reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

A moze potrzebujecie czasu. Jak dobrze zrozumialam to urodzilas dwa miesiace temu. Moze jeszcze hormony ci buzuja? moja kuzynka miala podobnie, jak im sie coreczka urodzila jej maz zapatrzony byl w nia jak w obrazek. Swiata po za nia nie widzial. Az ona sie rozryczala, na glos wykrzyczala ze czuje sie juz przez niego nie kochana i odrzucona. Wymusila ze ma ja przytulac za kazdym razem jak tylko obok niej przejdzie,hehehhe Ponoc pomoglo. Jestescie swiezo upieczonymi rodzicami, Jeszcze minie troche czasu byscie przyzwyczaili sie do nowej sytuacji. Ale nie milcz i nie ukrywaj swoich uczuc. Jestes nie tylko matka ale tez kobieta i potrzebujesz wsparcia i czulosci. No chyba ze twoje uczucia do meza sie zmienily i juz go nie kochasz. To zmienia sytuacje

No właśnie. ..też tłumaczyłam to pologiem,
hormonami itd . Fakt,trochę się uspokoiło . Ale po tym wszystkim, nie tylko po 2 ms,ale po całym naszym burzliwym związku mam dość . Po prostu dość . Wsparcia psychicznego nigdy od niego nie miałam. Tym bardziej w mega trudnym dla kobiety połogu .
Nie potrafię się do niego zbliżyć,przytulić ,pocałować . Nigdy w życiu nie byłam ,nie byliśmy tak daleko od siebie. Jak obcy ludzie którzy mają dziecko . Nie rozmawiamy, nie obchodzi mnie co on robi,gdzie jest. To jest straszne. Nie potrafię tego zmienić i wykonać najmniejszego gestu w jego stronę . Walczymy. Mieszkamy jak lokatorzy tylko śpimy w jednym łóżku . Tylko śpimy. ..
 
reklama
No właśnie. ..też tłumaczyłam to pologiem,
hormonami itd . Fakt,trochę się uspokoiło . Ale po tym wszystkim, nie tylko po 2 ms,ale po całym naszym burzliwym związku mam dość . Po prostu dość . Wsparcia psychicznego nigdy od niego nie miałam. Tym bardziej w mega trudnym dla kobiety połogu .
Nie potrafię się do niego zbliżyć,przytulić ,pocałować . Nigdy w życiu nie byłam ,nie byliśmy tak daleko od siebie. Jak obcy ludzie którzy mają dziecko . Nie rozmawiamy, nie obchodzi mnie co on robi,gdzie jest. To jest straszne. Nie potrafię tego zmienić i wykonać najmniejszego gestu w jego stronę . Walczymy. Mieszkamy jak lokatorzy tylko śpimy w jednym łóżku . Tylko śpimy. ..
A powiedz mi, cos jeszcze czujesz do swojego meza? Myslisz ze jest jeszcze dla was szansa i warto jest zawalczyc o wasz zwiazek? Czuje ze jestes dosc przerazona obecna sytuacja. Myslalas o wizycie u psychologa? To troche smutne co piszesz. Jestescie malzenstwem, macie malenstwo, ktore potrzebuje obojga rodzicow. A tu takie przeboje. Mysle ze jestes mocno zagubiona. Musisz przeanalizowac sobie caly wasz zwiazek, zastanowic sie nad przyszloscia. Nawet jesli odejdziesz od niego to i tak do konca sie nie uwolnisz. Wasze dziecko bedzie was laczylo do konca zycia. Ale z drugiej strony zwiazek bez milosci dla mnie nie ma sensu. Jesli juz twoje uczucia do meza wygasly to bedzie juz tylko gorzej. Na prawde nie wiem co moglabym ci napisac bys sie lepiej poczula. Teraz potrzebujesz wlasnie wsparcia meza, to przykre ze po porodzie zeszlas na drugi plan. Faceci..... dlaczego ciagle robia nam pod gorke:baffled:
 
