Witam.
rysia tak jak już wysłałam im ten raport końcowy, ale pewnie z moim zaangażowaniem to i tak mnie nie wybiorą do kolejnej kampanii. Heh:-)
alicja dziękuję za słowa podziwu,ale myślę że pewnie niektórzy mają jeszcze gorzej niż ja, chociaż nie ukrywam że mnie to wszystko strasznie męczy i czasami chciałabym odizolować się od tego wszystkiego i zniknąć.
kroma ja w sumie też nie mam jak wyjść gdzieś sama, niby zajęcia to pewien rodzaj odskoczni ale ja to wolałabym gdzieś wyjść na miasto, bo jakby nie było dla mnie uczelnia to taka jakby forma pracy. Nie mówię bo zarazem na biologii jak i na kursie poznałam super dziewczyny i nie tylko, nawiązałam nowe znajomości- szczególnie z koleżanką z roku która w sierpniu urodziła syna więc zbliżyłyśmy się do siebie bo tematy mamy podobne :-)
efa to ja dalej zaciskam kciuki za pomyślność w sprawie pracy. Co tam w ogóle u Ciebie, Tomka i Olusia? Tak mało ostatnio piszesz.
emilab i bardzo dobrze zrobiłaś z tym piwkiem, należy Ci się dzielna kobieto!:-)
dagisu ja trzymam kciuki za pomyślność w diecie. No i powiem Ci że zdjęcia śliczne, oj mnie to też czeka już nie długo..
Przepraszam że na razie tylko tyle ale wstrząsły mną dwie rzeczy- po pierwsze sen Alicji, kochana okropny sen, oby takie Cię już nie nękały! Gdyby mi taki sen się przydarzył to pewnie tak samo zachowałabym się. Najważniejsze że to tylko sen i że masz Isię przy sobie!!:*
Druga sprawa to sytuacja Oleny, dziewczyno nie możesz dawać się tak traktować, co to za życie jak ktoś Cię bije, poniża? Dziewczyny dobrze piszą musisz się od niego uwolnić a jesteś w o tyle dobrej sytuacji że mieszkanie jest Twojej mamy a nie jego! Zastanawia mnie to dlaczego jeszcze nie powiedziałaś prawdy mamie? Porozmawiaj z nią! Ona na pewno nie pozwoliłaby na to żeby ktoś tak traktował ją i jej wnuki.
No a ja się pochwalę że wczoraj jak wróciłam z zajęć to czekały na mnie w kuchni pyszne kanapeczki zrobione przez małża. :-):-)
Mam okropnego lenia, a muszę na kolejne dziś zajęcia iść na 16. No ale najgorsze będzie jutro bo od 8 do 18 na uczelni i na dodatek same wykłady jutro, oj coś czuję ze tyłek będzie mnie bolał.
Jeszcze musimy z małżem małe zakupy spożywcze zrobić, bo za chwilę światło będzie w lodówce. Jednak na zupę dla Łukasza jeszcze składniki się znalazły:-)