reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Nasze porody - relacje

reklama
No to może wreszcie ja opiszę ten cudowny dzień :)
A więc 5 lutego rano o 6 wstałam jak zwykle na kolejne siusiu,bez żadnych bóli, po pieknie przespanej nocce :) Zaczęłam siusiać na różowo i to mnie troszkę zastanowiło. Mąż oczywiście spał,a ja nie robiłam jeszcze paniki :) Ale zaraz potem zaczął mnie boleć brzuch, tak jak na miesiączkę.Ciągle byłam pewna,że to fałszywy alarm, może jakieś skurcze przepowiadające... Wysłałam M do pracy, ale po godzinie juz do niego dzwoniłam,że skurcze mam co 5 minut! O 9 był z powrotem w domu, a ja juz gotowa do szpitala z zegarkiem w ręku i co 3 minuty zwalał mnie skurcz na kolana (Agawa miała rację,że to boli 1000 razy mocniej niż na miesiączkę :)) O 10 leżałam na fotelu na Izbie Przyjęć z rozwarciem na 4 cm. Po dopełnieniu wszelakich formalności na Izbie trafiłam na Porodówkę pod KTG.Przyszedł mój lekarz, zbadał mnie i powiedział,że jak dobrze pójdzie to do południa urodzę :) rozwarcie było na 7 cm. Ponieważ wody nie odeszły położna przebiła mi pęcherz i się zaczęło!! Jeden wielki skurcz, już nie byłam w stanie mierzyć co ile występuje, miałam wrażenie, że trwa ciągle!! Nie zdążyli nawet zrobić mi lewatywy, 5 partych skurczy i Marcyśka była już z nami :) Boże co za ulga i szczęście niesamowite!! Urodziła się dokładnie o 12 w południe :) Zaraz została położona na mój brzuch, gdzie leżała sobie 40 minut.:) W tym czasie zostałam zszyta i opatrzona. Potem jeszcze 3 godziny pobyliśmy sobie we trójkę na porodówce i nacieszaliśmy się naszym skarbem :) M cały czas był ze mną i dziś ciszę się,że podjęliśmy taką decyzję o wspólnym porodzie. Sama jego obecność bardzo mi pomogła,a i on jest szczęśliwy że uczestniczył od samego początku w tym naszym małym- wielkim cudzie jakim było urodzenie naszej córeczki :)
 
Zytka- ja tez chce taki poród!!!!!!! To twoj pierwszy byl, prawda?? Mnie wszyscy strasza, ze pierwszy moze trwac strasznie dlugo.:baffled:
 
Zytka - zazdroszczę Ci takiego szybkiego porodu, przynajmniej nie będziesz mieć złych wspomnień. Ja przy drugim musialam się sporo namęczyć, raczej po raz ostatni...
 
Żałuję, że narazie nie mogę opisać swojego porodu, ale leżałam już na porodówce obok rodzącej kobiety.
Przywieźli ją na porodówkę ok. jedenastej w dzień z 4cm rozwarciem. Rodziła pierwsze dziecko niespodziewanie po podaniu oksytocyny i jeszcze przed terminem. Nie wyobrażałam sobie nawet, że to są takie emocje. Dostała znieczulenie i wszystko wyglądało prawie tak, jak opisujecie - tylko, że ja wyłam na łóżku obok, bo mnie leciała kroplówa z oksytocyną i nie pojawił się żaden skurcz. Już wiedziałam, że nie urodzę. Jej córeczka przyszła na świat po dosłownie 2-3 skurczach partych. Położna popatrzyła na zegarek i powiedziała: " za pięć dwunasta - Dziewczynka". Było dokładnie za 3 minuty, ale chyba zaokrąglają. Dziewczyna rodziła i dzwoniła do męża, który niestety nie dojechał, bo nie zdążył. Położna zawinęła dziecko w kołderkę i nosiła po sali mówiąc do dziewczynki: "Bidusia- tatuś Ci nie dojechał, Mamusia nie ma ubranka, boi się Ciebie - będziemy czekać na panią doktor teraz". Dziewczyna leżała na patologii, więc dla Niuni rzeczywiście absolutnie nic nie miała. Urodziła z zaskoczenia prawie. Była w takim szoku, że przez kilka minut zachęcali ją, żeby wzięła córeczkę do siebie. Udało się w końcu, ale płakała i nie chciała. Strasznie wystraszyła na początku Dziecko i jej w końcu zabrali Małą. Dopiero jak doszła do siebie po tym wszystkim, całym szyciu itd. to ją dostała i już było dobrze. Pani doktor kilka razy podchodziła z tym noworodkiem na ręku do mnie i zwiększała mi te dawki oksytocyny. Wyłam z żalu i tych emocji i czułam, że gdyby mi tylko położyła tą Małą, to bym ją przytuliła. Niestety potem zabrali mnie na patologię, a szczęśliwa Mama Natalki (tak dostała na imię Dziewczynka) pewnie doczekały się tatusia, ubranek i całej tej rodzinnej sielanki.
Tylko ja to mam wszystko teraz przed oczami i nie wiem czy było mi to teraz potrzebne. Bardzo mnie to emocjonalnie rozbiło i wystraszyło.
 
