reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Pogaduchy długoletnich i nowych starczek ♥️

No i właśnie modlę się żeby u mnie było podobnie jak u Ciebie @Lunaa09 z tym zielonym światłem. Podjerzewam, że i tak będę teraz robić owulaki z czystej ciekawości, bo w lutym po poronieniu też robiłam, ale czekałam zgodnie z zaleceniem. Byleby to nie trwało w nieskończoność, bo oszaleję. 🙏🏼
Przepraszam ale już nie pamiętam, czy zamierzasz robić jakieś badania żeby znaleźć przyczynę strat?
 
reklama
No właśnie tak mi się coś kojarzy 😀 pokaż inne zdjęcie Twojego kota, takie z pyszczka jeszcze 😀
Miałam kiedyś podobnego,był młodziutki, wabił się Rakieta 😂 dostałam go od kuzynki 5 lat temu i jej mąż go tak nazwał bo tego wariata wszędzie było pełno 😂 był taki sam tylko na prawej przedniej łapce miał białą skarpetkę i na środku czarną plamkę jakby fucka pokazywał,był taki domowo podwórkowy i mi gdzieś przepadł 😭 opłakiwałam go chyba pół roku... Teraz mamy jakieś dzikie koty ale one są i ich nie ma a Rakieta był wyjątkowy
 
I ogólnie Wam powiem, że przed kotami od dziecka miałam ukochanego psa. Miał 16 lat jak odszedł i przeżyłam to okropnie. Pierwszego kota przywlekłam jak psiak jeszcze żył i super się dogadały. Po roku zdecydowałam się na dokocenie. 😀 Ale też wcześniej sądziłam, że koty są całkiem inne, mniej kontaktowe od psów, a tak naprawdę myślę, że to stereotyp, tylko trzeba sobie tę relację wypracować - w sumie żadne odkrycie. 😀 Za szkolnych czasów mój ówczesny chłopak miał dwie kotki i wtedy właśnie pamiętam jaka byłam zaskoczona ich więzią, no coś pięknego. 🥹 Dla mnie koty są ogólnie mega inspirujące, z jednej strony ta delikatność, a z drugiej totalna nieustępliwość - jak sobie coś ubzdurają to dążą za wszelką cenę do tego i nie odpuszczają. Moja teoria jest taka, że zostać wybranym przez kota to zaszczyt. 😀
Ja koty miałam całe życie, od malutkiego zawsze mieliśmy kota w domu, więc z kotami się wychowałam. Psa też oczywiście miałam połowę swojego życia, a nawet dłużej. Generalnie dużo zwierząt miałam za dziecka ( króliki, chomiki, świnki morskie, rybki, papugi ).
Ale właśnie bardzo dużo ludzi uważa, że koty są wredna. Owszem, koty chodzą swoimi ścieżkami, kot jest Panem sam sobie na i musi mieć ochotę na mizinie i przytulanie. Ale właśnie jak z kotem sobie nawiążesz relacje to to jest naprawdę cudowne jakie koty są kochane, przytulaśne. Potrafią być wdzięczne za odmienienie ich losu ( moi teściowa jednego kota przygarnęli, był dziki i zaniedbany a tego aktualnego wzięli ze schroniska i te koty to takie przytulasy, że nie mogłam uwierzyć, jak dziecko wtulają się ).
Moja codziennie wieczorem czeka aż uspie córkę i położę się na kanapie pod kołderką i wtedy od razu wskakuje mi na kolana i się kładzie i tak śpi co wieczór 😁 i całą noc z narzeczonym śpi w łóżku przy nogach. Jak byłam w ciąży z córką to spala mi każda noc przy brzuchu, pod kołderką 🥰
 
