A nam się Wojciach "popsuł", bo już było tak, że spał codziennie do 6.00-7.00 rano (całą noc od kąpieli), a teraz budzi się 3.00-4.00. A ja się rozbestwiłam tym jego wcześniejszym słodkim spaniem i teraz narzekam, że jestem niewyspana. Przypuszczam, że to kwestia ząbków, bo to krótsze spanie pojawiło się ze 3 tygodnie przed pierwszym ząbkiem.
Boję się, że się przyzwyczai i będzie klops.
Szkoda mi go teraz "brutalnie oduczać" budzenia, czyli po prostu do niego nie wstawać (dzieci w tym wieku podobno nie potrzebują juz jedzenia w nocy, tylko lubią to tak z przyzwyczajenia), bo pewnie go dziąsełka bolą i potrzebuje czułości i niuniania. Ale z drugiej strony nie chcę, żeby się za bardzo przyzwyczaił do takiego budzenia. Podobno z dziećmi jest tak, że można sterować tym, kiedy jedzą. Tzn. jeśli maluch zawsze jest budzony o 3.00 na jedzenie, to on i tak się o tej 3.00 obudzi z głodu, bo się przyzwyczaił.
Być może macie tą książkę "pierwszy rok z życia dziecka", ale na wszelki wypadek zamieszczam tekst o spaniu, bo właśnie wczoraj o tym czytałam. Może którejś z Was coś się przyda. Prawie każda z nas się żali na spanie bejbisów...