Milutek, Twoje królewny to grzeczne dziewczynki są i nie zrobią mamusi takiego numeru :-)
A ja w tym roku po raz pierwszy mam ochotę urządzić Wigilię u siebie!!! Pierwsza Wigilia w mieszkanku, w którym jest miejsce na przyjęcie gości na wieczerzy i strasznie mnie kusi, żeby to wykorzystać. Poza tym nie musielibyśmy jak co roku tułać się przez cały wieczór od domu do domu, bo trzeba zaliczyć Wigilię i u teściowej, i u teścia, i u moich rodziców (którzy mieszkają 50 km od teściów), bo się inaczej poobrażają. W zeszłym roku chociaż teść nam odpuścił, bo wigiliował się u siostry M. w Warszawie, w zamian składaliśmy sobie życzenia na stacji benzynowej w połowie drogi między jednym miastem, a drugim. Uroczo!
A że jakoś wątpię, żeby z brzuszkiem chciało mi się takie maratony urządzać, to Wigilia u nas może być cudownym pomysłem. Moja mama jest już "za", teściową postawi się przed faktem dokonanym i nie da zbyt dużego wyboru, teścia się zaprosi z grzeczności ze świadomością, że nie przyjedzie. Babcia moja występuje w komplecie z moimi rodzicami, siostra nie obchodzi świąt, brat będzie w Polsce albo nie, siostra M. z mężem wpadną pewnie na godzinę. Tłumu dzikiego pewnie nie będzie, ale postanowiliśmy, że już najwyższy czas na budowanie NASZYCH tradycji rodzinnych.
Co do przepisów - na pewno powrzucam trochę, bo corocznie przed świętami nie wychodzę z kuchni przez 3 dni, co niech świadczy o tym, że dań jest sporo i różnych.
Rany, jak pomyślę o barszczu czerwonym na zakwasie samodzielnie robionym, mniam!!!