Cześć dziewczęta
Nie było mnie troszkę. Znów wylądowaliśmy w szpitalu i to na 9 dni. Znów to samo..biegunka. Zmiana mleka na bebilon pepti. Biedaczyna był wszędzie pokuty, nawet pielęgniary dorwały się do stópek bo już miejsca nie było
. Przykro i żal człowiekowi gdy takie małe szczęście tak cierpi. Wszystko na siebie by przejął
.
Drugiego lipca Jasio miał chrzest, już w nocy kupka była luźna. O 16 do kościoła, obiad i szybko na pogotowie. Goście zostali sami . Któraś z kolei kupka, do tego pojawiły się śladowe ilości krwi. Zostaliśmy przyjęci na oddział..znowu. Mały miał porobione wszystkie wyniki krwi (podwyższone leukocyty), moczu, kału i usg brzuszka, wszystko dobrze, bebilon pepti został ponownie wprowadzany. Wcześniej miał podawany bez recepty bo mi się nie podobała skórka i kupki, jednak pediatra nic niepokojącego nie widziała. Kazała podawać do 3 miesiąca (wcześniej karmiłam piersią a dokarmiałam bebilonem - recepty nie wypisała). Po trzecim miesiącu zaczełam wprowadzać inne mleko, bardzo powoli aż w końcu zaczęłam podawać to drugie. Jakiś tydzień później wylądowaliśmy w szpitalu.
Hemoglobina na szczęście nie spadła ale cały czas na niskim poziomie (3 tygodnie bez podawania żelaza). Węzły wchłonęły się.
Włosy jeszcze bardziej wypadają, chyba zostanę łysa...
Teraz to się boję wprowadzać nowości by nie podrażnić jelitek
Mój syn przez cały pobyt w szpitalu był uśmiechnięty i beztroski, choć były momenty gdy nie miał zupełnie sił.
Właśnie się obudził. Idę przytulić mojego najcenniejszego skarba
Miłego dnia
Mojego m też cały czas nie ma w domu. Wraca późnym wieczorem. A to praca, a to budowa i tak w kółko.