Nie jesteśmy małżeństwem, ale to i tak niczego nie zmienia. Czy coś czuje? Dobre pytanie. Przez ostatnie dwa miesiące było mnóstwo żalu i pretensji. A Teraz? Nie potrafię zaakceptować tego ,że do niej zwraca się kochanie,skarbie,a do mnie bezosobowo. Nie potrafię zaakceptować tego że ma za nic moja rodzinę i ich ze mną nie odwiedza. Nie szanuje ich. Obraził wszystkich nie bezpośrednio ale do mnie. A wszystko dlatego,że pewnego dnia moja mama nie wytrzymała i chciała z nim porozmawiać o tym dlaczego tak mnie traktuje. Wyszła z tego awantura i on uniósł się honorem i duma. Mnie też nie szanował. I min moja mama wiedziała ile łez przez niego wylalam. Więc patrzeć na nasz związek zawsze coś się działo . Tylko ja dopiero dziś to wiem dzus to widzę. Dziecko zawsze będzie miało mamę i tatę. Tylko będzie szczęśliwe jeśli takich rodziców będzie oglądać. A nie patrzeć jak tatuś bezodobowo zwraca się do mamy,albo jak jest ona mniej ważna. Jak jest zły to zwraca się do mnie "dziewczyno ", a jak nie to "mamusiu". Nie ta rola. Zwracam mu uwagę za każdym razem ale nic sobie z tego nie robi. On nie rozróżnia naszego partnerstwa A rodzicielstwa . Na moje pytanie kim dla niego jestem odpowiedział mi nie raz,że "matka jego dziecka ". I mogę tak pisać i pisać.. Teraz on się stara. Jest miły. Nie wybucha,a tłumi w sobie. Bo doskonale wie że gdyby zaczął mnie wyzywać i obrażać to bym odeszła . Z dzieckiem . A przecież ono jest dla niego NAJWAŻNIEJSZE . I niech mi nie wmawia że sobie coś wymyśliłam. Ostatni raz kochanie powiedział do mnie w szpitalu. I tylko tam. Bo przed porodem też było różnie . Jestem najnormalniej w świecie zazdrosna o ta miłość którą on daje jej-dziecku.
 
A&Z No to nie masz zaciekawej sytuacji w domu. Twoj partner nie powinien cie tak traktowac. Dziecko powinno laczyc dwoje ludzi a nie ich oddalac od siebie. No... ale ze swojego doswiadczenia wiem ze jest inaczej. Kazda z nas oczekuje czegos innego. Ty czujesz sie odrzucona i niekochana do tego stopnia ze jestes zazdrosna o wlasna corke a ja tak bardzo pragnelabym by moj ex choc zapytal sie o zdrowie swojego dziecka. Moj byly partner tez nie uznawal mojej rodziny, bardzo zadko ze mna przyjezdzal w odwiedziny za to ja musialam byc na kazde pierdniecie z jego strony. Troche wiem jak sie czujesz. Tylko my juz nie jestesmy razem. To byla jego decyzja nie moja.
Mysle, ze powinniscie dac sobie czas. Ale caly czas mu przypomonaj ze nie podoba cie sie jego zachowanie. Nawet jesli bedziesz musiala sie powtarzac 20 razy dziennie otwarcie mow co czujesz i co ci sie nie podoba w jego zachowaniu. Jesli widzisz jakis cien nadziei na przyszlosc waszego zwiazku to moze warto sprobowac. Ale jesli juz od dawna nie czujesz sie szczesliwa to moze rzeczywiscie nie ma sensu dalej to ciagnac. To juz nie te czasy , kiedy wierzono ze jak dziecko sie pojawi to trzeba zrezygnowac ze wszystkiego i byc ze soba na sile. Ja wychowalam sie w takiej rodzinie. Nie bylo milosci miedzy moimi rodzicami, co dziennie awantury i wyzwiska. Nigdy nie slyszalam zeby moj ojciec powiedzial do mamy"kochanie", czy wzial ja za reke. Zawsze ja obrazal, zreszta jak nas wszystkich.Bardzo chcialam zeby moi rodzice sie rozeszli. MOze bedziecie lepszymi rodzicami bedac osobno niz jako para. Ale przemysl wszystkie za i przeciw, zebys potem nie zalowala swoich decyzji
 