Przepraszam ale już nie pamiętam, czy zamierzasz robić jakieś badania żeby znaleźć przyczynę strat?
Na razie nie mam wskazań do dalszej diagnostyki i też chciałabym wierzyć, że to jednak trzy różne pechy, bo każda sytuacja jednak inna. W pierwszej ciąży od początku źle przyrastała beta i w ogóle, biochemy są podobno bardzo częste, a badania w kierunku mutacji zrobiłam dopiero w maju. Także w sumie to jest pierwsza strata przy zabezpieczeniu lekami. Nie chcę popadać w taką paronoję, że będę biegać od razu po genetykach, bo nawet gdyby coś wyszło to i tak nie skreśla szansy na zdrową ciążę. Myślę, że dam jeszcze szansę.
Zarodka nie badałam, bo cokolwiek by wyszło nie dałoby to żadnej odpowiedzi na przyszłość - jestem jakoś wewnętrznie przekonana o tym, że miał wady i najwidoczniej tak być musiało. Ale to nie znaczy, że kolejny musi je mieć. ❤️‍🩹
 
Ja mam dwie psice. Starsza w sierpniu 9 lat. Młodsza ma 7. Wcześniej miałam koszatniczki. Będąc dzieckiem miałam papużki faliste. W domu rodzinnym zawsze był pies albo dwa.
Mój (3w moim życiu) owczarek 20 września kończy 12 lat. Codziennie się boje ,że go znajdę martwego ale się zuch trzyma nieźle, ma apetyt, pobiega,poszczeka,poskacze,pobawi się także jeszcze z nami będzie. Np moja ciocia miała kiedyś rottweilera o żył z nią 16 lat (typowy kanapowiec z niego był), później miała border collie i też jej długo żył - 18 lat miał - oba odeszły przez choroby jamy brzusznej
 
Okropnie, pół buzi spuchnięte 🫤 ale jak mi wyrwał ta osemke, to pot mu po buzi kapał, ja myślałam, że mi głowie urwie a on, że takich długich korzeni dawno nie widział..
No wiadomo, ja naczelna panikara nie mogę mieć łatwo..
Ja miałam ósemkę wyrywaną w zeszłym roku i 2 msc później siódemkę obok. Ósemka rosła mi trochę do policzka i babeczka, która jest mega dobra w wyrywaniu zębów miała mocny problem z wyrwaniem go. Boże, jak ona go szarpała, jak mi usta na bok naciągała, tak bolały mnie kąciki ust, że normalnie miałam wrażenie jak mi rozrywa policzek ... Mega głęboko siedział, a ta Siódemka przeszkadzała. Wyrwanie siódemki to były dosłownie 2 minutki. I wiecie co ? Mam to ogromne szczęście, że po wyrwaniu tych dwóch zębów totalnie nic mnie nie bolało przez najbliższe dni i wgl nie byłam spuchnięta. Nawet nie musiałam przeciwbólowych brać, bo jak znieczulenie zeszło to nie czułam jakbym miałam wykrywanego zęba 🤷‍♀️
A szłam z takim strachem, bo tyle się nasłuchałam o opuchniętym policzku i bolu po wyrwaniu ósemki. A tu tak miłe się zaskoczyłam 😁 I to były moje pierwsze 2 zęby,które wyrwałam i mam nadzieję, że ostatnie 😁

Dentysta to dla mnie zawsze katorga, boję się fest, nienawidze i zawsze unikałam... Przez to doprowadziłam do tego, że musiałam te dwa zęby wyrwać. Teraz jestem mądrzejsza i chodzę co 3 msc do dentysty na NFZ i nawet jak są jakieś małe kreseczki na zębie to je naprawiamy od razu, żeby się nie pogłębiło i mam w końcu wszystkie zęby zdrowe 😄
 
