Żona prosi męża aby jej pomógł izrobił zakupy;
- Zrób zakupy.
- Nie ma sprawy /bułka z masłem, mamy przecież równouprawnienie, które
działa w obie strony/. - wynoszę więc bez narzekania śmieci, odkurzam,
robię zakupy w Tesco i myje patelnie, gdy trzeba a Kasia to nawet koła nam w
samochodzie zmienia... no dobra, przesadziłem z tymi kołami.
Żeby nie było za trudno, dostałem listę z zakupami. Taki plan działania.
Wiadomo - plan trzeba mieć. Wszyscy super bohaterowie mieli przecież plan.
Hans Kloss, Janosik, Winetou i Old Shetterhand też mieli plan. Hmmm z tym
Janosikiem to nie mam pewności. No ale ja plan miałem. Lista była i to
dość szczegółowa. Wybrałem się więc do sklepu, wziąłem koszyk i dawaj się
zakupować.
"Cebula 6 x średnia"
Cebula jaka jest, każdy widzi. Ale czy ktoś widział średnią cebulę? Nie ma
przecież czegoś takiego. Nie istnieje statystyczny Polak i nie ma średniej
cebuli. Bo kto wie, kiedy kończy się jej małość, czy zaczyna wielkość?
Wziąłem się więc za sprawę systemowo. Uzbierałem do koszyka ze dwadzieścia
cebul i podrygałem z nimi do wagi. Zważyłem każdą, zapisałem wynik.
Podzieliłem przez liczbę cebul i wyszło mi, ile powinna ważyć średnia
cebula (te nowe telefony komórkowe to maja teraz tyle funkcji, że nigdy by się
człowiek nie spodziewał). 196 gram! A potem to już z górki. Wziąłem
jeszcze więcej cebul i ważąc je po kolei wybrałem te, które mieściły się w
przedziale 194-198 gram. Kto by pomyślał, że kupno sześciu średnich cebul
okaże się takim wyzwaniem.
"Sól 1 kg"
Sól, ale jaka? Sól wiejska, sól wielicka, sól morska, sól przyprawowa, sól
niskosodowa, sól wysokojodowa... hę? A nie ma takiej soli po prostu? Jak
ja ostatnio kupowałem sól, to była tylko sól i kropka. No ale wtedy to ja
miałem jakieś 9 lat. Zresztą i tak nie było soli 1kg, tylko 0,5 kg.
"Papryka czerwona"
Całe szczęście, że po prostu czerwona a nie np. "czerwona średnia", albo
(o zgrozo) średnio-czerwona.
"Seler"
Ja to pie... ekhm... a jak wygląda seler. Bo ja to tylko wiem, że "...to
feler, westchnął seler" i tu moja wiedza ne temat rzeczonego się kończy. W
wierszyku o wyglądzie selera nic nie było a ja nie wiem jak rozpoznać to
wzdychające warzywo. No cóż, wstyd jak się masz...
- Przepraszam, jak wygląda seler?
- Druga skrzynka po lewej...
"Boczek do jajecznicy"
Boczku jak lodu. Boczek parzony, boczek wiejski, boczek babci (już widzę
tę babcię, która produkuje trzy tony boczku dziennie

boczek wędzony,
palony a do jajecznicy nie ma.
- Co dla Pana?
- Boczek proszę.
- Który? - /no tak, czułem, że się nie wywinę/
- Do jajecznicy.
- Słucham?
- Poproszę boczek do jajecznicy.
- Jest tylko parzony, wiejski...
- Wiem proszę Pani, ale ja tu na liście mam napisane, że boczek ma być do
jajecznicy i bez boczku do jajecznicy nie odejdę... - pani patrzy na mnie
najpierw z niedowierzaniem a potem /yes yes yes/ ze zrozumieniem.
- Ile tego boczku... do jajecznicy?
- Dla dwóch osób. - pani wzdycha i kroi "dla dwóch osób".
"Chlebek z ziarenkami"
Cholerka... zapomniałem kupić chleba :/