a mi się przypomniało co miałam napisać ehh skleroza

chciałam się pożalić ...
Moje maleństwo całkowicie się rozregulowało

(( Wczoraj byłam na granicy wytrzymałości bo w nocy spałam ogólnie może ze 2 godz.

Po części to niestety moja wina bo troszke późno się położyłam spać ale miałam nadzieje, że synek twardo śpi. A zaczeło się od tego że Patryk przedwczoraj padł o 19 bez kąpieli, spał bardzo mocno bo nawet przełożenie do łóżeczka go nie obudziło a jest na to bardzo wrażliwy, generalnie łóżeczko "parzy"

No wieć z mężem stwierdziliśmy że jak się obudzi do 22 to go wykąpiemy a jak nie to pewnie bedzie spał, no i posiedzieliśmy sobie przy kompie, obejrzeliśmy film w tv i ok 24 położyliśmy się spać, a synek mocno spał. Niestety kiedy zaczełam łapać pierwszy sen mój synek sobie ziewnął, przeciągnął się i stwiedził że już się wyspał, dałam mu cycka, zmieniłam pieluszke a jemu nie w głowie było kolejne zaśnięcie, jeszcze pół biedy jakby miał dobry humor i chciał się bawić, ale nie tylko ryk i marudzenie, a ja już na stojąco zasypiałam

((Ok. 2 skapitulował i łaskawie zasnął w wózeczku, no więc ja szybko na kanape i w kimono

no teraz to napewno pośpi, a tu zonk bo już przed 4 syrena alarmowa z wózka wyje ;( no myślałam że mnie coś trafi, ledwo na oczy widziałam i tak do 7 się bujaliśmy, aż wreszcie nad ranem moje dziecko pozwoliło się zdrzemnąć jeszcze na godzinke. W dzień już było troszke lepiej ale po takiej nocy to byłam w totalnej rozsypce, a jak mąż wrócił z pracy to odrazu wziął małego bo ja wyglądałam jak "kupka nieszczęścia" :/ Nie wspomne już że przez cały dzień nic nie jadłam, a jak mąż wrócił to walnełam się do łóżka i nawet śpiąca z tego zmęczenia nie byłam ://
Solidaryzuje się ze wszystkimi mamami, które chodzą na rzęsach po takich "cudownych" nockach

I podziwiam te, które potrafią tak funkcjonować od dawna. Ja niestety szybko przyzywczaiłam się do dobrego bo Patryk od prawie 2 miesięcy przesypiał noce, a tu taka zmiana buuu
rzutka, daj znać jak już będziesz wiedziała jak naprawić ten ERROR
Ale wiecie co, uratowało mnie wyjście z domu, strasznie mi się nie chciało bo jak pomyślałam, że mam się ubrać i umalować to aż mi się wszystkiego odechciało, ale wziełam się w garść bo u mnie w ratuszu było spotkanie z supernianią

Stwierdziłam że w domu i tak nie wypoczne bo mały w drugim pokoju tacie marudził i jeszcze remont za ścianą, więc wziełam się zmobilizowałam i poszłam. Powiem wam że wróciłam jak nowonarodzona, pełna energii i siły

Wogóle to miałam iść tylko na pół godziny, a po godzinie pisalam smsy do męża czy wszystko ok i że jeszcze zostaje

))
ehh to się wygadałam ...