to ze siedzi obok Ciebie pasazer wcale nie daje pewnosci ze nic Ci sie na drodze nie przydarzy i ze jest wtedy super bezpiecznie.Moim zdaniem jesli ktos nie umie jezdzic, nie ma wyobrazni itp. wogole nie powinien sie za to zabierac i zdawac na prawko. Jesli
Julia czuje sie w miare pewnie za kolkiem, nie panikuje i ufa swoim umiejetnosciom,mysle ze wie co robi.Tym bardziej ze jezdzi z dzieckiem i nie narazalaby go na niebezpieczenstwo.I rzeczywiscie masz Julka racje, to co sie tu dzieje na drogach to tragedia!Przegiecie ilu staruszkow wsiada za kolko z przeswiadczeniem ze sa jedynymi uzytkownikami drogi. We mnie sama ostatnio wjechalby dziadek, bo nie chcialo mu sie obrocic glowy wyjezdzajac z parkingu,a wcale nie sadze zebym byla zlym kierwca.O przygodach mego A na drodze juz nie wspomne.
Na prawde czasem nie wiem jak niektorzy z kierowcow zdali egzaminy...sama znam osoby ktorym bym prawka nie dala, bo sie po prostu nie nadaja do prowadzenia samochodu.Poza tym zdanie egzaminu tutaj wcale nie swiadczy o tym ze jestes 100% kierowca. Jak wszedzie trzeba tez miec szczescie.
Nie sadze tez zebys stracila prawko gdyby Cie zlapali sama,tym bardziej ze jedziesz samochodem oplaconym, z waznym przegladem i ubezpieczeniem. A moze sie przeciez zdarzyc ze nie masz wyjscia i MUSISZ pojechac.
Jesli garda przymyka oko na przekroczenie predkosci przez kobiete w ciazy o 50km/h przy ograniczeniu do 50ciu, przymknie i na to (argument-straszliwe parcie na pecherz;-)).
Moim zdaniem,jesli na prawde musisz-jedz.Ale to tylko moje zdanie,do lamania przepisow nie namawiam

:-)
chyba sie lekko rozpisalam
