosku zdecydowanie nie - patrzy na mnie jak na głupią wtedy, za to sprawdza sie klepanie po pupci :tak: uspokaja szczególnie jak marudzi przed dziennymi drzemkami.
 
Mojego dziecia nie wolno dotykać jak zasypia. Muszę mu dać smoka, pieluszkę i wyjść z sypialni :-) Jeżeli mnie widzi, zaczyna płakać. Gdy go dotykam, rozbudza się. Dziwne to, bo dzieci raczej wolą towarzystwo mamy, dotykanie a mój nie.
Wojtuś też sobie śpiewa zasypiając. Dzięki temu wiem kiedy jest śpiący- potrafi zacząć "mruczeć" leżąc na leżaczku co oznacza konieczność natychmiastowego przeniesienia do łóżeczka.
Sarisa niestety będziesz musiała odrobinę pocierpieć słuchając płaczu swojego maleństwa. Mój przez jakiś czas w dzień zasypiał tylko w wózku. Gdy podjęłam próby usypiania go w łóżeczku wył jak opętany. Kilka dni się pomęczyliśmy, ale teraz nie ma problemu. Dla odmiany muszę się zawziąć i kłaść młodego na zmianę w zwykłym łóżeczku i w turystycznym. Raz próbowałam i było wycie. Ehh, nie chce mi się :-(
 
Aniawa - u nas też jest teraz tak że najlepiej małego samego zostawić i mu się wcale nie pokazywać na oczy. Wcześniej jak go uczyłam samodzielnego zasypiania i mu 'pomagałam' jak marudził to też się wcale nie odzywałam wtedy jak do niego podchodziłam i starałam sie za bardzo mu nie pokazywać,tylko kołysałam łóżeczko,ale tak żeby mnie nie widział, albo wtykałam smoczek lub odpalałam karuzelę nie włączając światła w pokoju, tak żeby go nie rozpraszać i nie wybudzać, bo jak mnie zobaczył to z małego marudzenia od razu robiła się syrena. Ja go przyuczałam samodzielnego zasypiania jak miał gdzies miesiąc więc nie było tak drastycznie - tzn marudził dłuuuugo, ale to nie były wrzaski na pół bloku jakby to pewnie teraz było. Także Sariska - działaj bo im szybciej tym łatwiej, no i trzymamy kciuki :-) Pomęczysz się trochę ,ale warto.
 
Mam pytanie - moze powinnam napisać to na obawach dot. niemowląt, ale tu się zrobił wątek o śnie :-)
Justyna drugi dzień z rzędu ma tak, ze zaśnie, spi spokojnie, a nagle budzi się z przeraźliwym rykiem i nie da się jej uspokoić za nic w swiecie! Wczoraj, przy drugim takim "ataku" zauważyłam, ze płacze przez sen, wiec zapaliłam światło, obudziłam ją, i dopiero wtedy udało mi się ją jakoś uspokoić. Ale jestem szczerze zdziwiona - czy jej się mogło coś złego przyśnic?????? Bo nie zauwazyłam zeby ją coś bolało...
 
dobranocka,mogło.Ja zauważyłam u Amelki takie budzenie sie i płacz przez sen po szpitalu i po szczepieniach- widocznie nie były to miłe doswiadczenia.No i ostatnio tez dwa razy jej się zdarzyło,ale to juz nie wiem,z jakiej przyczyny...może goście?
 
dobranocka, Patryk jak był troszke mniejszy to też potrafił zryczeć się przez sen i to tak że biegliśmy do łóżeczka jakby mu sie jakaś krzywda działa, ale on sam się uspokajał i my nic nie robiliśmy poprostu szedł dalej spać, więc nie pomoge :/ Ale myśle że to takie chwilowe bo teraz to już mu się nie zdarza, może samo przejdzie :)
 
reklama
mój od kilku dni też ma tak prawie codziennie i to o stałej porze - jakieś 30-50 minut po zaśnięciu. też miałam Was pytać co to może być, tylko ja go nie budzę, bo nie jest to aż tak przeraźliwe, a sama najbardziej nie znoszę budzenia ;-)
 
Do góry