Dlatego jest to cholernie trudne i ciężkie:(
Od kilku tygodni mówię mu,że nie chce z nim być. Uważam że łączy nas dziecko i wspomnienia jak bywało dobrze. Po tej sytuacji z moja mama,a później kiedy nie powiedział nawet dzień dobry rodzicom tylko chodził bez słowa, po tum jak zobaczyłam u niego zupełny brak szacunku do wszystkich ludzi ,coś się we mnie zmieniło. Nie potrafię i nie chce się do niego zbliżyć. Nie ma mowy o pocalunku,przytuleniu ani o czymkolwiek innym! On by tego chciał. A ha tak się zacuelam że nie potrafię. Byłoby to zdrada samej siebie.
Moje odejście byłoby najgorszą rzeczą jaką mogłabym mu zrobić.

A jak Ty sobie radzisz sama z dzieckiem? Mieszkacie razem we 2 czy z rodzicami ? Piszez ze to Twoj partner odszedł, czyli Ty tego nie chciałaś?
 
Bylismy razem 9 lat. To miala byc milosc az po grob. Nigdy nie planowalismy miec dzieci ale los zadecydowal inaczej. Jak bylam w 10 tyg ciazy kupil mi bilet powrotny do Polski i dal 4 dni na wyprowadzenie sie. Od tak po prostu, bo niby ojcostwo go przerasta i ze nie kocha i nigdy nie pokocha tego dziecka,ze nagle przestal mnie kochac. Miesiac pozniej okazalo sie ze powodem byla inna kobieta, ktora ( o ironio losu) ma juz dziecko. Przplakalam cala ciaze. 9 lat z nim zylam nigdy bym sie po nim tego nie spodziewala. Jak tylko zaszlam w ciaze, na kolanach blagal mnie bym usunela a teraz bez problemu zaakceptowal obce dziecko. Jeszcze nie wiem jak sobie radze, do porodu zostalo mi 2,5 tyg. Na razie jest ciezko, serce mam zlamane na milon kawalkow, ale zycie toczy sie dalej. On kontakt ze mna urwal, jego rodzina stanela po jego stronie. Nawet namowili go by nie uznawal dziecka, by w przyszlosci sie jej zaden spadek nie nalezal. Czuje sie strasznie zawiedziona, zdradzona i doszczetnie zdeptana przez tych ludzi.
Ale jak na razie daje sobie rade, juz placze coraz mniej, mam ogromne wsparcie rodziny i znajomych. Zreszta to forum bardzo duzo mi pomoglo. Poznalam na prawde fajne dziewczyny. Mam mieszkanie wiec bede tylko ja i moja corka. Ale moja mama i siostra niedaleko mieszkaja, zreszta mam blisko znajomych i innych czlonkow rodziny. Mam nadzieje ze nie bedzie zle.
Widzisz, zycie pisze rozne scenariusze. Jesli nie kochasz swojego partnera i jestes z nim tylko ze wzgledu na dziecko to mysle ze wczesniej czy pozniej i tak sie roztaniecie. Bez sensu sie meczyc ze soba jesli nie ma wiedzy wami zadnego uczucia. Corka dorosnie i podzie w swoja droge a wy zostaniecie sami, zgoszkniali i nieszczesliwi. A tak to jeszcze mozecie sobie ulozyc zycie. A moze po prostu potrzebujecie sobie zrobic krotka przerwe od siebie. Wez dziecko i jedz do rodzicow na tydzien lub dwa. Dajcie sobie czas na przemyslenie swojej sytuacji. A noz za soba zatesknice i wszystko sie ulozy;)
 
