Megusku wszystkiego naj, naj, naj:-)
Nathalie, nie strasz mnie porodami w domu czy na korytarzu szpitalnym, az mnie ciarki przeszły:-(Cały czas nie myślałam o porodzie i jak rozwiążemy to wszystko organizacyjnie, a teraz dociera do mnie, że może być ciężko.
Szczęśliwa, może zacznij przyzwayczajać synka, że niezawsze możesz być na jego zawołanie. Za chwilę jak pojawi się drugie maleństwo to przecież się nie rozdwoisz. Ja mam Frankiem odwrotnie, chyba że coś mu dolega to wtedy tylko mamusia istnieje(chociaż ostatnio coraz częsciej tatuś). Tak naprawdę mogę go z każdym zostawić, tak jest nauczony, jak się urodził ciągle płakał i tylko spacery go uspokajały a ja żeby trochę odreagować (a ja już bliska obłędu byłam) jeździłam z nim do mojej babci, gdzie codziennie przewijały się sąsiadki, mój brat z kolegami, moi rodzice i tak Franek przywyczaił się do towarzystwa innych osób.
Kraf, trzymaj się :-) Mam nadzieję, że depresja szybko minie, albo chociaz straci na sile.