he jkobietki, mi chodziło o poważne rozmowy z naszymi mężczyznami!!! a tu się zrobiło poważnie z innego powodu
Przeczytałam wasze wypowiedzi i tak sobie myslę... przeciez jestem tylko człoiekiem, kobietą która równiez ma prawo mieć lepsze lub gorsze dni. I nie chcę miec męża który przychodzi do domu, zje obiad, pobawi się przez 10 min. z dzieckiem idzie spać/grać na kompie (dowolne skreślić). Nie chcę mieć na głowie wszystkiego: opieki nad dzićmi, sprzątania, gotowania, prania, prasowania, myśleniu jak związac koniec z końcem, za co opłacić rachunki etc.
to że chcę porozmawiać to dla mnie rzecz naturalna, bo nie bede się pytac trzylatki o rzeczy które dotycza tylko mnie i mojego męża.
I wiecie co zrobiłam... zbuntowałam sie!
Sprzątam raz na kilka dni, obiad robię dzieciom, wyprać i owszem..ale uprasować, tylko to co jest potrzebne (sterta czeka... nie wiem na kogo)
I doczekałam się na słowa: musimy porozmawiać! było to pare dni temu... do tej pory czekam... ciekawe czy sie doczekam i na ile starczy mi cierpliwości.