reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kwietniowe mamy 2016

Bluelovie cudowny ten twój synuś wie jak mamusi humor poprawić:) kochany chłopczyk:) oj bardzo smutne z tymi dZieciaczkami ale z drugiej strony jesli mama urodziła i zrzekła sie praw to te maleństwa maja ogromna szanse na adopcje przez rodziny które juz teraz gdzieś na nie czekają i bedą je kochać i rozpieszczać ...dzielny krok dla tych mamuś ze mimo wszystko urodziły maleństwa nie decydując sie na aborcje ...napewno nie było im łatwo:( smutne ze zostały póki co same bez mamuś bez przytulania ,buziaków ,cycusiów ...ehhh płakać mi sie chce na sama mysl
 
reklama
Bluelovi - dzielnego masz synka:)

Jak rodzilam nadie to tez lezala dziewczynka w wozeczku szpitalnym. Wszyscy dziwili sie ze taka duza. Mysleli ze sie taka urodzila az polozne powiedzialt ze jest tutaj juz prawie miesiac ze matka ja zostawila. Taka biedna nikt jej nie przytulal nie nosil. Dziewczyny chcialy na zmiane ze kazda wxwolnej chwili ponosi poprzytula itd to nie, polozne sie nie zgodzily bo ze sie nauczy a one maja duzo dzieci i nie beda mialy pozniej kiedy sie nia zajac. I tak sobie grzecznie lezala w tym wozeczku:(
 
Ojej kitki ale smutne :( problem chyba jest w tym ze jak mama sie nie zrzeknie praw do dziecka to tr dzieci nie maja szansy na normalna adopcje :( serce mi pęka na sama mysl :(
 
Tak ponoc jest ze jak matka nie zrzeknie sie praw to nie mozna przystapic do adopcji tak jak marzenka pisze :/

Jak przyjechalismy ,z m to malutki byl na usg i czekalismy az go przywioza ,przyjechal i plakal wzielam go i przytulilam zaczelam mowic i sie uspokoil odrazu , to cudne ze takie malenstwa nawet nie widza a mame po zapach i glosie poznaja :)
 
Mi się po prostu w głowie nie mieści jak można wyrzec się takiego skarba, takiego szczęścia. Ale tak jak napisała Marzenka, na pewno jest duża kolejka bezpłodnych rodzin które obdarzą te dzieci wielką miłością. Wiem o tym doskonale, bo sama po tylu latach bezowocnego leczenia zaczynałam myśleć o adopcji.
 
Moja kuzynka adoptowala corke z 12-14lat temu. Mowi ze to ich najlepsza decyzja. Mala juz wie ze jest adoptowana bo jest calkiem inna niz oni w ogole nie podobna i byly juz dawno pytania. Bali sie strasznie tej rozmowy. Ale psycholog tlumaczyla ze lepiej zrobic to stopniowo wczesniej przed buntem. Mala przyjela to dobrze. Na te chwile mowi ze nie chce poznac mamy i ze mame i tate ma tylko jedna i ze innej nie chce znac.
Kuzynka po kilku latach chciala adoptowac jeszcze jedno ale niestety prawie 60m i 2pok to za malo wg panstwa by moglo wychowywac sie 2 dzieci. Finansowo stoja ok. On pracuje ona cale zycie poswiecila corce. Wozi ja na dodatk zajecia itd. Strasznie od poczatku ja kochali i nieba by jej przychylili
 
Bluelovi to bardzo dobre wiadomości, że bilirubina tak szybko spadła do bezpiecznego już poziomu :) Może uda wam się jutro wyjść, twój synek jest bardzo dzielny no ale ma to po mamie :)

Kitki jedź i zbieraj siły, eh ale Ci zazdroszczę :)

Dżoana dobrze, że przestało boleć, albo maluch uciskał albo nawodnienie pomogło, tak trzymać :)

Aniu co do drętwienia to mi się zdarza czasami szczególnie jak śpię np. z zgiętym łokciu lub ręce.

Fenika, super że mała się przystawia, teraz będzie już tylko lepiej :)

Drobi miło, że o mnie pytasz, jestem codziennie, staram się zawsze coś napisać, ale przedwczoraj walczyłam z migreną, wczoraj wieczorem strasznie wymiotowałam, chyba mój żołądek nie zniósł grochówki na obiad i po prostu się jej pozbył mimo, że zjadłam naprawdę mało. I do dziś czuje się osłabiona przez te wymioty. Laura dalej z mega katarem, muszę za nią ciągle biegać i odciągać te zielone gluty..blehhh a ona tego nie cierpi i drze się jak opętana, a przecież ją to nie boli. No ale przynajmniej nie ma gorączki i ładnie śpi całą noc więc zakładam ze skończy się na katarze. Jest mi już naprawdę ciężko, teraz jeszcze brzuch mi tak nagle wystrzelił do przodu że mam wrażenie że mi skóra popęka za chwilę. I ciężko mi wstać z łóżka czy kanapy a co dopiero z podłogi na której bawię się z Laurą :( Eh a czuje, że przed świętami to ja nie urodzę. Oglądałam wczoraj zdjęcia dzień przed porodem z Laurą - taki brzuch to ja miałam obecnie chyba w 7 mcu ciąży :(
 
A to co piszecie o tym porzuconych maleństwa jest tak smutne, że nie mogę o tym myśleć, bo od razu mi się na płacz zbiera, takie maleństwa a już odrzucone, nawet nie wiedzą co się dzieje, były jeszcze przed chwilą w bezpiecznym brzuchu mamy a teraz nikt ich nie chce :(
 
reklama
Bluelovi dzielny ten Twoj synus!:biggrin2: szybciutko mu to schodzi:wink:

Fakt, przykre jest to, ze matki zostawiaja dzieci w szpitalu, ale z drugiej strony lepiej tak, niz zeby mialy gdzies zginac na smietniku:wściekła/y:

Znajomi znajomej adoptowali takie dzieciatko, ktore przez miesiac lezalo w szpitalu po porodzie i mała po tak dlugim czasie bez przytulania i okazywania uczuc nie miala zaufania, nie pokazywala na poczatku ze potrzebuje sie przytulic. Smutne to. Na szczescie sie nie poddali i mała ich uwielbia teraz:-) :)

O Alexia jakie wiesci! Trzymamy kciukasy sweetka:tak:
 
Do góry