Bylismy razem 9 lat. To miala byc milosc az po grob. Nigdy nie planowalismy miec dzieci ale los zadecydowal inaczej. Jak bylam w 10 tyg ciazy kupil mi bilet powrotny do Polski i dal 4 dni na wyprowadzenie sie. Od tak po prostu, bo niby ojcostwo go przerasta i ze nie kocha i nigdy nie pokocha tego dziecka,ze nagle przestal mnie kochac. Miesiac pozniej okazalo sie ze powodem byla inna kobieta, ktora ( o ironio losu) ma juz dziecko. Przplakalam cala ciaze. 9 lat z nim zylam nigdy bym sie po nim tego nie spodziewala. Jak tylko zaszlam w ciaze, na kolanach blagal mnie bym usunela a teraz bez problemu zaakceptowal obce dziecko. Jeszcze nie wiem jak sobie radze, do porodu zostalo mi 2,5 tyg. Na razie jest ciezko, serce mam zlamane na milon kawalkow, ale zycie toczy sie dalej. On kontakt ze mna urwal, jego rodzina stanela po jego stronie. Nawet namowili go by nie uznawal dziecka, by w przyszlosci sie jej zaden spadek nie nalezal. Czuje sie strasznie zawiedziona, zdradzona i doszczetnie zdeptana przez tych ludzi.
Ale jak na razie daje sobie rade, juz placze coraz mniej, mam ogromne wsparcie rodziny i znajomych. Zreszta to forum bardzo duzo mi pomoglo. Poznalam na prawde fajne dziewczyny. Mam mieszkanie wiec bede tylko ja i moja corka. Ale moja mama i siostra niedaleko mieszkaja, zreszta mam blisko znajomych i innych czlonkow rodziny. Mam nadzieje ze nie bedzie zle.
Widzisz, zycie pisze rozne scenariusze. Jesli nie kochasz swojego partnera i jestes z nim tylko ze wzgledu na dziecko to mysle ze wczesniej czy pozniej i tak sie roztaniecie. Bez sensu sie meczyc ze soba jesli nie ma wiedzy wami zadnego uczucia. Corka dorosnie i podzie w swoja droge a wy zostaniecie sami, zgoszkniali i nieszczesliwi. A tak to jeszcze mozecie sobie ulozyc zycie. A moze po prostu potrzebujecie sobie zrobic krotka przerwe od siebie. Wez dziecko i jedz do rodzicow na tydzien lub dwa. Dajcie sobie czas na przemyslenie swojej sytuacji. A noz za soba zatesknice i wszystko sie ulozy;)
 
To straszne i szczerze Ci współczuję. Ale w tym wszystkim distrzez plusy. Za kilka tygodni urodzi się Twoje dziecko, dla którego już jesteś i będziesz najważniejsza osoba na świecie! Które będziesz kochać bezgranicznie A ono Ciebie! Uwierz mi, bo sama tego doświadczam. Fakt, na początku może być trudno i ciężko dlatego wart o żeby ktoś Ci pomógł. Ale żyj tym! Odpoczywaj w tych ostatnich dniach i się wysypiaj;)
A co do reszty brak i szkoda jakichkolwiek słów na komentarz. Dla mnie taki ktoś byłby skreślony. Zreszra sam się skreślil. Podjal decyzję i poniesie ich konsekwencje .kiedyś będzie żałował. Zobaczysz. Ale na gdybanie szkoda tu wgl słów i czasu.
Przed Tobą zmiana Twojego życia o 180 stopni! Czerp z każdej chwili ile tylko się da, bo niestety czas ucieka zbyt szybko i nim się obejrzysz, a mała będzie już mieć 2 ms. Jestem pewna że w życiu znajdziesz wartościową osobę, która będzie z Wami. Ale teraz nie myśl o tym zupełnie . Jesteś silna i dasz radę wychować mądra dziewczynkę:)
Co do mojej sytuacji..ja chyba go już nie kocham. Dzus doszłam do wniosku że łączy nas dziecko i wspomnienia jak bywało dobrze. Bo nie powiem że nasz związek to sielanka i samo szczęście. Zawsze było coś. Mamy za sobą wspólną terapię i dobrze było na chwilę. A z czasem wracalo co złe. Jedno jest pewne- ludzie się nie zmieniają. Nigdy. Ja głupio wierzyłam i dawalsm x szans . Bo już raz się rozstalysmy. Żałować że wróciłam? Dziś nie miałabym tak przecudownej córki!
Ja po prostu przestałam w to wierzyć . Nie chce żeby mama dziewczynka miała taki obraz "rodziny". Żadne przerwy nie wchodzą w grę. Muszę kierować się dobrem dziecka, które potrzebuje poczucia bezpieczeństwa. Jeżeli zdecyduję się odejść to definitywnie . I na to zbieram siły . My nie spędzamy że sobą czasu. Nawet na spacer z dzieckiem chodzimy osobno bo klocilifmy się o wszystko. O to kto idzie z wózkiem , gdzie idziemy A za tym cala masa wzajemnie rzucanego gow.. na .
On o naszym ewentualnym rozstaniu mówi że ja chce zabrać mu dziecko.Gdzue w tym ja? Czy całą trójka?! Raz tylko powiedział że ja się nie zastanawiam co z nim będzie kiedy NAS tu nie będzie. Ale ja mu nie wierzę. Bo wiem że tylko dziecko jest dla niego NAJWAŻNIEJSZE. Będzie miły do czasu .I tylko czekać aż znów będzie mnie wyzywał i obrażał. Teraz tego nie robi bo wie że bym miała argument żeby odejść . A tak to wg niego krzywda mi się tu nie dzieje. Kiedyś odreagowywal na mnie swoją złość. Teraz jak sam mówi dusi wszystko w sobie. A to przecież kiedyś będzie musiało mieć jakieś ujście. Nikt z mojej rodziny czy znajomych nie jest za nim. Nikt.

