lana3
Wdrożona(y)
hej,mam chwilke,wiec-synek urodzil sie silami natury 22 listopada o godz.21,waga 4470,dl.55 cm,porod byl trudny ale krotki bo tylko 5 godzin,maly dostal 10 p.ale w 2 dobie wiadomosc od p.doktor powalila mnie z nog,wysoki poziom crb,jakas bakteria,kroplowki jedna za druga,po 3 dniach zaczely malemu pekac zyly bo juz byl tak nafaszerowany antybiotykami,pierwszy welfron w raczce,drugi w nozce a trzeciego przez godzine nie mogli wkloc i wkloli sie w glowke,cos strasznego,ja z nerwow i z wysilku porozrywalam sie ,szwy mi sie porozchodzily,krwotok,wogole szkoda slow,opieka lekarzy do d...,maz wykupil sale komercyjna i tam byl ze mna przez prawie caly czas,pozniej okazalao sie ze prawie wszystkie dzieci na oddziele dostaja antybiotyki,tak wiec pozostawia to do myslenia,ale ja nie mam ochoty sie dochodzic,teraz tylko mysle ze bedzie dobrze,synek jest jak narazie spokojniutki,dzis ma 2 tygodnie.ja tez dochodze do siebie.czeka nas dluga droga ale damy rade.pozdrawiam wszystkie forumowiczki,sle usciski i dziekuje za wsparcie.
głowa do góry


. Oczywiście nikt o niczym nie informuje, w końcu mojego M kolega z pracy zadzwonił do znajomej pani wicedyrektor szpitala w którym rodziłam i zaraz w tym samym dniu pani wicedyrektor przyszła z panią naczelnik, która zaczęła mi wszystko tłumaczyć co się dzieje i od tej pory byłam osobiście informowana o przebiegu leczenia małej przez panią ordynator oddziału noworodków. A żółtaczka była spowodowana konfliktem grupy krwi. To, by było na tyle co do naszej służby zdrowia
.
