Dzięki, widzę że macie podobne podejście :-) Nie chcę nikogo czekającego pod salą, mąż i położne w zupełności mi wystarczą, dla mnie to i tak już tłok

Na 100% pojedziemy swoim autem, najchętniej to w ogóle bym nie chciała odwiedzin w szpitalu, ewentualnie moja mama - no ale wiem że z teściową tak się nie da, teraz codziennie dzwoni żeby zobaczyć czy przypadkiem nie jestem w szpitalu, bo oni by już pod salą czekali

U nas sytuacja jest taka, że teściowa kiedyś straciła przy porodzie córkę, i teraz ciągle mi mówi że przeżywa tą moją ciążę bardzo osobiście i ciągle ją porównuje do swojej, bo to jej pierwsza wnuczka będzie. Nie liczę na to, że jak mąż poprosi żeby poczekała aż dojdę do siebie to to uszanuje, bo raczej jest to typ osoby który zawsze ma rację a wszyscy dookoła się mylą. A już zapowiedziała że zerwie się z pracy, z działki, czy gdzie akurat będzie i o której ten poród by się nie zaczął

Więc chyba faktycznie zrobimy tak, że jak urodzę w nocy, to da się jej znać dopiero rano (żeby przypadkiem faktycznie kogoś nie przekupiła i o 3 w nocy mi się zwali na odwiedziny

), a jak urodzę w dzień, to jak już ochłoniemy. Najwyżej jej faktycznie powiem, że to się potoczyło tak szybko, że nie było czasu myśleć o dzwonieniu i informowaniu o porodzie;-)