Ikuś, no co Ty... nie martw się... jeszcze troszkę :-)

a my się właśnie zastanawiałyśmy, co u Ciebie :tak::tak::tak:
 
ok to pora na mnie :)

Jak wiecie to myslałam, że odeszły mi wody. zadzwoniłam do gina a ten kazał mi jechać do szpitala.NO to pojechhałam. Okazało się ze to nie wody!!!Ujście na 1,5 otwarte i tyle.Na pewnoto nie był mocz!!! Więc co?? Zostawili mnie na obserwację podłączyli to KTG wychodziły skurcze na 70-80 ale ja ich nie czułam!!!No nic miałam czekać 3 dni na obserwacji.Wieczorem poszłam do wc coś ze mnie gluchnęło, potem jak wracałam do pokoju to zaczęło się ze mnie lać ciurkiem - woda. Zgłosiłam pielęgniarce ta przekazała lekarzom. Ci mnie zbadali ujście bez zmian, wody zachhowane, to coś to był CZOP ŚLUZOWY - może być wodnisty i jest go bardzo dużo stwierdzili. No to ok. Czekać mam. W nocy około 12 ide do wc a tu krew - to po badaniu więc czekam nadal. ! w nocy dostaje skurczy co 10 minut- regularne ale w dole brzucha!! Zgłaszam pielęgniarce -eeeeeee takie coś to nie musi się cały brzuchh stawiać. I musi pani czuć od góry. No to ok. W nocy mam regularne skurcze , śpie miedzy nimi. Rano godzina 5 już nie wytrzymuje - skurcze co 3 minuty zgłaszam jeszcze raz. Podpinaja mi KTG. Skurczy brak - nie piszą się a ja je czuje!!!! Godzina 6 rano badają mnie bo nalegam by to zrobili. Oooooooooo ujście na 5 cm otwarte, prawie 6 no to na porodówkę!!!! Dzownie po M bo chce rodzinny. M przyjeżdża.Ja się przygotowywuje do "operacji". WLEW I TE SPRAWY :-). Idziemy na rodzinny. Godzina 8:30 ujście otwarte na 7 no to teraz z górki:-)Godzina 9 - ja już prawie nie mam skurczy!!! 10:15 Podejmują decyzje o oksytocynie. Zapodają mi ją o godzinie 10:30.W badaniu okazuje się że coś jest co nie pozwala na zejście główki do kanału. Zaczynam miec parte!!! Nie wolno mi przeć bo macica mi popęka!!! NAdal parte, w badaniu bez zmian dostaje więc zaszczyk w 4 litery rozkurczowy - nie działa!!! 11:45 odchhodzą mi wody - w badaniu bez zmian. 12 godzina błagam o cesarkę!!! Położne prubują inaczej każą mi przeć. Na skurczu wkłądają łapy i rozciągają to coś. Głowa przechhodzi przez to coś. Mogę rodzić. Jest strasznie dużo ludzi przy mnie łącznie z M. Miłek przychodzi na świat o godzinie 12:30 :-). mam 3 szwy. pekła tylko śluzuwka:-) szwy wewnątrz. Mogę siedzieć na dupie. Miłek jest cudowny a ja szczęśliwa że mam to już za sobą.:-)
 
reklama
No AGAWA to sie nameczylas:no: A to drugie dziecko !!!!!!! Chyba juz sie boje:baffled:
GRATULUJE JESZCZE RAZ!!!!!
 
Do góry