Ja mam koty odkąd pamiętam, nie było okresu w moim życiu bez kota 😄
To tak jak u mnie ! Nie było przerwy 😁 jedyna przerwa to rok i 10 miesięcy jak się wyprowadziłam z rodzinnego domu i zamieszkaliśmy z narzeczonym w moim mieście, później po pół roku jednak do jego miasta się wprowadziliśmy, mieszkaliśmy 3 msc z teściami a jak znaleźliśmy mieszkanie to rok mieszkaliśmy bez kota, urządzaliśmy się itp i potem przygarnęliśmy od takiej Pani, która na olx chciała oddać 2 letnią kotkę w dobre ręce. I jak zobaczyłam jej zdjęcie to od razu powiedziałam, że to ona, bo była identyczna jak mój poprzedni kotek Cypisek, który w rodzinnym domu był z nami od malutkiego 13 lat i rok wcześniej właśnie zachorował i umarł. Czułam, że to będzie dobry wybór i odebraliśmy ją i jest z nami już od stycznia 2019🥰
 
Mój (3w moim życiu) owczarek 20 września kończy 12 lat. Codziennie się boje ,że go znajdę martwego ale się zuch trzyma nieźle, ma apetyt, pobiega,poszczeka,poskacze,pobawi się także jeszcze z nami będzie. Np moja ciocia miała kiedyś rottweilera o żył z nią 16 lat (typowy kanapowiec z niego był), później miała border collie i też jej długo żył - 18 lat miał - oba odeszły przez choroby jamy brzusznej
Jak mieszkałam w bloku, piętro niżej mieszkał owczarek niemiecki, który miał 18 lat. Jak szedł na spacer to sapanie było słychać na całej klatce, no i po schodach trzeba było nieść. Nie wiem ilu lat dożył bo się wyprowadziłam.
Ja mam 2 kundelki, jedna mniejsza, druga trochę większa. Niestety ta młodsza jakaś chorowita. Po jednym leczeniu bardzo przytyła i cały czas walczymy z nadwagą i efektem jojo.
 
reklama
Ale chciałam Wam jeszcze napisać o wczoraj, bo wspomniałam tylko na kreskach. Myślę, że dzielnie przeżyłam zabieg, cieszę się, że zajęli się mną lekarze, o których prosiłam, bo innym pacjentkom zabiegi wykonywał ktoś inny (badał mnie ten gość rano przed przyjęciem i mnie totalnie straumatyzował…). Także doceniam to, bo wiem, że nikt nie musiał mi iść na rękę i to zasługa mojej lekarki. Ogólnie to dziękuję losowi za to, że na tę kobietę trafiłam, bo bez niej sądzę, że nie poradziłabym sobie, nie przetrwałabym od początku roku do teraz, więc ta kobieta jest moim aniołem.
Na tym krzesło-stole się totalnie rozsypałam. Spałam bardzo krótko, bo obudziłam się od razu, jeszcze w tym zabiegowym. Tylko bezpośrednio po zabiegu krawiłam, a dziś już czysto - jestem w szoku. Na razie żadnych boleści nie mam, momentami tylko coś „czuję” w środku, ale to nie ból.
W każdym razie utwierdziłam się w przekonaniu, że dobrze, że zdecydowałam się pójść, bo spodziewałam się, że po obumarciu ciąży przez te ponad dwa tygodnie beta już zaczęła spadać, a okazało się, że nie. Poprosiłam wczoraj o oznaczenie i okazało się, że wynik jest taki jak przy moim ostatnim badaniu (dzień przed serduszkową wizytą).
Także teraz mam nadzieję, że wszystko szybko się unormuje i wrócimy do działania. A moje nienarodzone dzieci wierzę, że kiedyś po drugiej stronie spotkam. 🥹
Ciesze się, że wybrałaś taka opcję jaką uważałaś za najlepszą. Z samooczyszczaniem mogłabyś pewnie jeszcze długo czekać skoro beta nie spadła. A tak masz już to za sobą. Fakt faktem, jest to ingerencja, pewnie trzeba będzie poczekać trochę z staraniami, ale wierzę, że nadejdzie kolej na nas wszystkie w pewnym czasie ❤️ tulę Cię i dużo odpoczynku Ci życzę 😘
 
Ostatnia edycja:
Do góry