Ha! A ja usypiam w pracy. Mam totalny kryzys. Chyba to prawda, że w ciąży z mózgu robi się manna vel. kalafior...:-(
We względnym pionie trzyma mnie tylko myśl o rosołku, który czeka na mnie w domu.
W ogóle, dziewczyny, masakra u mnie z tym rosołem. Ja zawsze rosół lubiłam, ale teraz to ja mogę go jeść na śniadanie, obiad (3 obiady...), kolację i to 7 dni w tygodniu... Czasem mam tak, że jestem głodna, ale nic innego nie tknę bo tylko rosół mi wchodzi. Mój mąż już ma ze mnie niezły ubaw! Raz czekałam do 23.00 aż się ugotuje i wciągnęłam 2 michy...
Emenems, odezwij się do nas!