Dzień dobry Kochane!
Ja oczywiście w dwupaku... Niestety. Ale noc miałam bardzo dobrą. Uwierzycie, że ani razu nie wstałam na siusiu? Tylko o 6.00 się już obudziłam, bo mi się chciało, ale tak przez całą noc nic...! No i się wyspałam.
A Wy już zdążyłyście kilka stronek napisać...
było wszystko oprócz ananasa...
Wszystko?
Wyobraźcie sobie, że listonosz nadgorliwiec, jak usłyszał, że mojego męża nie ma w domu, to nie chciał mi paczki dać i musze czekać do jutra jak mąż z pracy wróci, żeby mógł avizo zrealizować!
ale to nie ja mam iść po paczke, tylko mój mąż! Bo ja nie mam upoważnienia! Skargę złoże, oczywiście że tak!
Oj aj bym mu nie podarowała! Ja już kiedyś pisałam skargi na listonosza i odpukac poprawiło się. Ja nawet na poczcie odbieram listy polecone do męża chociaż nie mamy tego samego adresu zameldowania. W końcu to nie moja wina, że w tych nowych dowodach osobistych nie ma adresu czasowego wpisanego, a ja jestem u nas zameldowana właśnie czasowo. Jedynie co, to wypisuję na poczcie taką karteczkę, że mieszkamy razem i prowadzimy wspólne gospodarstwo domowe i odbieram już bez problemu.
heh Ninko pociesz się tym ,ze ja z kolei nie mogę znaleźć dla naszego małego kocyka w odpowiednim rozmiarze...90x120. Znalazłam jeden ale baaaardzo podziekowałam za niego bo kosztował 55 złotych
a ma słuzyc jako wypełnienie poszewki na lato ...
chce kocyk bo kołderkę mam za grubą i nasz synek się w tym po prostu zgrzeje...
też będę musiała kupić kawałek polaru i zrobić sobie kocyk sama...
Ja mam ta większą pościel 100x135 i też długo szukałam kocyka w tym rozmiarze. Te firmy chyba specjanie takich nie szyją. W końcu znalazłam, ale są tylko z Drewexu i też dość drogie, bo około 50 zł. Ale kupiłam.
Confi a co do sytuacji z Twoim M, to u mnie mąż nie przeprowadził się daleko, bo mieszkamy w tym samym mieście co jego rodzice, ale oni też w ogóle do niego nie dzwonią. Jak on do nich nie zadzwoni to oni do niego w ogóle. Jego siostra też mieszka w Katowicach i też widzi się z nią ewentualnie tylko u rodziców. My nawet nigdy u niej w domu nie byliśmy. Wpierw nikogo nie zapraszała, bo mówiła, że ma "brudne ściany" i jak zrobią remont to nas zaprosi, a potem rzeczywiście raz nas zaprosiła, ale z pewnych względów nie chcieliśmy tam iść, a raczej ja nie chciałam, bo trochę byłam na nią wówczas zła i obawiałam się, że mogę jej coś nie miłego powiedzieć, więc wolałam uniknąć spotkania. Więc wtedy mój mąż napisał jej sms, że ja się źle czuję i nie mżemy przyjść, więc ona mu odpisała, że jest nieodpowiedzialny, bo oni się już przygotowali na naszą wizytę. Czy to nie idiotyczne?