Łączę się z Wami w bólu. I ja się powoli zamieniam w słomianą wdowę... Jeszcze tydzień i będę widziała Tomka tylko w weekendy, zresztą też nie w każdy, żeby przyoszczędzić na benzynie. :-(
Asus Twój mąż postąpił bardzo nieodpowiedzialnie, rzeczywiście, teraz tylko od niego zależy, jak uda mu się rozwiązać ten problem. Ja jestem troszkę innego zdania niż Aga, nie jestem taka dobra i wspaniałomyślna ;-) i chyba nie kiwnęłabym palcem, żeby mu pomóc, o wsparciu z mojej strony nie byłoby mowy.

W końcu to on narobił problemów i dlaczego od razu Ty masz wspierać jego, to Ty teraz potrzebujesz wsparcia. A powiedz jaka jest jego postawa w całej tej sytuacji? Czy chociaż czuje się winny, skruszony? Może bedzie miał okazję się zrehabilitować własnie podczas Twojego pobytu w szpitalu?
Mój co prawda nie wsiadłby po % za kierownicę, może po 1 piwku i odczekaniu kilku godzin to tak, za to jeździ jak szalony i doprowadza mnie do szału jak jedzie drogą szybkiego ruchu 120-140 na godzinę 2 metry za innym samochodem... Nie moge wytłumaczyć baranowi, że jak tamten zahamuje to my idziemy do piachu! A teraz jak jestem w ciąży to nawet mała stłuczka może spowodować przedwczesny poród, albo jeszcze coś gorszego. Nie wiem jak z nim rozmawiać, szantażuję, krzyczę i nic nie pomaga.
Barbarko nie wiem jak Cię pocieszyć. Może wyżal się nam tutaj. Współczuję Ci tych wszystkich problemów, ciąża powinna być okresem spokoju, a większość z nas ma takie rozrywki fundowane przez los... Ech.. co zrobić...
Jeżyk dzięki za cynk, już pędzę czytać.
Aga nie martw się na zapas. Plusy bycia mama zdecydowanie przysłaniają minusy. ;-)
Ewelinko pewnie nie o mnie chodzi, ale ja urodziłam sie i do 29 roku zycia mieszkałam w Gdańsku

Rodziłam tam też Ingusię. Moi rodzice cały czas tam mieszkają, czasem do nich przyjeżdżam, więc może kiedyś bedzie okazja do spotkania. :-)
Ingusia ma weekend pełen wrażeń, jak tylko się obudzi jedziemy do mojej koleżanki zobaczyć dzidzię (3 tygodniową), a jutro bal przebierańców!!!

Wczoraj jak przyjechał tatuś przymierzyła dla niego swój strój księżniczki, bo jeszcze nie widział. Boże jaka radość!

Nie chciała go zdjąć, tańczyła cały czas z tatą i ze swoimi lalkami-księżniczkami.