reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Szelki do chodzenia - opinie

Dzieci są zabierane na spacery do lasku, nad staw, na zawody na stadionie, jakieś 15-20 min spacerku, to małe miasteczko, ale szkoła i przedszkole oczywiście przy głównej ulicy. Zreszta często rodzice nie pracujący uczestniczą w takich wycieczkach ;-) Moim zdaniem powinno się respektować ograniczenia prędkości dla samochodów, zwłaszcza ciężarowych, no ale mamy jeden duży zakład pracy a te tiry do niego po towar jeżdżą :no: i tak bezpieczeństwo schodzi na 2 plan, ale to już tak poza tematem ;-)
 
reklama
Ja jestem obeznana z tym widokiem. Mieszkam w UK i tu to norma ze dzieci to nosza. Spoczatku bylo dziwne ale jak dostalam mojego urwisa to teraz wiem ze dlabezpieczenstwa sa konieczne. Mieszkam w wielkim miescie przy glownej ulicy i podczas spaceru musze mu zalozyc bo strasznie szybko biega i nie raz by nam wylecial na ulice a to by sluchal ze ma isc spokojnie to odpada bo nawet za golabkiem wyleci. Nie urzywam szelek takich o ktorych mowicie bo mam taki pasek na reke i trzyma to za nadgarstek dziecka. Sam sie maly tak przyzwyczail ze nie chce isc bez tego , juz go puszczam wolno czasami ale nadal musze naniego dosc krzyczec podczas spaceru wiec takie cos to przydatna rzecz.
Wielu tez jest tu rodzicow ktozy urzywaja tych szelek o ktorych mowa i widzialam nie raz jak osoba prowadzaca dzieki temu uratowala dziecko przed przewroceniem bo je podtrzymala. Sa takie fajne plecaczki ktore maja przyczepione linke i dzialaja na tej samej zasadzie.

Ogolnie jest to dosc kontrowersyjne ale ja sobie to chwale a moj urwis nie ma nic przeciwko takiemu trzymaniu.
Opinie sa rozne ale nalezy pamietac na to ze to nie dla wygody tylko bezpieczenstwa.
 
Ja kiedys dostalam cos takiego i w sumie uzylam tylko raz, natomiast teraz powaznie sie zastanawiam czy do tego nie wrocic. Nie uwazam zeby bylo to narzedzie do nauki chodzenia, dziecko tego musi sie nauczyc samo. Nie jest to tez alternatywa dla nauki dziecka zasad obowiazujacych na spacerze i bezpieczenstwa na drodze - to bezwzglednie nalezy robic.

Natomiast moj dwulatek ostatnio sie buntuje i miedzy innymi zwiewa na spacerach, w roznych miejscach. Chyba skorzystam z tego jako narzedzia do wyciagania konsekwencji (sporadycznie, przy grubszych wykroczeniach) - jako poparcie stwierdzenia "uciekasz chociaz wiesz, ze nie wolno. Na spacerze musisz byc bezpieczna, wiec chwilowo bedziesz szla w szelkach). Mozna oczywiscie tez trzymac za reke, natomiast nie zawsze jest to wygodne, a dziecko czasem idzie spokojnie i nagle moze sie wyrwac w ciagu sekundy i pobiec. To nie znaczy, ze szelki zalatwiaja sprawe - to nie jest metoda wychowawcza ;) To bardziej takie malutkie wsparcie w pewnych sytuacjach.

Mysle jednak, ze stosowanie tego do roczniakow, ktore notabene nie rozumieja dlaczego maja isc w szelkach i w ogole nie sa przystosowane jeszcze do grzecznego chodzenia za reke to nieporozumienie. Po prostu trzeba spacerowac w bezpiecznych miejscach, a jesli kolo ulicy to wozek chyba jest lepszy albo chusta.
 
Chodzi mi o szelki do nauki chodzenia. Nie pytam o walory estetyczne i wygląd dziecka na "smyczy" tylko o przydatność w nauce i pomocy w utrzymaniu równowagi. Dziwi mnie troszkę opinia i oburzanie się ze dziecko wygląda jak piesek na smyczy.....
 
maxi no nie wiem ... pomyslalam tak sobie...ze ja chybam osobiscie bym nie brala do nauki chodzenia bo mysle ze dziecko musi sie samo nauczyc. Moze to wszystko wplywac jak chodziki a one nie sa za dobre. Ja z moim chodzilam za rece i sie szybko nauczyl.
Widzialam tu dzieci jak pisalam i nawet to byly takie cos jak 1 rok i taz z obserwacji mysle ze moze miec dziecko problem z nauczeniem sie balansu bo bedzie czulo ze jak sie potyka to jest przytrzymywane.
 
Co do przedszkoli, czasem rodzice nie maja po prostu wyboru, bo alternatywa wybrzydzanie z przedszkolami lub rezygnacja z pracy w niektórych domach nie wchodzi w grę. A w obecnych czasach miejsce w przedszkolach to jak wygrana na loterii. Nie wiem jak jest w duzych miastach ale w mniejszych miejscowościach i na wsiach niestety to smutna rzeczywistość.

MAX1 do nauki chodzenia odradzam. Mysle ze lepiej będzie trzymać dziecko po prostu za rękę, a w sumie jak sie bedzie miało dziecko przewrócic to i szelki nie pomogą, bo gdy trzymasz dziecko na szelkach równie dobrze mozesz je trzymać za rekę. Ja osobiscie nie miałam dla dziecka nic poza jeździkiem, żadnego pchacza ani chodzika a syn zaczął chodzic w koło mebli jak miał 9 miesiecy a sam sie puścił jak miał 11
 
szelki do nauki chodzenia to nie jest zbyt dobry pomysł.dziecko musi samo nauczyć sie równowagi a gdy sie przewróci to i szelki nie pomogą.Polecam bardziej pchacz.
 
reklama
Trzymanie tylko za ręce nie obciążą stawów? Szelki trzymają za pas i tak sobie myślę że może są bezpieczniejsze...
 
Do góry