Gdzieś głęboko w środku ja chyba od niego odeszlam...
 
Ostatnia edycja:
A&Z, dzieki za mile slowa. Ogolnie juz czuje sie znacznie lepiej. Powoli mijam etap pogodzenia sie z obecna sytuacja. Pewnie jeszcze nie raz zaplacze, ale i tak czuje sie juz o wiele silniejsza niz pol roku temu. Ty tez sobie poradzisz. Zwlaszcza kiedy masz oparcie w rodzinie. Jesli juz nie ma milosci miedzy wami to nie ma sensu tego dluzej ciagnac. Po za tym to ze sie roztaniecie nie znaczy ze zabierzesz mu dziecko. Mozecie byc o wiele lepszymi rodzicami mieszkajac osobno niz meczyc sie razem. Tez uwazam ze ludzie sie nie zmienaja. Juz wczesniej zle cie traktowal, jak juz wspominalas jestescie po terapi ktora nic nie dala, raz nawet sie roztaliscie i nadal nic sie nie zmienilo, to mysle ze sie nie zmieni. A to ze jest teraz mily jest chwilowe. Przemysl sobie bardzo dokladnie wszystkie za i przeciw i podejmij jak najszybciej decyzje. Nie mecz sie bo wpadniesz w jakas depresje. Zycie jest zbyt krotkie by sie meczyc w zwiazku bez milosci i szacunku. Wasze dziecko potrzebuje wychowac sie w zdrowych relacjach. Niekoniecznie musicie mieszkac razem. Dlugo nie dacie rady udawac, ze wszystko jest ok. Takze przemysl, porozmawiaj z rodzina, z najblizsza przyjaciolka , nie dus w sobie uczuc.
Pozdrawiam i zycze powodzenia;););)
 
reklama
Ja mówię o tym głośno. Ale nikt nie podejmie za mnie decyzji. A ja się najzwyczajniej w świecie boję . O wszystko. O to że sobie nie poradzę , że on mnie zniszczy i będzie chciał mi ja zabrać. A jego słowa że chce mu zabrać dziecko mają nazwać nasze rozstanie. Chodziło mi w tym o to ,że nadal tylko dziecko jest najważniejsze.
Swoją drogą nasze sytuacje, moja i Twoja są z dwóch różnych biegunów. Totalnie. I cholernie przykre. ..
 
Do góry