u mnie akurat walizka w szpitalu się bardzo przydała. No ale ja finalnie leżałam tydzień czasu a i tak mi brakowało rzeczy

z tym, że ten szpital w którym rodziłam totalnie nic od siebie nie zapewniał. Wszystko musiałam mieć swoje

teraz pewnie spakuje się podobnie, ale człowiek już bogatszy o wiedzę co było przydatne, a bez czego by się obeszło. I nie mówię tu o suszarce, 10 ręcznikach itp. Samo to, że kiedy rodziłam był okropny upał, a ja się pociłam jak głupia po porodzie więc koszulę potrafiłam zmienić 2 x dziennie


to się tak wydaje, ale same podkłady, podpaski, ręcznik i klapki zajmują pół walizki
