To u mnie sytuacja jest chyba jeszcze gorsza..
Mimo, że mieszkamy w Polsce, mamy na miejscu dziadków którzy na każde zawołanie się pojawiają i z wielką radością zajęli by się małym ale on nie zostanie bez mamy..
zna dziadków doskonale, codziennie się z nimi widuje, lubi do nich chodzić a i tak ja muszę wszystko robić z tzw ogonem.. nie ma mowy o zamknięciu drzwi do wc, wyjście do fryzjera -nie realne.. jak muszę jechać bez niego na zakupy to najpierw usypiam go na dzienną drzemkę i biegiem się wymykam z domu.. oczywiście jestem pod tel i nie raz zdarzało się, że pędem leciałam do domu łamiąc wszelkie przepisy ruchu drogowego..:-( komfortowa sytuacja jest jak mały śpi 2 godz i tylko polata po domu szukając mamy.. 
O przedszkolu nie ma nawet mowy.. nie wyobrażam sobie tego zupełnie.. mój mały nawet z tatą w domu sam nie zostanie:-( jak tylko mama znika z pola widzenia jest histeria, rzucanie się na podłogę, krzyki, zanoszenie się płaczem itd..
Ja pamiętam jak mnie mama zostawiała w przedszkolu- ryczałam jak opętana, palce mi po kolei panie przedszkolanki odrywały od framugi, i nie pocieszę Was - trwało to okrągły rok.. ale nawet jak potem nie płakałam zostając to do dziś pamiętam żal i smutek jak mnie mama zostawiała w przedszkolu.. zmieniło się to dopiero w pierwszej klasie podstawówki..
Po takich przeżyciach przyrzekłam sobie, że moje dziecko nie będzie chodziło do przedszkola jeśli nie będzie chciało.. ale zwyczajnie w świecie chciałabym od niego odpocząć..
chciałabym móc za nim zatęsknić.. czy to tak wiele? O powrocie do pracy nie ma na razie mowy- właściwie żałuję tylko braku kontaktu z ludźmi a niżeli samej pracy.. Jeśli ktoś zna złoty środek jak wytłumaczyć dziecku, że mama nie zniknie na zawsze chętnie spróbuję..
Dodam tylko, że jak tłumaczę mu, że mama zaraz wróci, że idę tylko np do piwnicy itd a on zostanie z tatą/babcią/dziadkiem to nie ma mowy o moim wyjściu.. a jak jesteśmy sami w domu -tylko on i ja- i mówię mu, że np muszę iść wynieść śmieci i zaraz wracam to siada grzecznie w przedpokoju i z uśmiechem czeka na mnie..
chyba wie cwaniaczek, że sam w domu zostać nie może i że mama z językiem na brodzie poleci do kosza i jeszcze szybciej wróci..



O przedszkolu nie ma nawet mowy.. nie wyobrażam sobie tego zupełnie.. mój mały nawet z tatą w domu sam nie zostanie:-( jak tylko mama znika z pola widzenia jest histeria, rzucanie się na podłogę, krzyki, zanoszenie się płaczem itd..
Ja pamiętam jak mnie mama zostawiała w przedszkolu- ryczałam jak opętana, palce mi po kolei panie przedszkolanki odrywały od framugi, i nie pocieszę Was - trwało to okrągły rok.. ale nawet jak potem nie płakałam zostając to do dziś pamiętam żal i smutek jak mnie mama zostawiała w przedszkolu.. zmieniło się to dopiero w pierwszej klasie podstawówki..



Dodam tylko, że jak tłumaczę mu, że mama zaraz wróci, że idę tylko np do piwnicy itd a on zostanie z tatą/babcią/dziadkiem to nie ma mowy o moim wyjściu.. a jak jesteśmy sami w domu -tylko on i ja- i mówię mu, że np muszę iść wynieść śmieci i zaraz wracam to siada grzecznie w przedpokoju i z uśmiechem czeka na mnie..

