Zaraz zmykam do moich papierzysków


Znalazłam nawet te wypracowania, niestety nie sprawdzone, więc muszę je dziś sprawdzić
Powiem wam jeszcze tylko jakiego wczoraj stresa przeżyłam.

Zaczęłam robić obiad, a Piotruś oglądał bajki i nawet co jakiś czas do niego zaglądałam i wszystko było ok.

W pewnym momencie przybiegł do mnie z płaczem. Zauważyłam, że coś ma w buzi, więc podstawiłam mu rękę, żeby to wypluł, bo zawsze tak robię, a on jeszcze bardziej płakał. Okazało się że ma w buzi kawałek plastiku, taki jak są przy korkach od butelek - takie kółeczko zabezpieczające, nie wiem, czy wiecie o co mi chodzi.

W każdym razie nie mógł tego wypluć, a ja nie mogłam tego wyjąć i pierwsza moja myśl była taka, że wbił to sobie w podniebienie.

Na całe szczęście wreszcie udało mi się to wyciągnąć - zaklinowało się między ząbkami. Nawet krew mu nie poleciała, więc wszystko ok, ale co się strachu najadłam to moje.

Nie mam pojęcia gdzie on to znalazł.